24
Mam dla was coś co robiłam dziś ponad godzinę ale podoba mi się to jak wyszło i według mnie oddaje emocje, które są w książce.
Jest to tak jakby zwiastun kolejnych rozdziałów.
Muzyka jak i użyte kawałki filmów nie są moją własnością, korzystam z prawa cytatu.
https://youtu.be/vWZZjBjoKOs
Mam nadzieję, że z linku da się wejść i z chęcią poznam waszą opinię więc piszcie pod tym rozdziałem komentarze.
-o dwadzieścia dolców? - pytam chociaż i tak myślę, że mają tam basen.
-nie mam takich pieniędzy - mówi i patrzy przed siebie zaciągając się. Marszczę brwi.
-co? - patrzę w kierunku gdzie spogląda blondyn, a kumple Lucasa nie mogą oderwać od nas wzroku.
-mam same studolarówki kochanie - jeden jego kącik ust idzie szybko do góry, czyniąc na twarzy chłopaka zadziorny i pewny siebie uśmieszek.
-a ja nie mam takich pieniędzy, a napewno nie przy sobie - odpowiadam odrazu i skupiam się na moim rozmówcy.
-więc buziak
-co?
-jak wygram dostanę buziaka, jak nie to, sama sobie wybierz, mogę dać ci sto dolarów
-jak ja wygram, chce się z tobą bzykać - mówię z uśmieszkiem i nie czekając na jego odpowiedź idę w kierunku domu gdzie jest impreza. Przechodzę przez podwórko pod czujnym okiem kolegów Lucasa, a zaraz dogania mnie jego starszy brat.
-zapierdolę się wiesz
-czemu?
-z mojej strony było widać basen
-oszust, ale ciesz się masz buziaka
-wolałbym żebyś wygrała - okręcam się w jego stronę i łapię za kołnierz koszuli poprawiając go.
-spokojnie, widziałam jak jakiś chłopak w kąpielówkach przechodził przez podwórko, był cały mokry więc już byłam pewna, że jest basen - uśmiecha się na moje słowa i przygryza wargę.
-twoja przebiegłość mnie zaskakuje lisico - tym razem to on mnie mija i idzie do drzwi, a ja mam ochotę opieprzyć go więc przynajmniej pozwalam sobie walnąć go w ramię gdy otwiera mi drzwi.
-ał za co to
-za to jak mnie nazwałeś - dobra teraz podążamy w kierunku kuchni gdzie oh, alkohol leje się strumieniami niczym woda z kranu.
-i my pozwoliliśmy Lucasowi tu przyjść? - pyta Ben
-i my jesteśmy tu bez Isaaca i Mateo? - pytam tym razem ja
-w sumie racja - śmieje się jak jakaś żabka i sięga po kubek, który zaraz napełnia wysokoprocentowym napojem, podaje mi go po zmieszaniu z sokiem, a dla siebie robi podobnie ale mniej rozcieńcza. Patrząc się na siebie bierzemy pierwsze łyki i zaraz wychylamy całe kubki, trzeba się bawić racja?
No więc tak się bawimy, że po trzecim kubku tańczę nie wiedząc za bardzo co się dzieje, wiem że jest obok Ben a nie jakiś małolat i to mi się podoba, wiem też to że jego chuj strasznie wbija mi się w tyłek, a ja specjalnie nim kręcę i robię kółka biodrami, bo wymyśliłam że to jest najlepszy taniec. Ręce blondyna są na mojej tali, muzyka gra, a ludzie bawią się w najlepsze, Lucasa ostatnio widziałam z dziesięć minut temu na kanapie wraz z kolegami, pił tylko piwo i w czym mnie zaskoczył, bezalkoholowe.
Nagle słyszę oklaski gdy rytm muzyki się zmienia, a ja przestaje już tak nachalnie ocierać się o mojego towarzysza.
Podpita patrzę na ludzi, a tłum wokół nas zebrał się całkiem niezły, gwiżdżą i klaszczą, krzyczą żeby kontynuować, a ja zaczynam się śmiać, ręce chłopaka łapią mnie dużo pewniej i odwraca mnie szybko w swoją stronę, nie zdążą nawet załapać czy stoje prosto, bo jego dłoń zaraz znajduje się na mojej szyi po której przejeżdża aż do samej szczęki łapiąc ją, patrzy mi w oczy, próbuję skupić się na tych pięknych, jasnych, niebieskich tęczówkach, ale zaraz chłopak zbliża się tak, tak mocno a gwizdy i okrzyki są coraz głośniejsze, nagle czuje jego miękkie wargi na swoich ustach, nie przejmuje się pomadką, jebać pomadke, myślę teraz o nim i o jego ruchach.
Salwa okrzyków, pisków i pogwizdowań opanowuje salon, w którym jesteśmy, a muzyka zostaje puszczona głośniej by wszyscy mogli już się zacząć bawić. Oh, ja się bawię świetnie.
Czuję jego język w swojej buzi, sprawdza mnie, oplatam swoim jego i bawimy się dalej.
Wreszcie odrywamy się od siebie, a ja mogę złapać pożądaniej powietrza, ludzie już nie zwracają na nas tak uwagi, Ben pochyla się cały czas, dysząc i łączy nasze czoła razem byśmy mogli patrzeć sobie w oczy.
-zawsze będę się o ciebie starać Maddie - mówi to na tyle cicho bym tylko ja to usłyszała.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top