Rozdział 9 - Wypadek

Samochód jadący z prędkością jakiej jeszcze nigdy nie widziałam zmierza wprost na mnie. Zawsze kiedy oglądałam horrory krzyczałam na bohaterów, że kiedy mają szansę uciec przed śmiercią stoją i gapią się na to co się dzieje. Teraz rozumiem co to za uczucie. Nie mogę się ruszyć. Stoję i czekam na wyrok. Nie zobaczę miny Lily kiedy wróci z kluczykami i zobaczy, że jej samochód jest zmasakrowany i ja nie żyję. Nagle dzieje się coś czego się nie spodziewałam. Obok pojawia się Jamie i osłania mnie swoim ciałem, a następnie odciąga mnie na bok ratując przy tym przed samochodem, który pędził wprost na mnie. Moje serce wali jak szalone kiedy nasze twarze znajdują się tak blisko siebie. Kiedy wszyscy zbiegają się obok blondyn puszcza mnie i odchodzi. Przez tłum przedziera się Lily.

- Kochana jesteś cała ? - pyta wystraszona.

- Spokojnie nic mi nie jest - uśmiecham się do niej i wstaje za jej pomocą.

Za parę minut będziemy pod domem Lily. Cały czas tłumaczyłam jej, że nie ma potrzeby by zawozić mnie do szpitala ponieważ samochód nawet mnie nie musnął. Prędzej coś mogło stać się Jamie 'mu. Kiedy wchodzimy do domu nie słychać by ktoś krzątał się po domu.

- Ktoś jest w domu ? - pytam Lily kiedy wchodzimy na schody.

- Jamie powinien już być reszta jest na polowaniu - uśmiecha się. Powolnymi krokami ruszam za Lily mając nadzieję, że może natknę się na Jamie 'go. Muszę z nim porozmawiać. Podziękować mu.

- Kto cię uratował ? - pyta Lily kiedy zamyka drzwi od pokoju.

- Jamie - rzucam siadając na łóżku. Dziewczyna otwiera swoją szafę, a ja jestem zaskoczona. Nigdy nie widziałam tyle ubrań w jednej szafie. Brunetka wyciąga kilka sukienek, a następnie każdą przykłada do siebie.

- Ta jest idealna - rzucam, gdy bierze czwartą sukienkę.

- Też tak myślę - uśmiecha się, a następnie obejmuje moją dłoń i ciągnie mnie w stronę szafy.

- Wybierz coś dla siebie - dodaje dziewczyna, a ja zaczynam przeglądać jej zawartość.

- Wow ta jest cudowna - uśmiecham się i powoli wyjmuję wieszak z czarną sukienką, która ma na plecach koronkę.

- Weź ją i tak w niej nie chodzę - uśmiecha się i podaje mi papierową torbę po jakiś ciuchach.

- Nie mogę - protestuję.

- Potraktuj to jako powitanie w nowej szkole - dodaje dziewczyna.

- Dziękuje jesteś kochana - muskam jej policzek.

- A teraz muszę lecieć na randkę - uśmiecha się i szybko wbiega do łazienki po czym szybko z niej wybiega w swojej sukience.

- Wow wyglądasz cudownie - uśmiecham się.

- To co do jutra - muska mój policzek i wybiega. Zaczynam się śmiać i biorę torbę i sukienkę po czym ruszam korytarzem w stronę schodów. Nagle dobiega do mnie melodia grana na gitarze, a następnie słowa:

Światła gasną

Starasz się nie wydawać dźwięku

Serca kolidują

Mamy jeszcze dużo czasu

Jestem jak dziecko, chłopiec, młody mężczyzna przy 23

I wierzę w nas, ponieważ ty wierzysz we mnie

Wierzysz we mnie

I zaczekam na ciebie w ciemności

Rozpostarte ramiona, pocieszające kochanka

Moje kości mogą się rozpaść, ale będę czekał na ciebie

I będę czekał na ciebie do lata

I zaczekam na ciebie w ciemności

Rozpostarte ramiona, pocieszające kochanka

Moje kości mogą się rozpaść, ale będę czekał na ciebie

I będę czekał na ciebie do lata. 

Śliczna piosenka. Powoli pukam do drzwi, ale ktoś je otwiera...



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top