Rozdział 26 - Magazyny...
Chodzimy ulicami Londynu próbując nadrobić i wytłumaczyć sobie wszystko. Po moim wyjeździe dużo się zmieniło.
- Nigdy nie liczyłam na to że zostanę sławna lub chociaż trochę znana - tłumaczę mu.
- Rozumiem cię - zapewnia mnie chłopak.
- Naprawdę przez te dwa lata żadna dziewczyna cię nie podrywała? - pytam zaskoczona.
- Podrywać podrywała ale obiecałem sobie że skupie się na pracy. Próbowałem zatopić w niej smutek. Chciałem zapomnieć, odciąć się od tego - opowiada mi.
Za każdym razem kiedy się uśmiecha moje serce przyśpiesza. Czy on musi tak się uśmiechać? Teraz wiem czego mi brakowało. Jego. Jego uśmiechu. Jego ramion. Jego całego. Podczas trasy spotkałam się z Jamie'm. On i Lily wrócili do siebie. Ucieszyłam się z tego powodu choć bardzo zabolało mnie to jak mnie potraktowali ale dlaczego im nie wybaczyć.
*****
Od trzech godzin chodzę z Avą po mieście. Tęskniłam za tym. Byłyśmy na małych zakupach. Przy niej nie da się przestać śmiać. Nagle dostaje SmS-a:
Hej! Jeśli nie masz nic przeciwko odwiedzimy Cię jutro chciałabym żebyś poznała kogoś ważnego dla mnie ... Kaya :*
Na widok tego SmS-a jeszcze bardziej się uśmiecham.
Idziemy przez Buckingham Palce kiedy go zauważam. Idzie prosto w naszą stronę. Ręce ma w kieszeniach. Głowę spuszczoną.
- Tori słuchasz mnie? - ze snu wzbudza mnie głos przyjaciółki.
- Tak - rzucam pozwalając sobie zerknąć na niego jeszcze raz.
- Więc o której przyjadą? - pyta o moje przyjaciółki. Miło z jej strony.
- Jeszcze dokładnie nie wiem - tłumaczę jej.
- Thomas - rzucam spoglądając na niego.
- Bardzo się zmienił - rzuca dziewczyna.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - pytam wystraszona.
- Nic konkretnego - uśmiecha się na jego widok. Szatyn skręca w stronę domu.
- O co chodzi? - pytam ponownie. - Chodźmy do mnie on sam powinien ci to powiedzieć.
*****
Właśnie jestem w domu Avy. Ona sama poszła jeszcze po coś do sklepu spożywczego. Zauważam otwarty balkon. Rzucam torby na sofę. Zauważam tam jego koszulę. O co chodzi? Powoli wchodzę na balkon.
- Thomas? - pytam zaskoczona stając przy barierce.
- Tori co ty tu robisz? - pyta zaskoczony.
- Przyszłam do Avy i balkon był otwarty więc chciałam sprawdzić czy ktoś tu jest a ty? - pytam podejrzliwie.
- Nic podziwiam sobie - widać że kłamie. Spoglądam na niego. Na jego klatce piersiowej widnieją rany i siniaki.
- Co ci się stało? - pytam zrozpaczona.
- A to? To nic - uśmiecha się.
- Thomas! - krzyczę wkurzona.
- Widziałam cie dziś na placu - zaczynam.
- Co dokładnie widziałaś? - pyta wkurzony.
- Szedłeś taki smutny przygnębiony - tłumaczę.
- To naprawdę nic ważnego - rzuca i wchodzi do środka a następnie do łazienki.
*****
Co on ukrywa? Jest już 16:00. Idę w stronę mojego hotelu przez park. Nagle go zauważam. To Thomas. Co on tu robi? Na dodatek z tym podejrzanym mężczyzną. Nie będę wtrącać się w jego sprawy. Ruszam dalej. Wchodzę do swojego pokoju i wyciągam laptopa. Próbuje coś znaleźć. Ale tu nic nie ma na ten temat. Po kilku godzinach szukania na marnę zamykam laptopa i udaję się do łazienki. Biorę prysznic i ubrana w spodnie od piżamy i zwyczajną bluzkę z krótkim rękawem siadam przed telewizorem. Nagle na jednym z kanałów zauważam temat: Thomas Brodie Sangster i Victoria Vega znowu razem?
Obok tego pytania pojawia się nasze zdjęcie z parku. Kiedy oni nam je zrobili? Nagle ktoś zaczyna mówić: Aktor pojawił się na jej koncercie. Był też za kulisami. Następnie złapano ich w parku przytulajacych się do siebie. A później udali się na spacer... Wkurzona wyłączam telewizor.
*****
Za dwie minuty spotkam się z Kayą i Natalie. Podobno Kaya chce mnie z kimś poznać. Ciekawa jestem kto to taki. Nagle ją zauważam. Idzie trzymając się za ręce z jakimiś chłopakiem a obok nich idzie Natalie. Wydaje mi się że skądś go znam. Tylko skąd?
- Hej - uśmiecham się do nich.
- Hej. Chciałam ci przedstawić Tima mojego chłopaka - uśmiecha się dziewczyna.
- Miło mi Victoria- witam się z nim.
- Mi również- uśmiecha się chłopak.
- Jak dobrze was znowu widzieć - uśmiecham się i obejmuje przyjaciółki po kolei.
*****
Kiedy siadamy w jednej z kawiarni zauważam tego mężczyznę który wczoraj towarzyszył Thomas'owi. Kim on jest? Muszę poznać prawdę za wszelką cenę.
- Dajcie mi chwilę - rzucam i ruszam w stronę mężczyzny który bacznie mi się przygląda.
- Kim pan jest? - pytam stając naprzeciwko niego.
- To w tym momencie nie jest ważne Tori - rzuca mężczyzna.
- Skąd znasz moje imię? - pytam zaskoczona.
- Dowiesz się tego później. Teraz musisz pójść ze mną - rzuca błagalnym tonem.
- Nigdzie z tobą nie pójdę - protestuje.
- Thomas tam jest i cię potrzebuje - tłumaczy mi mężczyzna.
- Niech będzie - rzucam i krzyczę do przyjaciół: Muszę iść na chwilę. Spotkajmy się o 19 u mnie to naprawdę bardzo ważne - tłumaczę im.
- Nie przejmuj się spotkamy się o 19 - rzuca Kaya a ja szybko ruszam za mężczyzną.
*****
Szybko na parkingu wsiadliśmy do czarnego potężnego samochodu. Mężczyzna prowadził jak szalony. Thomas'owi naprawdę musiało coś grozić. Wyjechaliśmy poza miasto. Wątpię żeby tak daleko uciekł. Coś tu nie gra. Mężczyzna skręca w stronę lasu. Co się dzieje? Stare opuszczone magazyny. O Boże co ja zrobiłam?
- Gdzie jest Thomas? - pytam udając nadal pełną nadziei że tam jest choć wiem że to kłamstwo. Obcy prowadzi mnie prosto do środka. Kiedy wchodzę ponawiam pytanie.
- Drzwi po prawo - rzuca chłopak. Podchodzę bliżej, a on wpucha mnie do środka i zatrzaskuje.
- Pomocy!!! Pomocy!!! - zaczynam krzyczeć i walić w drzwi. No to się wkopałam. Brawo dla tej pani.
Gdzie jest Thomas? W co on się do diabła wpakował? Pożyjemy zobaczymy jeśli pożyjemy. Nagle do pomieszczenia wchodzi jakiś mężczyzna w kominarce. Uderza mnie raz potem następny. Za każdym razem coraz mocniej. Zaczynam płakać i krzyczeć na zmianę. Boże dlaczego ja mu uwierzyłam ? Co teraz będzie?
Uderzam głową o ścianę i tracę przytomność...
Mam pytanie. Chcecie by w następnym rozdziale był kawałek punktu widzenia Thomasa?
To tyle. Jak się wam podoba rozdział? Piszcie w komentarzach... BESOS :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top