Rozdział 48 - Wybacz...
Nie wiadomo dlaczego oddaje pocałunek. Sama nie wiem co mną kierowało. Szybko odsuwam się od chłopaka.
- Przepraszam - rzuca i spuszcza wzrok.
- Thomas ja tak nie mogę po prostu spotkajmy się jutro o tej samej porze w parku - rzucam muskając jego policzek po czym wychodząc z domu i zostawiając go samego ze swoim nałogiem i myślami samobójczymi. Nie wiem czy dobrze robię, ale nie mogę zostać z nim i pilnować go ponieważ nie wiem jak bym na niego zareagowała. Kocham go, ale nie wiem czy mogę mu tak po prostu zaufać od nowa. Szybko biegnę do domu Charliego, po czym zamykam się w pokoju w którym mieszkam. Wtulam się w stos poduszek leżących na moim łóżku po czym zaczynam płakać. Naprawdę nie wiem co mam robić. A co jeśli on naprawdę mnie kocha, a Isabella zrobiła to specjalnie? Mam całą noc i muszę to przemyśleć. Spokojnie. Dam radę.
* * * * *
- Tylko nie zapomnij tam o mnie - rzucam, a chłopak zaczyna się śmiać.
- Jak mógłbym o tobie zapomnieć - puszcza mi oczko po czym muska mój policzek.
- Pozdrów Leo - dodaje kiedy wsiada do auta.
- A ty Thomasa - zamyka drzwi i zaczyna mi machać kiedy odjeżdża. Mam jeszcze 10 minut. Małymi krokami ruszam w stronę parku. Wszystko przemyślałam jestem gotowa go wysłuchać, a może nawet mu wybaczyć. Spoglądam na ławkę na której zawsze siadaliśmy. To on. To Thomas. Przyśpieszam, a już po chwili znajduje się obok niego.
- Hej - rzucam siadając obok niego.
- Cześć - rzuca chłopak.
* * * * *
Thomas bacznie mi się przygląda. Posyłam mu lekki uśmiech, a wiatr zaczyna kołysać moimi włosami. Próbuję ułożyć je z powrotem, ale to na nic. Chłopak zaczyna się śmiać i pomaga mi. Przez chwilę patrzymy sobie w oczy w kompletnej ciszy. Boże dopiero teraz zrozumiałam jak bardzo mi go brakowało. Spuszczam wzrok i skupiam go na naszych dłoniach, które chłopak złączył dosłownie przed sekundą. Czuję jak jego druga dłoń obejmuje mój policzek. Posyłam mu uśmiech.
- Zdecydowałam...- zaczynam, ale chłopak nie pozwala mi dokończyć, ponieważ szatyn muska moje wargi. Zaskoczona odwzajemniam pocałunek. Przysuwam się bliżej chłopaka. Jego dłoń puszcza moją, a następnie obejmuje mój drugi policzek. Wplatam palce w jego włosy po czym zaczynam oddawać mu pocałunki.
- Chodźmy do mnie - rzuca szeptem.
- Skoro tak mówisz - rzucam ze śmiechem, po czym wstajemy.
Po drodze jeszcze wstąpiliśmy do sklepu. Thomas zrobił małe zakupy. Wydaje mi się, że dzisiejsza kolacja będzie wyśmienita. Thomas będzie gotował, trzeba to zobaczyć. Właśnie poszedł się przebrać. Przecież, gdyby się ubrudził nie wiadomo czy jego koszula wróciła by do normalnego stanu. Ja natomiast siedzę po drugiej stronie blatu i robię kolejnego łyka wina. Jest naprawdę wyśmienite. Widać, że Thomas naprawdę wie co kupuje. Nagle czuję jak ktoś muska moją szyję. Poznaje perfumy.
- Thomas - rzucam szeptem.
- Coś nie tak? - pyta ze śmiechem.
- Miałeś gotować - dodaje próbując się nie śmiać.
- A co jeśli zmieniłem zdanie? - pyta delikatnym głosem. Po moim ciele przechodzą ciarki.
- Ale ja jestem głodna - rzucam próbując mu się oprzeć.
- Niech ci będzie - rzuca zrezygnowany i podchodzi do zlewu.
- Ja teraz pójdę do łazienki, a jak wrócę mam nadzieję, że będziesz tu na mnie czekał - dodaje wstając.
- Oczywiście - rzuca ze śmiechem, a ja ruszam na górę.
Po załatwieniu czynności w łazience coś mówi mi by zajrzeć do mojego starego pokoju. Zaglądam do szafy i zauważam w niej moją ulubioną sukienkę i parę szpilek. Wyciągam wszystko z szafy po czym kładę na łóżku. Zamykam szafę po czym zaglądam do szuflady z biżuterią. A jednak. Jak mogłam zapomnieć o tym prezencie. Z drugiej strony byłam zła na Thomasa. Dobra stop. Czasu nie cofnę.
Po przebraniu się robię ostatnie poprawki i przejeżdżam szminką po ustach. Okay. Zaczynam powoli schodzić na dół. Chłopak nadal gotuje. Bezszelestnie siadam na swoim miejscu i upijam łyka wina.
- Już jesteś? - pyta szatyn. Jak on?
- Tak jestem - odpowiadam i bacznie zaczynam mu się przyglądać. Jest taki skupiony. Tak śmiesznie marszczy nos. Wygląda uroczo.
- Nie wiedziałam, że stosujesz nową odżywkę do włosów - rzucam ze śmiechem.
- Co? - chłopak spogląda na mnie zaskoczony, a ja wstaję i biorę do ręki kieliszek. Podchodzę bliżej jego i delikatnie usuwam mąkę z jego grzywki.
- Widzę, że się przebrałaś - rzuca oglądając mnie od dołu do góry.
- A i owszem - posyłam mu uśmiech po czym ponownie biorę łyka czerwonego płynu.
- Mam nadzieję, że nadal jesteś głodna - uśmiecha się nakładając potrawę na talerz.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - dodaje i z powrotem wracam na swoje miejsce.
* * * * *
Po przepysznej kolacji przygotowanej przez Thomasa chłopak zaproponował mi przy muzyce i kieliszku wina zwykłą rozmowę na temat naszego związku. Nagle w radiu zaczyna lecieć moja ulubiona piosenka.
- Zatańczysz? - proponuje szatyn.
- Z chęcią - uśmiecham się i wstaję za jego pomocą. Stajemy na środku salonu i spoglądamy sobie w oczy. Szatyn obejmuje mnie w talii i przysuwa bliżej siebie. Założyłam szpilki więc na szczęście nie jestem strasznie niska. Wtulam się w ramię chłopaka i zaczynamy kołysać się w rytm muzyki. Tak bardzo za tym tęskniłam. Znów mogę przytulić się do niego i zapomnieć o wszystkim co mnie otacza. Nawet nie orientuję się jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy.
- Tori wszystko dobrze? - pyta szatyn troskliwym głosem.
- Przepraszam zmoczyłam ci koszulkę - rzucam i uciekam na górę. Szybko wbiegam po schodach po czym zatrzaskuje się w swoim dawnym pokoju.
- Victoria - do moich uszu dociera dźwięk jego szeptu. Czyli on też jest oparty o drzwi.
- Przepraszam chyba będę się zbierać - rzucam otwierając drzwi. Kiedy chcę go ominąć on łapie mój nadgarstek i przyciąga do siebie. Spoglądamy sobie w oczy. Szatyn obejmuje moją twarz i rzuca:
- Dlaczego płaczesz? - spuszczam wzrok.
- To nie ważne - rzucam powstrzymując łzy.
- Spójrz na mnie i powiedz mi prawdę - dodaje szatyn.
- Tęskniłam za tym - rzucam zgodnie z prawdą - Tęskniłam za wszystkim co związane z tobą - dodaje, a on ku mojemu zaskoczeniu muska moje wargi. Robi to delikatnie, ale udowadnia mi tym samym jak bardzo mu na mnie zależy. Oddaje mu pocałunek po czym rzucam:
- Mam tego dość chcę dać ci szansę - dodaje ledwo słyszalnie. Na jego twarzy pojawia się uśmiech. Chłopak siada na sofie po czym sadza mnie sobie na kolanach. Wtulam się w chłopaka, a on coś ustawia w telewizorze.
- A co powiesz na jakiś film? - proponuje szatyn.
- Hmm...a może jakiś horror? - proponuje, a na jego twarzy pojawia się uśmiech...
Hej. Mam nadzieję, że spodobał wam się rozdział. Zależało mi na tym by dodać go dziś więc oto jest. Myślę, że jak na rozdział pisany przez jeden dzień jest nawet okay. Wiecie inne piszę przez kilka, ale z powodu, że dawno nie dodawałam tu rozdziału postanowiłam zrobić to dziś. Piszcie co sądzicie w komentarzach i gwiazdkujcie.
Do następnego. BESOS :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top