Rozdział 16 - Przepowiednia...

Od kilku dni jest już lepiej. Między mną, a Thomasem coś się dzieje, ale nie umiem tego opisać. Nie czułam tego przy Jamie'm. Skończyłam piosenkę, a w szkole czas na przerwę. A dokładnie wakacje. Jamie wyjechał wraz z rodziną na wakacje i wrócą dopiero za 3 miesiące. Kupa czasu, ale co z tego nawet się ze mną nie pożegnał. Jestem w 100% pewna, że coś do niego czułam. Ale zmienił się odkąd się poznaliśmy. Nigdy nie nazwał by mnie ''małą''. Nie życzę sobie tego. Wiem, że coś zrobił tylko Lily to przede mną ukrywa. Muszę poznać prawdę. Muszę. Łapię za telefon i wykręcam numer do przyjaciółki. Nie dobiera. Włącza się sekretarka. Postanawiam napisać do niej:

JA: Hej masz czas żeby się spotkać dziś po południu?

Po kilku minutach dostaje odpowiedź:

LILY: Hej jasne, a kiedy i gdzie?

JA: Za 10 minut

LILY: W parku ?

JA: Okej do zobaczenia...

Powoli ruszam do parku. Jestem bardzo ciekawa co ma mi do powiedzenia.

- Tori ?! - rozlega się krzyk. Odwracam się i zauważam moją przyjaciółkę.

- Hej Lily - uśmiecham się.

- Chciałaś o czymś porozmawiać. To coś ważnego ? - pyta zaskoczona.

- Tak. Chcę byś powiedziała mi całą prawdę. Dlaczego powiedziałaś wtedy, że dobrze że wkurzyłam Jamie'go ? - pytam ciekawa.

- Tori czy to ważne ? - pyta i chce zmienić temat.

- Tak Lily dla mnie to ważne chce znać całą prawdę - mówię błagalnym tonem.

- Obiecaj, że to nie wpłynie na naszą przyjaźń - rzuca cicho.

- Całowaliście się ?! - krzyczę zła.

- Tak i nie - rzuca cicho.

- Lily ! - krzyczę.

- Proszę wysłuchaj mnie - błaga mnie.

- Przecież stoję tu i nie odeszłam. Mów - rzucam ze łzami w oczach.

- Był smutny, że wasza miłość nie jest taka jaką sobie wymarzył i , że przepowiednia obiecała mu coś innego. Dlatego pomyślał, że może jego miłością nie jesteś ty i tak jakoś wyszło pocałował mnie. Krzyczałam na niego i próbowałam mu wmówić, że nic do niego nie czuję, ale on nie słuchał.

- Myślałam, że się przyjaźnimy - rzucam, a po moich policzkach spływają łzy.

- Tori proszę cię - chce objąć moją dłoń.

- Nie odzywaj się do mnie Lily ! - rzucam i odchodzę. Biegnę przez park cała w łzach. A może to dobrze. Pojadę do mamy do Londynu na kilka dni. Akurat są tam przejezdnie. Nagle na kogoś wpadam.

- Tori ?! - rozlega się aksamitny głos.

- Tommy - rzucam zapłakana i wtulam się w niego.

- Co się dzieje ? - pyta wystraszony.

- Oszukali mnie oboje - rzucam szlochając.

- Tylko nie płacz wszystko będzie dobrze - pociesza mnie.

- Kiedy wyjeżdżasz ? - pytam podnosząc wzrok.

- Mogę z tobą zostać ile chcesz - rzuca

- Chcę jechać do Londynu - rzucam szeptem.

- Po co ? - pyta zaskoczony.

- Tylko na kilka dni. Moja mama tam jest - tłumaczę mu.

- Rozumiem niech będzie zaraz zarezerwuje dwa bilety do Londynu - rzuca szatyn i wyciąga telefon.

- Thomas nie musisz tego robić. - rzucam szeptem.

- Dla ciebie zrobię wszystko - uśmiecha się i muska czubek mojej głowy...

*****

No i jak się wam podobało ? Piszcie w komentarzach. Z chęcią poznam wasze zdanie. Co myślicie o Tori i Thomasie ? A może wolicie, żeby dalej była z Jamie'm ? Piszcie śmiało. Zostawcie po sobie ślad.

BESOS :*


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top