Rozdział 17 - Ava ?
Od dwóch dni jestem w Londynie. Thomas gdzieś mnie prowadzi. Cały czas myślę o Lily. Myślałam, że ta przyjaźń przetrwa na zawsze, ale widocznie się myliłam.
- Thomas gdzie idziemy ? - pytam ciekawa.
- Ktoś chciał się z tobą zobaczyć - uśmiecha się i staje. O kogo mu chodzi ? Zatrzymuje się przy fontannach i wskazuje na postać za nimi. Próbuję poznać kto to. Chwila to jakaś dziewczyna. Zaczyna iść w naszą stronę. Po chwili mogę już dostrzec jej twarz i figurę. Szatynka powoli rusza w naszą stronę. Uśmiecha się. Chwila znam ją. To Ava. To musi być ona. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Zaczynam iść w jej stronę, ale po chwili dociera do mnie, że zamiast iść ja biegnę. Obejmujemy się nawzajem.
- Tak dawno się nie widziałyśmy - szepcze Ava.
- To prawda- uśmiecham się na widok mojej przyjaciółki z dzieciństwa.
- Muszę ci tyle opowiedzieć - uśmiecha się szatynka.
- Ja tobie również - rzucam ze śmiechem.
- Mówiłem, że nie bez powodu wyciągam cię z domu - uśmiecha się szatyn stając obok mnie.
- Mogłeś powiedzieć, że Tori jest w Londynie - rzuca dziewczyna dźgając go palcem w tors.
- Wtedy nie dałabyś mi żyć - zaczyna się śmiać.
- Musimy nadrobić ten stracony czas - rzuca Ava.
- W takim razie chodźmy coś zjeść - rzuca Thomas - Ja stawiam - dodaje po chwili.
- Zgoda - uśmiechamy się w tym samym momencie. Przez całą drogę nie mogłyśmy przestać rozmawiać.
- Czy kiedyś skończą się wam tematy ? - spytał w którymś momencie Thomas, a my wybuchłyśmy śmiechem.
- Może kiedyś - uśmiecham się kiedy Ava rzuca te słowa i przeczesuje jego grzywkę, a on mierzy ją wzrokiem. Ponownie wybuchamy śmiechem.
*****
Po cudownym obiedzie udało nam się wciągnąć Thomasa do kilku sklepów. Obiecałyśmy mu, że tylko do jednego, ale jeden zamienił się w pięć. Po zakupach nadszedł czas by wracać. Poprosiłam Thomasa by zawiózł mnie do hotelu w którym mieszka moja mama z Willem, ale on odmówił. A dlaczego? Bo wcześniej ustalił ze swoją siostrą, że będę spać u niej. Po zostawieniu nas szatyn postanowił odwiedzić rodziców. Zostałyśmy same. Zrobiłyśmy sobie popcorn i wybrałyśmy jakiś straszny film. Usiadłyśmy na sofie i okryłyśmy się kocem...
*****
Ten film jest straszny. Siedzimy przytulone do siebie i trzęsiemy się jak galarety. Co jakiś czas z naszych ust wychodzą ciche krzyki. Jeszcze nigdy się tak nie bałam. Nagle rozlega się dziwny dźwięk. Ktoś wkłada klucz do zamka i przekręca. A w filmie nie ma żadnych drzwi. Zaczynamy krzyczeć i chowamy się pod koc.
- Hej spokojnie to tylko ja - rozlega się głos Thomasa. Zamyka za sobą drzwi i staje na przeciwko nas zasłaniając telewizor.
- Horrorów się wam zachciało ? - pyta, a na jego twarzy maluje się rozbawienie.
- To nie śmieszne - rzuca Ava i wstaje. - Pójdę się umyć, a wy tu zostańcie - dodaje i wychodzi z pomieszczenia. Okrywam się kocem i roztrzęsiona przyciągam nogi do klatki piersiowej. Thomas łapie pilota i wyłącza telewizor. Ściąga skórzaną kurtkę i kładzie ją na oparciu sofy po czym siada obok mnie. Spoglądam na niego przerażona, a na jego twarzy nie widać już ani cienia rozbawienia. Zamiast tego na jego twarzy można dostrzec troskę. Oplata moje ciało swoimi ramionami i mocno przytula do siebie. Moje serce nie może się uspokoić. Na szczęście kąpiel mam już za sobą więc nie muszę przeżywać tego co Ava. Nagle rozlega się krzyk. Szybko podnoszę głowę wystraszona.
- Ava co się dzieje ?! - rzuca szatyn.
- Przepraszam tak jakoś. Wydawało mi się, że coś zobaczyłam. Fałszywy alarm - rzuca, a ja pozwalam sobie oprzeć głowę na jego torsie. Moje powieki powoli opadają. Nie mam siły z nimi walczyć. Zapach szatyna tuli mnie do snu. Po chwili już śpię...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak się wam podoba ? Co sądzicie o siostrze Thomasa ? To na razie tyle. Zostawcie po sobie ślad. Dzięki w ogóle, że czytacie... BESOS:*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top