Rozdział 44 - Przygotowania...

Już jutro ślub. Nie mogę się doczekać zresztą tak samo jak Ava. Widać, że dziewczyna się trochę stresuje, ale kto się nie stresuje? Nie widziałam Thomasa odkąd wyszedł gdzieś rano. Zaczynam się martwić. Kiedy usłyszał, że Ava przyjdzie ubrał się, pożegnał i pojechał. Nie ma motoru, ani jego kurtki więc na 100% nie wrócił. Kiedy szatynka spytała gdzie podział się jej brat musiałam skłamać. Nie mogłam jej powiedzieć prawdy. Rozumiem jego ból, ale jutro musi iść na jej ślub. Nie może przecież nie przyjść.

- Coś cię gryzie? - pyta dziewczyna, wyrywając mnie z rozmyśleń.

- Nic po prostu nie mogę uwierzyć, że już jutro wszystko się zmieni. Ten ślub, Peter wszystko co cię uszczęśliwi tak szybko nadeszło - rzucam siadając na sofie. Dziewczyna siada obok mnie i obejmuje moją dłoń.

- Nie przejmuj się tym, nadal będziemy się przyjaźnić - tłumaczy mi dziewczyna.

- No tak, ale wyjeżdżasz - rzucam smutno, ale robię to dla Thomasa. Muszę ją podpytać. Dowiem się wszystkiego.

- Spokojnie mamy zamiar wrócić za miesiąc góra dwa - uspokaja mnie szatynka. Uśmiecham się lekko. Szybko ją obejmuje i przytulam do siebie. Dziewczyna zaczyna się śmiać.

- Muszę jechać do domu, za pół godziny będzie tam Peter - rzuca i wstaje z sofy.

- Chętnie przejdę się z tobą - posyłam jej uśmiech i również wstaje. Wkładam swoją ulubioną kurtkę skórzaną i zamykam drzwi za nami. Na szczęście nie mamy daleko. Przez całą drogę rozmawiałyśmy o jutrzejszym weselu i ślubie. To naprawdę będzie ważne wydarzenie w życiu Avy i nie tylko. Jej mama jest strasznie podekscytowana. Zresztą nie dziwię się jej. Ja też bym była. Po krótszej rozmowie do domu wchodzi Thomas. Kiedy zauważa dziewczynę zatrzymuje się zaskoczony.

- Nie miałyście być u nas? - pyta chłopak.

- Tori chciała mnie odprowadzić - tłumaczy szatynka, a chłopak powoli się wycofuje.

- Do jutra - rzuca i wychodzi.

- Co mu jest? - pyta Tasha.

- Nie mam pojęcia - rzuca smutno Ava - A co jak jutro nie przyjdzie? - pyta z paniką w oczach.

- Ava spokojnie obiecał, że będzie więc będzie - uspokajam ją i żegnam się z przyjaciółką i jej mamą po czym wybiegam za Thomasem. Motor stoi. Musiał gdzieś pójść. Tylko gdzie? Zaczynam się rozglądać po ulicy. Nie ma go. Hmm, a może jest nad rzeką? Szybko omijam dom Sangsterów i biegnę polaną pełną kwiatów, aż docieram do ogromnego drzewa. Thomas zawsze lubił tu przesiadywać. Zgadłam. Jest tu. Stoi oparty o pień drzewa, ręce ma splecione na klatce piersiowej, a wzrok wpatrzony w dal.

- Thomas - rzucam i podchodzę bliżej. Szatyn przenosi na mnie wzrok po czym znowu przenosi go tam gdzie patrzył wcześniej. Opieram dłoń na jego ramieniu i staje naprzeciwko jego. Spoglądam mu w oczy. Chłopak nadal jest smutny.

- Rozmawiałam z nią - zaczynam, a on przyciąga mnie do siebie. Szatyn mocno mnie przytula.

- Cieszę się, że cię mam - szepcze szatyn.

- Tommy ona wróci za miesiąc, góra dwa - rzucam, a on spogląda na mnie zaskoczony.

- Dziękuje - rzuca chłopak po czym muska moje wargi.

* * * * *

Już nie mogę się doczekać kiedy będę mogła założyć tą śliczną sukienkę od Thomasa. A właśnie gdzie on jest? Nie ma go w sypialni, ani w kuchni, salonie też, szukałam wszędzie oprócz basenu. Wchodzę przez gabinet i z trudem się nie gubię. Powoli docieram do pomieszczenia. Wchodzę tam po cichu. Zauważam postać płynącą pod wodą. Na pewno to Tommy. Chłopak wynurza się, a kiedy mnie zauważa dopływa do ściany basenu.

- Nie mogłam cię znaleźć - rzucam kucając naprzeciwko chłopaka.

- Postanowiłem popływać kiedy ty rozmawiałaś przez telefon z Avą - tłumaczy.

- Rozumiem - uśmiecham się kiedy szatyn opiera dłonie na krawędzi basenu po czym podciąga swoje ciało i muska moje wargi. Obejmuje jego twarz i odwzajemniam pocałunek.

- A może popływasz ze mną? - pyta szatyn.

- No nie wiem - protestuje.

- No chodź - błaga, a ja ściągam z nóg trampki i pozbywam się bluzy. Związuje włosy w koka i podchodzę bliżej.

- Niech ci będzie - rzucam i wchodzę po drabince do wody. Na twarzy chłopaka pojawia się uśmiech. Szybko podpływa do mnie i mocno mnie obejmuje. Wtulam się w jego nagi tors i przymykam oczy.

- Czy ona akurat musiała brać ten ślub jutro? - pyta szeptem.

- Och biedny Thomas nie wyśpi się - rzucam ze śmiechem.

- No co od rana będziesz biegała po domu i szykowała się choć wszystko zaczyna się dopiero o 15:00 - protestuje szatyn.

- Poprawka o 14:30 mamy być w domu twoich rodziców - posyłam mu uśmiech, a on tylko mruczy coś pod nosem po czym ponownie muska moje wargi. Powoli odwzajemniam pocałunek po czym wplatam palce w jego włosy. Chłopak łapie mnie w talii i unosi. Oplatam go nogami w pasie po czym ponownie łącze nasze usta w pocałunku. Nagle rozlega się dzwonek jego telefonu.

- Ejj to moja piosenka - rzucam ze śmiechem.

- A co myślałaś - posyła mi uśmiech po czym niechętnie wychodzi z basenu. Nie spuszczam z niego wzroku dopóki nie rzuca: Ava. Opieram brodę na krawędzi i przysłuchuje się jego głosu.

- O co chodzi? - pyta chłopak. - Czy mam chwilę? - pyta i spogląda na mnie.

- Idź - rzucam szeptem, a szatyn wykonuje to co powiedziałam. Odbijam się od ściany i kładę się plecami na wodzie. Zamykam oczy i przysłuchuje się ciszy. Jest tak cudownie. Może oprócz tego, że ubrania strasznie się do mnie kleją.  Po chwili czuję jak czyjeś dłonie obejmują mnie w talii. Powoli otwieram oczy i spoglądam na Thomasa. Na jego twarzy pojawia się uśmiech.

* * * * *

Od godziny już nie śpię. Krzątam się po domu starając się być jak najciszej. Nie chcę budzić Thomasa. Ubrana w zwykłe dresy i szarą bokserkę związuje włosy w koka i zmywam naczynia. Po wszystkim zaczynam zastanawiać się w co mogę się uczesać. Sukienka gotowa od dwóch dni wisi już w szafie, a buty nadal są w pudełku. Kilka minut temu Ava dzwoniła by opowiedzieć mi co ma już gotowe. Dziewczyna zaczęła panikować. Obiecałam jej, że przyjadę wcześniej. W końcu jestem jej przyjaciółką. Tommy sobie poradzi, a Ava? Wątpię czy sama poradzi sobie z makijażem, fryzurą itp. Kiedy zaczynam szykować śniadanie dla Thomasa czuję jak ktoś obejmuje mnie w talii.

- Mmm, a co tak cudownie pachnie? - pyta chłopak szepcząc mi do ucha.

- Założę się, że chodzi ci o kawę lub naleśniki - rzucam czując jego oddech na szyi.

- Niee to nie to - protestuje szatyn - To chyba ty - dodaje i muska moją szyję.

- Tommy przestań - rzucam ze śmiechem. - Muszę wyjść wcześniej, Ava mnie potrzebuje - tłumaczę.

- Dobrze, ale powiesz mi dlaczego mam przeczucie, że moja siostra spędza z moją dziewczyną o wiele więcej czasu niż ja? - pyta przyciągając mnie bliżej tak by nasze ciała stykały się.

- Spokojnie od jutra będziesz mnie miał tylko dla siebie - dodaje i muskam jego dłonie.

- Trzymam cię za słowo - ostatni raz muska moją szyję, a następnie spogląda na śniadanie.

- To dla ciebie królewiczu - rzucam ze śmiechem.

- Dobrze więc w takim razie ja jutro robię śniadanie tobie księżniczko - muska moje wargi po czym siada do śniadania.

* * * * *

Od dwóch godzin szykuję Avę. Za nami jest już makijaż i fryzura. Teraz zostaje nam tylko sukienka i gotowe. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie jak po naszej myśli.

- Dobrze - rzuca dziewczyna kiedy sukienka już zostaje zapięta. Bierze wdech i wydech.

- Stresujesz się - rzucam widząc jej wyraz twarzy.

- Bardzo - przytakuje dziewczyna po czym przytula się do mnie.

- Wszystko będzie dobrze obiecuję ci - rzucam szeptem. 

Szybko schodzę na dół by poszukać Tashy. Nigdzie jej nie ma. Wybiegam na dwór by zobaczyć co się tam dzieje. Strasznie dużo ludzi tu stoi. Staje na schodach by mieć lepszy widok. Dociera do mnie dźwięk zgaszanego silnika. Chłopak zsiada z motoru i zdejmuje kask. Thomas. O Boże jak on wygląda. Włosy postawione na żel. Bierze kask do rąk, od razu po zdjęciu skórzanej kurtki. Wow. Wygląda jak książę z bajki. Mija wszystkie wzdychające na jego widok dziewczyny i kobiety po czym podchodzi do mnie. Obejmuje moją dłoń po czym muska moje wargi. Uśmiecham się lekko widząc miny tych dziewczyn, zresztą nie tylko ich.

- Nie mogę znaleźć twojej mamy - rzucam do chłopaka.

- Może jest na tarasie - rzuca po czym tam ruszamy trzymając się za ręce.  Nagle po schodach zaczyna zbiegać Ava...

Hej. Tak jak obiecałam rozdział jest dłuższy. Ma aż 1367 słów. Mam nadzieję, że wam się spodobał. Piszcie co o nim sądzicie w komentarzach. A jak wy myślicie Ava i Peter powinni wziąć ten ślub czy raczej nie? A co sądzicie o miesiącu, który Tori i Thomas mają spędzić tylko we dwoje? Nadal czekam na wasze pomysły z tym co może się zdarzyć. Do następnego... BESOS:*






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top