Rozdział 57 - Londyn
Następnego dnia kiedy chłopaki poszli na kolejne treningi gdzieś w lesie ja postanowiłam coś poczytać. W którymś momencie poczułam się trochę senna. Odłożyłam książkę i nim się obejrzałam już zasnęłam.
Kiedy niechętnie otwieram oczy zauważam, że nie jestem już w tym pokoju w którym zasnęłam. Szybko podnoszę się z łóżka i wybiegam na korytarz. Zatrzymuje się tuż przed jakimś chłopcem. Biegnie przez korytarz. Na jego twarzy widać uśmiech. Szybko biega jak na takiego malucha. Na oko ma gdzieś 5 lat. Spoglądam w stronę z której przybiegł. Zauważam tam Thomasa. Idzie korytarzem i głośno się śmieje.
Co jest grane?
Nagle zza niego wyłania się jakaś blondynka. Nie wierzę. Przecież to ja! Tylko chwila coś mi tu nie pasuje. Moje oczy. One są pomarańczowe! Czy ja też jestem wampirem?! Jak to się stało? Ja również się uśmiecham. Kiedy? Dlaczego? Co się takiego stało, że Tommy zmienił zdanie i mnie przemienił?
Nagle się budzę. Zaczynam szybciej oddychać. Spoglądam na telefon i zauważam, że spałam kilka godzin. W tym samym momencie kiedy odkładam telefon drzwi od pokoju się otwierają, a do środka wchodzi Tommy.
- Hej już wstałaś? - pyta siadając na łóżku.
- Jak widać. Tommy ile jeszcze dni zostało ci do zakończenia tego "szkolenia "? - spoglądam na niego zaciekawiona.
- Do końca miesiąca powinno się wszystko skończyć, a wtedy wrócimy do miasta razem. Obiecuję ci księżniczko - szepcze mi do ucha. Ruszam głową na znak zgody.
- Śniło mi się coś - zaczynam.
- Spokojnie wszystko będzie dobrze - chłopak sadza mnie na swoich kolanach.
- Przemieniłeś mnie. Mieliśmy dziecko - tłumaczę mu. Wtulam się w niego i przysłuchuje się biciu jego serca.
- To tylko sen. Nigdy tego nie zrobię. Nigdy cię tak nie skrzywdzę.
* * * * *
Mijały dni, tygodnie, a dzień powrotu do miasta zbliżał się dużymi krokami. Właśnie wracamy do domu. Umówiłam się na spotkanie z Avą, gdy Tommy pójdzie spotkać się z Peterem, Charliem i Leo. Właśnie jesteśmy przed domem. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Londyn. Znowu to piękne miejsce. Szczerze mówiąc brakowało mi go. Z uśmiechem na twarzy wbiegam do domu. Kiedy tylko zatrzymuje się w salonie do mojej głowy zaczyna powracać tysiące wspomnień. Do moich uszu dociera dźwięk zamykanych drzwi. Ruszam w stronę korytarza. Spoglądam na postać Tommy'ego, który odkłada bagaże na ziemię. Kiedy nasze oczy się spotykają on również się uśmiecha. Zaczynam biec w jego stronę. Gdy jestem wystarczająco blisko rzucam mu się na szyję. Chłopak obejmuje mnie w talii i bez problemu podnosi do góry. Obejmuję go nogami w pasie i chowam głowę w zagłębienie jego szyi. Składam na niej kilka drobnych pocałunków. Szatyn opiera dłonie na moich udach i przyciąga mnie jeszcze bliżej.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem - szepcze mi prosto do ucha lekko łaskocząc mnie swoim oddechem.
- Ja również Tommy - odpowiadam po czym wplątuje dłonie w jego włosy. Lekko muskam jego wargi. Chłopak zaczyna oddawać pocałunki. Nie musi już zachowywać się tak jak wtedy. Jest całkowicie opanowany. Jest na tyle silny by być przy mnie już na zawsze. Szatyn zanosi mnie do salonu po czym opiera na oparciu sofy. Nasze pocałunki nie miałyby końca, gdyby telefon chłopaka nie zadzwonił. Niechętnie zabiera usta z moich i nie wypuszczając mnie z objęć wyciąga telefon z kieszeni spodni.
- Wybacz na chwilę księżniczko - puszcza mi oczko i wychodzi do innego pomieszczenia. Jedyne słowa jakie słyszałam to : Halo?
C z e ś ć C h a r l i e...
Schodzę z sofy i ruszam schodami na górę. Biorę szybką i relaksującą kąpiel po czym ubieram się w koszulkę Tommy'ego. Jest taka ciepła i pachnie nim. Zamykam okna ponieważ zaczyna mocno wiać i padać. Nie zdziwię się jak dojdzie do tego burza. Drzwi od sypialni otwierają się, a do środka wchodzi szatyn. Bada mnie wzrokiem od góry do dołu po czym posyła mi uśmiech.
- Zaraz wrócę. Daj mi chwilę - zaczyna się śmiać i zamyka się w łazience. Po kilku minutach wychodzi przebrany w zwykłe dresowe spodnie, ale już bez koszulki. Kładzie się obok mnie po czym przyciąga do siebie. Opieram dłonie na jego klatce piersiowej po czym zaczynam przyglądać się jego twarzy. Chłopak chyba to zauważa ponieważ wybucha śmiechem.
- No co? - spoglądam na niego zaskoczona.
- Wyglądasz słodko kiedy tak się patrzysz - tłumaczy i muska lekko moje usta.
- Wcale nie - protestuje udając oburzoną. Chcę się podnieść, ale szatyn chwyta moje nadgarstki i ciągnie mnie tak bym usiadła na nim okrakiem. Chłopak obejmuje moją twarz i zaczyna obdarowywać ją pocałunkami. Kiedy kończy spoglądam na niego i rzucam :
- Tak bardzo mi ciebie brakowało. Bałam się, że cię stracę Tommy - czuję, że łzy napływają mi do oczu.
- Nie płacz kochanie. Też bardzo bałem się ciebie stracić - to ostanie słowa jakie wypowiada ponieważ mocno mnie przytula i zaczyna głaskać po plecach doprowadzając do tego, że w spokoju zasypiam...
Hejka. Tak prezentuje się kolejny rozdział. Dziś trochę bardziej romantycznie. Co sądzicie? Mam nadzieję, że się podoba. Do następnego. Kisses :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top