Rozdział 33 - Impreza...
Od kilku dni śpię spokojnie. Na szczęście nie śnią mi się jakieś głupoty. Już za dwa dni Tim robi imprezę. Nie mogę się doczekać kiedy spotkam się z dziewczynami i pójdę z Thomasem potańczyć. Będzie idealnie. Właśnie przeglądam szafę. Próbuję wybrać jakąś sukienkę. Kiedy jestem prawie pewna, że wybrałam właściwą schodzę na dół. Gdzie podział się Thomas? W salonie go nie ma. W jego pokoju również. To gdzie on może być? Nie wiem poddaje się. Hmm...może zrobię sobie herbatę? Dobry pomysł. Ruszam więc w stronę kuchni. Nagle zauważam moją zgube. Mijam chłopaka i wstawiam wodę na herbatę. Kiedy stawiam kubek na blacie czuję jak czyjeś dłonie obejmują mnie w talii. Odwracam się w stronę chłopaka. Uśmiecha się lekko. Ponownie obejmuje mnie w talii i powoli przyciąga do siebie. Stajemy naprzeciwko siebie. To śmieszne i przede wszystkim denerwujące kiedy wszyscy są tacy duzi, a ja? A ja jestem niska. Zwyczajnie niska. Żeby mnie pocałować musi się schylać. Szatyn dokładnie bada moje oczy. Powoli zaczynam się bać, że wyczyta z nich to co myślę. A już raz przerabialiśmy temat o tym jakiego jestem wzrostu i również o tym, że sądzę że jestem trochę gruba. Chłopak mnie wyśmiał. Niestety ta rozmowa nie zmieniła mojego rozumowania i nadal tak sądzę. Szatyn delikatnie obejmuje moją twarz. Nachyla się i bardzo lekko muska moje wargi. Opieram dłonie na jego ramionach. Odwzajemniam pocałunek. Chłopak ponownie muska moje usta. Czuję się jak w siódmym niebie. Moje dłonie przenoszą się na jego klatkę piersiową. Natomiast jego ręce obejmują moje biodra i przysuwają mnie jeszcze bliżej niego. Nasze pocałunki nie miały by końca gdyby nie to, że woda na herbatę właśnie się zagotowała. Niechętnie odsuwam się od chłopaka i ruszam w stronę czajnika. Po zrobieniu herbaty spoglądam na szatyna. Uśmiecha się lekko, a następnie szybko obejmuje mnie w talii, po czym namiętnie muska moje wargi. Chociaż jestem zaskoczona oddaje pocałunek. Oddajemy je sobie bez końca. Szatyn chwyta mnie w talii, a następnie podnosi i sadza na blacie kuchennym. Ponawia serię pocałunków. Obejmuje jego twarz. Wplatam palce w jego włosy. Nagle całą przyjemność przerywa jedno chrząknięcie.
Szybko odrywamy się od siebie i spoglądamy w stronę dziewczyny.
- No nieźle - zaczyna się śmiać, a ja zeskakuje z blatu. Mijam Avę i ruszam schodami na górę biorąc po drodze swoją herbatę. Szatyn obdarowuje szatynkę spojrzeniem, którego znaczenia nigdy nie zrozumiem. Słyszę jak chłopak rusza za mną. Wchodzę do pokoju i siadam na łóżku. Wyciągam laptopa i wyszukuje filmu w którym grał Thomas. Decyduje się na film pt. John Lennon - chłopiec z nikąd.
Kiedy byłam młodsza bardzo lubiłam oglądać ten film. Nagle słyszę jak ktoś otwiera drzwi i powoli wchodzi do środka. Nie podnoszę wzroku tylko dalej kontynuuje oglądanie filmu. Czuję jak materac ugina się pod chłopakiem, który kładzie się obok mnie. W filmie właśnie Paul zaczyna grać na gitarze. Rozlega się śmiech chłopaka.
- Cicho słucham jak ten przystojniak gra na gitarze i to na dodatek lewą ręką - uciszam go śmiejąc się. Chłopak powoli podnosi się z łóżka i wychodzi. Wracam do ponownego podziwiania szatyna. Nagle rozlega się znajoma melodia. Do mojego pokoju wchodzi chłopak. Gra lewą ręką na gitarze tą samą piosenkę co w filmie. Zatrzymuje film i odkładam laptopa na bok. Wpatruje się w chłopaka grającego piosenkę z filmu. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Kiedy kończy wstaje i muskam jego policzek.
- Widzę, że nie wyszedłeś z wprawy - zaczynam się śmiać.
- No, a jak - uśmiecha się i siadamy obok siebie na łóżku.
- A ty umiesz grać na gitarze? - pyta ciekaw.
- Niezbyt - dodaje dokładnie przyglądając się gitarze.
- No to będziesz umiała - posyła mi ten jeden ze swoich cudownych uśmiechów i podaje mi gitarę, a następnie układając moje palce na odpowiednich strunach.
* * * * *
Idę z Tommy'm przez park. Trzymamy się za ręce. Na naszych twarzach goszczą uśmiechy. Śmiejemy się i spoglądamy sobie w oczy na zmianę. W końcu siadamy na jednej z ławek. Nasze dłonie nadal złączone opadają na jego kolano. Szatyn łapie mnie w talii i sadza mnie na swoich kolanach. Przytulam się do niego i opieram głowę na jego ramieniu.
Szatyn zaczyna się śmiać.
- Co jest? - pytam zaskoczona.
- Jesteś taka urocza - uśmiecha się i muska moje wargi.
- Zawstydzasz mnie - rzucam z uśmiechem.
Chłopak przygląda mi się badawczo.
Uśmiechamy się do siebie. Nagle on muska moje wargi. Powoli oddaje mu pocałunek. Kiedy otwieram oczy znajduje się już w pokoju. Thomas leży obok. Nie śpi. Tylko dlaczego?
- Coś się stało? - pyta troskliwie.
- Nie - rzucam - Dlaczego nie śpisz? - pytam.
- Nie mogłem zasnąć - rzuca przytulając mnie do siebie. Przymykam oczy i po chwili już usypiam.
* * * * *
Od trzech godzin jesteśmy na imprezie. Jest cudownie. Naprawdę idealnie. Jeszcze nigdy nie widziałam tylu ludzi na jednej imprezie. Nagle do pomieszczenia wchodzi jakaś rudawa dziewczyna. Gdzie jest Thomas? Albo Ava? Ona wygląda jak Isabella. Naprawdę. Czy to ona? Szybko odnajduje Kayę. Tańczyła właśnie z Time'm.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam, ale znacie tą dziewczynę? - pytam i wskazuje na rudowłosą.
- Pierwszy raz ją widzę - rzuca Tim.
- Ona wygląda jak Isabella - rzuca Kaya. Nagle pobiega do nas Ava.
- Co tu robi Isabella? - pyta próbując przekrzyczeć muzykę. Dziewczyna znika mi z oczu.
- Nikt jej tu nie zapraszał - rzuca Kaya.
- Gdzie Thomas? - pytam.
- Sama nie wiem. Ostatni raz kiedy go widziałam to jak szedł do łazienki - tłumaczy Ava.
- Chyba wiem gdzie jest - rzcam i ruszam w stronę tarasu. Miałam rację. Jest tu. Niestety nie sam. Obok niego siedzi ta lafirynda. Chwila nie będę im przeszkadzać. Zobaczymy czego od niego chce. Dziewczyna powoli obejmuje jego dłoń. Spokojnie uspój się. Thomas przecież cię kocha. Niestety chłopak nie robi tego czego się spodziewałam. Nie zabiera dłoni z jej uścisku. Obok mnie pojawia się Kaya, a za nią Ava. Uciszam je. Podsłuchuje dalej.
- Nadal cię kocham Tommy - rzuca dziewczyna.
- Przykro mi Isabell, ale ja już Cię nie kocham - tłumaczy jej.
- Gdybyś spędził ze mną trochę czasu zmieniłbyś zdanie - dodaje dziewczyna.
- W to nie wątpię, ale kocham kogo innego - dodaje chłopak.
- Och Tommy - rzuca dziewczyna i muska jego wargi. Chłopak obejmuje ją w talii i chyba próbuje ją odepchnąć. Uciekam. Ta impreza miała być cudowna. Miała być dla nas wyjątkowa. Niestety dla mnie nie była. Po kilku dłuższych chwilach docieram do domu. Wbiegam szybko na górę po drodze ściągając buty. Zamykam się na klucz w pokoju i biorę prysznic po czym przebieram się. Nagle ktoś zaczyna walić w drzwi.
- Tori - rozlega się głos Thomasa.
- Odejdź stąd - rzucam i opieram się o drzwi.
- Proszę wysłuchaj mnie daj mi to wytłumaczyć - rzuca błagalnym tonem.
- Nie Thomas - protestuje.
- Jak nie otworzysz to wyważę te drzwi - rzuca.
- Nie zrobiłbyś tego - rzucam z kpiną.
- Nie wiesz do czego jestem zdolny - dodaje. Otworam drzwi i spoglądam na chłopaka oczami pełnymi łez...
To tyle. Taki szybki rozdział napisany w przerwie od nauki. Do następnego.
BESOS :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top