Rozdział 46 - To ty?

Dziś mam spotkać się z rodziną, która jest przejazdem w Londynie, a konkretnie z kuzynem i jego przyjacielem. Mają, że tak powiem swoją trasę koncertową. Ustaliłam z nimi, że odwiedzę ich dziś przed koncertem. Thomas dopiero wstał, więc przypuszczam, że nim mój chłopak się ogarnie trochę czasu minie. Decyduję się na czytanie książek o Thomasie w internecie kiedy po schodach zabiega szatyn. O dziwo jest gotowy. Spoglądam na niego zaskoczona, a on wybucha śmiechem.
- No co? - rzucam.
- Wstawaj jedziemy po Julię i na spotkanie z twoim kuzynem. Mam plany na dziś wieczór - dodaje chłopak po czym zakłada skórzaną kurtkę. Zaskoczona wkładam telefon do kieszeni po czym wyciągam z szafy swoją.
* * * * *
- Nie wierzę - rzuca dziewczynka kiedy dojeżdzamy pod Stepherd's Bush Empire. Widzę jak dziewczynka ledwo wytrzymuje na siedzeniu bardzo jej się tu podoba. Jest w końcu jescze mała nie widziała tylu rzeczy.
- Ona cały czas mnie zaskakuje - rzuca Thomas ze śmiechem. Wysiadamy z samochodu, a ja zauważam grupkę dziewczyn, które jak się domyślam czekają na występ chłopaków. Kiedy zauważają Thomasa zaczynają piszczeć i błagać go o zdjęcie i autograf. Chłopak naprawdę kocha swoje fanki. Kiedy zauważam jego uśmiech przypomina mi się co czułam w wieku tych dziewczyn. Sama myśl, że mogę mieć z nim zdjęcie mnie uszczęśliwiała. Podchodzimy do jeszcze zamkniętych drzwi i pokazujemy ochroniarzom wejściówki. Wchodzimy do środka i ruszamy długim korytarzem. Thomas zna już drogę podobno był już tu kiedyś. Schodzimy schodami piętro niżej po czym znowu idziemy długim korytarzem.
- Założę się, że chłopaki mają teraz próbę - rzuca Thomas, a Julia nie może się już doczekać, aż zobaczy resztę tego ogromnego budynku . Skręcamy w prawo, a następnie docieramy do windy, która zawozi nas prosto na.kulisy sceny. Do moich uszu dociera dźwięk melodii. Kojarzę ją. Wiem tylko, że mój kuzyn jest bardzo znany. Ostatni raz się widzieliśmy kiedy byliśmy jeszcze mali. Dziewczynka zaczyna podskakiwać ze szczęścia kiedy pojawia się jakiś mężczyzna.
- Pani Vega? - pyta.
- Tak to ja - potwierdzam, a mężczyzna wskazuje nam na scenę po czym dodaje:
- Pan Lenehan już czeka - dodaje kiedy Thomas obejmuje moją dłoń. Biorę wdech i wchodzę na scenę. Wow jak tu cudownie. Zaczynam się rozglądać.
Nagle nie wiadomo z jakiego powodu Julia zaczyna piszczeć. Puszcza dłoń szatyna i zaczyna biec. Szybko zabiega ze sceny i przytula się do blondyna stojącego przy widowni. Chłopak zaczyna się śmiać i odwzajemnia gest dziewczynki. Jak najszybciej również schodzę ze sceny i podchodzę do chłopaka:
- Bardzo przepraszam, ale ona jeszcze nie jest przyzwyczajona do takiego klimatu - tłumaczę mu. Blondyn tylko uśmiecha się.
- Ale Tori to Melody - rzuca Julia szarpiąc za moją dłoń. Spoglądam na chłopaka, a on rzuca:
- Jesteś Tori? Tori Vega?- pyta chłopak.
- Tak. Chwila skąd mnie znasz? - pytam zaskoczona.
- Dawno się nie widzieliśmy co siostra? - rzuca ze śmiechem.
- Nie wierzę Charlie to ty - zaczynam się śmiać po czym obejmujemy się nawzajem.
- A to Thomas mój chłopak - rzucam kiedy szatyn staje obok mnie.
- Charlie miło mi poznać - blondyn wyciąga dłoń, a szatyn od razu ją uściskuje ( nie wiem czy istnieje takie słowo xd ).
- Mi również miło cię poznać - dodaje Thomas.
- Hej Charls, a to kto? - obok kuzyna pojawia się szatyn. Widać, ze młodszy od niego, ale nie za dużo.
- Leo to Tori - moja kuzynka, Thomas - jej chłopak i Julia - przedstawia nas po kolei. Po uściskaniu dłoni zaczyna się długa rozmowa.

Widać, że Julia jest fanką Bars&Melody. Musieliśmy siłą wyciągać ją z sali. Charlie obiecał jej, że jeszcze ją odwiedzi, ale ona i tak nie chciała go puścić. To wyglądało kosmicznie.
- Julia nie powinnaś się tak zachowywać - rzuca szatyn kiedy stajemy na światłach.
- Przepraszam - rzuca dziewczynka pod nosem, a ja spoglądam na Thomasa. Delikatnie obejmuje jego dłoń, a on posyła mi uśmiech.
- Coś się stało? - pytam zaniepokojona jego miną.
- Wszystko jest okay - rzuca szatyn i rusza.
* * * * *
Okazało się, że mama Thomasa została zaproszona na imprezę poza granicami Londynu. Niestety tata Thomasa ma teraz bardzo ważny projekt, dlatego poprosiła Tommy'ego by ją zawiózł. Właśnie wyjechali. Dojadą tam dziś późnym wieczorem dlatego Thomas tam przenocuje, a z samego rana wyruszy w drogę powrotną.
Ma być w domu po południu. Czyli czeka mnie kolejny dzień spędzony w samotności. Ava w podróży, Kaya gdzieś z Time'm, a Natalie chwilowo w Irlandii.
Po śniadaniu kiedy chcę zabrać się za czytanie książki mój telefon zaczyna dzwonić. Spoglądam na wyświetlacz i zauważam na nim imię kuzyna.
- Halo? - odbieram.
- Hej mam teraz wolny tydzień w Londynie może chciałabyś się spotkać? - pyta chłopak.
- Tak się składa, że akurat mam cały wolny dzień - rzucam ze śmiechem.
- Bardzo dobrze to co za pół godziny w twojej ulubionej kawiarni? - proponuje blondyn.
- Okay to do zobaczenia.
- Do zobaczenia - rozłączam się po czym szybko pakuje torebkę i wkładam kurtkę. Na szczęście do kawiarni idę 10 minut więc mam dużo czasu.
* * * * *
Od kilku godzin chodzimy po galerii i nie tylko. Właśnie kupiliśmy sobie lody i zmierzamy w stronę parku. Nie przestajemy rozmawiać. Mamy tyle do nadrobienia.
- Tori - znam ten głos. Oglądam się za siebie i zauważam Jamie'go. Nie wierzę znowu on. Czy kiedyś uwolnię się od niego?
- Jamie - rzucam od niechcenia.
- A ten to kto?- pyta bezczelnie.
- To nie twój interes - rzuca Charlie.
- Może mój nie, ale Thomasa tak - dodaje chłopak.
- Thomas wie kim jestem - widzę jak Charlie pomału zaczyna się denerwować.
- Myślisz, że mogłabym zdradzić Thomasa? - pytam ze śmiechem.
- Mnie zdradziłaś - zrzuca z kpiną w głosie.
- My nawet nie byliśmy razem - kończę tą dyskusję i ciągnę blondyna za sobą.
- Co to za bezczelny typ?- pyta blondyn kiedy siadamy na murku fontany.
- Chłopak, którego poznałam w szkole w Nowym Jorku - tłumaczę mu.
- Świr - rzuca chłopak kończąc swojego loda.
- Niebezpieczny świr, lepiej z nim nie zadzierać - rzucam również kończąc moje lody.
- Boisz się go? - pyta zaskoczony.
- Nie o to chodzi - rzucam myśląc jaki temat mogę zacząć byle nie rozmawiać o Jamie'm.
- Thomas z nim nie rozmawiał? - pyta zaskoczony.
- Oczywiście, że rozmawiał i to nie raz - rzucam ze śmiechem.

* Thomas POV *
Właśnie dotarliśmy. Jestem padnięty. Ta droga była naprawdę długa. Niestety to co zastałem na miejscu było jeszcze gorsze. Z przyjaciółką mojej mamy przyjechała jej siostrzenica, którą okazała się Isabella. Teraz zostałem zmuszony do siedzenia z nimi przy jedynym stole. Kiedy chciałem zadzwonić do Tori dostałem ochrzan i słuchałem kazań pani Shely. Bella za to lekko się śmiała pod nosem. Mam już dość. Czuję jak mój telefon znowu daje o sobie znać, ale nie mogę nawet na niego spojrzeć.
- No więc dziś wieczorem jest dyskoteka w tej sali obok może się wybierzmy? - proponuje Shely. Moja mama spogląda na mnie, a następnie rzuca:
- Thomas będzie musiał już jutro z samego rana wyjechać więc teraz będzie odpoczywał, ale ja z chęcią - jestem uratowany.
- Dziękuję za kolację - rzucam i wstaje od stołu. Wreszcie wolny. Szybko ruszam schodami na górę. Otwieram pokój i wychodzę na balkon. Wyciągam telefon i wykręcam numer do Tori. Niestety tym razem to ona nie odbiera. Postanawiam wziąć kąpiel, a potem znowu spróbować.

Decyduje się na zostanie w samych spodniach od dresu. Nagle ktoś zaczyna pukać do drzwi. Może to mama. Muszę jej podziękować. Szybko otwieram drzwi i tak szybko jak je otworzyłem mam ochotę je zamknąć.
- Coś się stało? - pytam od niechcenia.
- Chciałam porozmawiać - tłumaczy dziewczyna po czym wchodzi do środka. Zamykam drzwi i zaczynam się jej przyglądać.
- A o czym konkretniej chcesz rozmawiać? - pytam opierając się o drzwi.
- O nas - rzuca kiedy siada na łóżku. O Boże co tu się będzie działo. Dziewczyna dziwnym sposobem wkłada dłoń do kieszeni spodni, a już po chwili z powrotem ją wyjmuje i podchodzi do mnie. Obejmuje mój policzek po czym rzuca:
- Bardzo cię kocham wiesz o tym, a to co między nami jest i nadal będzie. Nie wiem jakbyś bardzo się starał i tak nie zniknie - tłumaczy po czym muska mój policzek. Odsuwam ją delikatnie od siebie.
- Może masz rację. To uczucie nigdy nie zniknie z twojego serca, ale z mojego dawno zniknęło i nie powróci ponieważ kocham inną - tłumaczę jej, ale niestety ona ponownie się przysuwa.
- Kocham cię i będziesz musiał zrozumieć, że nasze dziecko bez twojej miłości będzie nieszczęśliwe - rzuca, a mnie zatyka.
- Co powiedziałaś? - pytam ze śmiechem.
- Pół godziny temu jeszcze całowałeś mnie i mówiłeś mi jak bardzo mnie kochasz - zaczyna kłamać.
- Żartujesz sobie? - pytam, a ona wyciąga z kieszeni mój telefon. Zauważam na ekranie, że rozmowa z Tori nadal trwa, a ona wszystko słyszała. Dziewczyna się rozłącza.
- Chciałaś zniszczyć moje związek z Tori - rzucam i próbuje wypchnąć ją za drzwi.
- I chyba mi się udało - rzuca ze śmiechem i rusza korytarzem. Szybko zatrzaskuje drzwi i próbuje dodzwonić się do Tori. Po chyba 10 próbie odbiera:
- Czego chcesz zdrajco? - pyta, a w jej głosie słychać smutek i załamanie.
- Kochanie ja to ci to wytłumaczę - rzucam, ale ona tylko rzuca między płaczem:
- Nie chcę cię znać. Najlepiej to nie wracaj - po czym się wyłącza. Rzucam telefonem o ścianę po czym czuję jak złość ogarnia moje ciało. Zaraz tam pójdę i jej wygarnę, albo może lepiej nie bo jeszcze ją pobije i pogorsze sprawę. Muszę coś zrobić, przecież bez Tori nic nie będzie miało sensu.

* Victoria POV *
Zapłakana pakuje rzeczy do swoich walizek. Tylko gdzie ja się teraz podzieje? Hmm... do czasu nim nie znajdę jakiegoś mieszkania zostaje mi tylko jedna osoba. Myślę, że mogę jej zaufać.

Hej . Przepraszam, że dawno nie dodawałam rozdziału, ale nie miałam zbytnio czasu. Ale wreszcie jest. Mam nadzieję, że wam się podoba. Jest dłuższy ponieważ bardzo długo nic się nie pokazywało. Co myślicie o kuzynie Tori? Jak myślicie u kogo zatrzyma się bohaterka? Co jeszcze może wymyślić Isabella? To już nie długo. Komentujcie i gwiazdkujcie to bardzo pomaga. Do następnego. Besos:*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top