3
-mam ci dużo rzeczy do powiedzenia, ale najpierw porozmawiaj z bratem, też ci sporo rozjaśni - Cristiano przechodzi obok Bena klepiąc go po ramieniu i przejmuje ode mnie Cadena, który przygląda się najstarszemu bratu.
-ja dalej kurwa, musisz mi to wyjaśnić Cristiano
-Ben idź z Lucasem do ostatniego pokoju w korytarzu na górze, to jego pokój, niedaleko twojego - na słowa mężczyzny blondyn prowadzi swojego brata na górę oglądając się jeszcze by spojrzeć dłużej na Cadena, którego trzyma Cris.
Ben idzie pewnie przed siebie ale widać zamieszanie w jego głowie, za to Lucas podąża za nim twardo.
-chcesz zobaczyć swój pokoik maluchu? - pytam słodko malutkiego chłopca na rękach mojego mężczyzny, dalej nie umiem się przyzwyczaić że na jego palcu błyszczy obrączka, tak samo jak i na moim, chociaż powoli w sumie się przyzwyczajam, seks czasem wydaje się inny przez to, bardziej taki tylko nasz, ciężko jest to opisać.
-tak - mówi cicho, w domu dziecka polubił nas, przynajmniej tak sądzę, śmiał się, biegał, krzyczał ale teraz widzę że jest to dla niego poprostu coś nowego i nie jest już taki pewny narazie.
-to idziemy - odpowiada Cris i pozwalam im pierwszym pójść po schodach, widok mężczyzny z dzieckiem na rękach sprawia że czuje coś w brzuchu, ale również powoduje mętlik myśli na chwilę.
Caden ma swój pokój, jeszcze nie dokończony, ale w większości już gotowy, będzie spał u nas w sypialni ale bawić się będzie w swoim pokoju, tam też będę się nim zajmować i trochę pewnie gosposia jak i oczywiście Ben, by nie wchodzili nam do sypialni.
Wchodzę po schodach, pokój ma jedną ścianę pomalowaną na błękitno a pozostałe na żółto, białe meble, kosz pełen zabawek, wielki, pluszowy miś to wszystko przyciąga uwagę blondyna, który trochę już zaczyna być bardziej odważny i widzę że chce się pobawić. Wychodzimy z jego pokoju mając zamiar pójść do sypialni by mu ją pokazać ale zatrzymujemy się na widok Bena i Lucasa wychodzących z pokoju młodszego.
-idziemy się przejść - mówi Ben, a my tylko kiwamy głową, on jeszcze wyciąga papierosa i wsadza go do ust, nie będę go teraz pouczać że przy dziecku się nie pali, bo on to wie, teraz jest w nim stres.
Wreszcie pokazujemy nasz pokój maluchowi, ale on woli iść do swojego.
Spędzam z Crisem i Cadenem kilka dobrych godzin, zdążyła już przyjść gosposia i właśnie robi jedzenie, ale my narazie świetnie bawimy się z małym i już powoli się zadomowił.
Gdy starsza kobieta woła nas na obiad, a można powiedzieć że trochę już kolację, schodzimy na dół gdzie czekają już na nas dwaj blondyni. Ben się delikatnie uśmiecha i podchodzi do Cadena ostrożnie.
-cześć, jestem Ben i jestem twoim bratem - wyciąga rękę w jego stronę, a dziecko bardziej wtula się we mnie, bo to ja trzymam go na biodrze.
-to twój braciszek, tak jak Lucas - mówię do niego spokojnie, a on skanuje wzrokiem Bena.
-Caden - wyciąga rękę, którą starszy może ścisnąć.
Nie sądziłam, że dawanie jeść takiemu dziecku będzie tak trudne, na szczęście gosposia pomogła.
Niby Caden jest już nauczony jeść samemu, przez to że był w domu dziecka ale mimo wszystko nie wychodzi mu to za dobrze i wszystko byłoby porozwalane gdyby nie starsza kobieta umiejąca to opanować.
Słońce już zachodzi, a ja stoje oparta o framugę drzwi pokoju Cadena patrząc jak ten bawi się z Benem, starszy na czworaka próbuje go gonić, a dziecko ucieka śmiejąc się. Czuję z tyłu obecność Cristiano, jego zapach sprawia że go pragnę, ale jestem tak zmęczona. Zbliża się i styka swoją klatkę z moimi plecami, obejmuje mnie rękami w pasie i kładzie głowę na ramieniu.
-nie sądziłam że tak będzie wyglądać moje macierzyństwo - mówię cicho.
-będziemy mieć kiedyś tylko nasze dziecko - na te słowa przechodzi mnie przyjemny dreszcz.
-nie mam na nic siły, a chciałabym wciągać twój zapach podczas - nie dokańczam, bo jeszcze mały mógłby usłyszeć.
-ja też bym chciał, ale dziś odpocznijmy mała
-Caden już jest późno musisz iść spać - z tego co wiem młody kładzie się spać od jakiegoś czasu wcześnie, nie wiem o której się obudzi ale Cristiano i tak wstaje bardzo, bardzo wcześnie więc idealnie.
-jeszcze chce się bawić - mówi
-jeszcze pięć minut - tym razem Ben, na co kiwam głową że się zgadzam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top