Rozdział 58 - Chcę by był obok
Rano budzę się sama w łóżku. Thomas całą noc spędził ze mną. Najgorsze jest to, że on nie śpi. Znaczy może leżeć z zamkniętymi oczami, ale nie uda mu się zasnąć. Szybko załatwiam poranne czynności po czym zbiegam po schodach. Dziś nie jest zbyt pięknie i ciepło zza oknami. Trochę deszczowo. Typowa pogoda dla Londynu w takim okresie. Zaczynam przeszukiwać dom. Kiedy wchodzę do salonu zauważam chłopaka siedzącego na sofie. Uśmiecham się i zajmuję miejsce koło niego. Za kilka godzin mamy się rozstać by spotkać się ze znajomymi. Tommy musi coś załatwić, a my z Avą mamy spotkać się z Chloé i Kayą w galerii.
- Dzień dobry - wita mnie chłopak i na powitanie muska moje usta.
- Cześć Tommy
- Zrobiłem ci śniadanie - posyła mi uśmiech po czym wskazuje na talerz leżący na stoliku.
- Dziękuję - uśmiecham się zaskoczona i kładę talerz ma kolanach. Chłopak obejmuje mnie ramieniem i chowa głowę w zagłębieniu mojej szyi. Zaczyna szeptać mi miłe słówka do ucha, na co ja reaguje śmiechem.
* * * * *
Resztę poranka spędziliśmy śmiejąc się. Za parę minut będzie tu Ava.
- To co jak skończmy to do was dołączymy - rzuca szatyn po czym przyciąga mnie do siebie i mocno muska moje wargi. Oddaję mu pocałunek.
- Do zobaczenia kochanie - szepcze i wychodzi na deszcz. Wygląda tak uroczo cały przemoknięty.
- Do zobaczenia Tommy - rzucam i zamykam drzwi. Szybko biegnę na górę i zaczynam się szykować. Dokładnie za pół godziny rozlega się pukanie do drzwi. Szybko wkładam płaszcz i biorę torebkę.
- Ava! - rzucamy się w swoje objęcia kiedy tylko otwieram drzwi.
- Boże Tori tak się o was martwiłam - szepcze i muska mój policzek.
- Wszystko jest w porządku kochana - zapewniam ją. - To co gotowa?
- Jasne, że tak. - uśmiecha się i kiedy zamykam drzwi rozkłada parasolkę.
Idziemy szybkim tempem by zbytnio nie przemoknąć. Zaczynamy wszystko sobie opowiadać, gdy wchodzimy na przejście rozlega się huk. Czuję jak upadam. Wszystko zaczyna rozmazywać mi się przed oczami. Co się stało?
- Ava - ledwo wypowiadam imię przyjaciółki. Niestety nie dostaję odpowiedzi. Z trudem spoglądam w bok. O Boże! Cała we krwi. Spoglądam na siebie. Kto to zrobił? Dlaczego chciał nas zabić?! Tommy... Chcę do Tommy'ego. Chcę by był obok. Chwilę później tracę przytomność. Jedyne co pamiętam to jak ktoś wsadzał mnie do samochodu.
* Thomas POV *
Podczas rozmowy czuję jak mój telefon zaczyna wibrować. Spoglądam na wyświetlacz.
Kaya.
- Chłopaki poczekajcie chwilę - uciszam ich. - Kaya coś się stało?
- Thomas jestem w galerii, ale nie ma dziewczyn. Powinny być na miejscu jakąś godzinę temu - dziewczyna zaczyna panikować.
- Kaya uspokój się. Najszybciej jak możesz przyjedź do mnie do domu. Będziemy tam czekać.
- Jasne. Zaraz będę - rzuca po czym się rozłącza.
- Coś jest nie tak. Dziewczyny zniknęły. Musimy wracać. Kaya będzie czekać u mnie.
Najszybciej jak możemy wsiadamy do samochodu i ruszamy w stronę domu. Kiedy pod niego podjeżdżamy Kaya jest już na miejscu.
- Nareszcie. Boże naprawdę się o nie martwię. Ani Tori, ani Ava, ani Chloé nie dotarła na miejsce spotkania. Gdyby zmieniły plany dały by znać. Boże chłopaki boję się - dziewczyna zaczyna płakać po czym siada na sofie.
- Kaya uspokój się - rzuca Leo po czym siada obok niej i mocno ją przytula. Boże moja Tori znowu jest w niebezpieczeństwie.
- Musimy dowiedzieć się co jest grane - rzuca Peter po czym Charlie wyciąga telefon. - Spróbujmy do nich zadzwonić.
- Dobrze. Czas zacząć działać - rzucam i próbuję zobaczyć gdzie jest Tori. Niestety nie mogę. Miejsce w którym teraz jest nie pozwala mi na zobaczenie tego. Cholera! Muszę uratować moją księżniczkę, choćbym miał oddać za nią życie...
Hejka. Oto kolejny rozdział. Co sądzicie? Jeśli chcielibyście, żebym napisała rozdział z innej perspektywy niż Thomas i Tori to śmiało piszcie w komentarzach. Do następnego. Kisses :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top