Rozdział 12 - Ból...
Budzę się na odludziu. Kiedy wstaję słońce zaczyna wschodzić. Powoli ruszam przed siebie. Zaczynam omijać drzewa, choć nie wiem sama gdzie idę. Naglę zauważam tysiące kwiatów. Wkraczam na pustą powierzchnię bez drzew. Są tylko kwiaty, trawa i wiatr. Ruszam przed siebie. Nagle zauważam chłopaka. Blondyna. Odwraca się w moją stronę. Jamie. Można poznać po jego cudownych niebieskich oczach. Na mój widok się uśmiecha. Rusza w moją stronę. Kiedy stajemy naprzeciwko siebie obejmuje moje dłonie i spoglądamy sobie w oczy. Uśmiechamy się do siebie. Nasze usta dzielą milimetry. Zamykam oczy i czekam na jego usta. Jednak coś za długo to trwa. Otwieram oczy i ponownie spoglądam w jego. Dlaczego stoi z zamkniętymi oczami ?
- Jamie możesz otworzyć oczy - rzucam obejmując jego policzek. Otwiera usta, a ja zauważam, że w jego ustach pojawiły się kły. Moje serce przyśpiesza. Jego powieki powoli się unoszą. O Boże. Jego cudowne oczy już nie są niebieskie. Skąd czerwone oczy ?
- Boże - puszczam jego dłoń, ale drugą nadal obejmuje go policzek.
- Musisz odejść i o mnie zapomnieć - szepcze chłopak.
- Ale ja nie chcę - protestuję, a na polanę wkracza słońce.
- Mogę cię skrzywdzić - rzuca.
- Wiem, że mnie nie skrzywdzisz - dodaje, a słońce otacza swoimi promieniami całą polanę. Blada skóra blondyna zaczyna się błyszczeć. Chłopak wyrywa twarz z mojego uścisku i chce się oddalić.
- Stój ! Nie zostawiaj mnie ! Proszę ! - zaczynam go błagać, a on się zatrzymuje.
- Jesteś taka krucha. Nie chcę cię skrzywdzić - tłumaczy mi.
- Przemień mnie - rzucam bezmyślnie.
- Oszalałaś - zaczyna się śmiać.
- Nie - podchodzę bliżej, ale on z każdym moim krokiem się oddala.
- Przemiana. W mojej rodzinie przemiana następuje wtedy kiedy człowiek jej potrzebuje - tłumaczy mi.
- Złam tą zasadę. Chcę zostać przy tobie - błagam go, a on rusza w moją stronę. Stajemy ponownie naprzeciwko siebie. Dłonie blondyna obejmują mnie w talii, a następnie przysuwają bliżej jego. Opieram ręce na jego ramionach. Odchylam głowę. Jamie odgarnia włosy z mojej szyi, a następnie nachyla się. Czekam na ból. Ale czuję tylko jak jego wargi muskają płatek mojego ucha.
- Zmień mnie - szepczę
- Nie mogę - rzuca i opada na kolana.
- Jamie ! - zaczynam krzyczeć i szybko kładę jego głowę na kolanach. Zaczynam się rozglądać. Zauważam małą czarną postać za drzewami. Dziewczyna. Uśmiecha się. Ale nie zwyczajnie. Raczej szyderczo. Kto to jest ? Patrzy na nas z tym swoim uśmiechem i coś szepcze.
- Co ona mówi ? Muszę to usłyszeć - szepczę sama do siebie, aż nagle wszystko zaczyna się ruszać. Ziemia zaczyna się przemieszczać. Nim zdążyłam się obejrzeć byłam już przy drzewach zza których jeszcze kilka sekund temu przyglądała się nam ta dziewczyna. Nagle ją zauważam. Blondynka jest uderzająco podobna do Jamie 'go. Dziwne. Nadal się uśmiecha. Chwile gdzie Jamie ? Zaczynam się rozglądać. Jest. Nadal tam leży.
- Czego chcesz ? - pytam wstając.
- Mój brat nie może się zadawać z człowiekiem - rzuca dziewczyna.
- Nie nazywaj go tak - zza drzew wyłania się Lily. Jest również blada, a jej oczy zmieniły kolor.
- Widzisz. Przemiana jednak zadziałała. Muszę przyznać, że do twarzy ci w nieśmiertelności Lily - zaczyna się śmiać.
- Ale ja go kocham - zaprzeczam.
- Więc musi nastąpić przemiana - dodaje dziewczyna.
- Nie - protestuje Lily.
- Więc musicie wybrać. Tylko szybko, bo trochę zgłodniałam - dodaje znudzona dziewczyna opierając się o pień drzewa.
- Lily proszę- zaczynam ją błagać
- Tori musisz pozostać człowiekiem jak najdłużej - tłumaczy mi.
- Zostaw ją - obok jak z pod ziemi wyłania się Jamie.
- A ty jak zwykle na ratunek, ale niestety jest już za późno - uśmiecha się i spogląda na niego po czym dodaje:
- Ból - szepcze, a blondyn opada na ziemię krzycząc.
- Jamie - chcę szybko klęknąć obok, ale dziewczyna się na mnie rzuca.
- Mogę cię zabić, albo przemienić. Tylko co wybrać ? - pyta uziemiając mnie na ziemi.
- Daj mu spokój, a pozwolę zrobić ci co zechcesz - rzucam jej warunek.
- Zgoda - ponownie przenosi na niego wzrok i szepcze:
- Przenieś - Jamie szybko przemieszcza się.
- Więc hmm... pomyślmy. Przyda mi się kolejna wampirzyca, ale z drugiej strony mam ochotę na ludzką krew. Zobaczymy. Twoja krew zadecyduje. - uśmiecha się i obnaża kły, a następnie wbija je w moją szyję. Zaczynam krzyczeć. Otwieram oczy. Jestem w swoim pokoju. To był tylko sen. Spoglądam na zegarek. Jest 00:00. Wyglądam przez okno, ale taty jeszcze nie ma.
- Zły sen ? - dociera do mnie szept.
- Jamie ? - zaczynam się rozglądać po całym pokoju. Zauważam ciemną postać w ramie drzwi.
- Wystraszyłem cię ? - pyta z troską wchodząc do pokoju, a następnie zamyka drzwi.
- Trochę - przyznaję się i dotykam miejsca gdzie ugryzła mnie tamta wampirzyca.
- Lily nie jest wampirem - zaprzecza chłopak. No tak wyczytał to z moich myśli.
- Więc to tylko sen - zaczynam sobie tłumaczyć.
- Spokojnie usiądź - prosi mnie blondyn po czym siada obok mnie.
- Ugryzła mnie - rzucam.
- Wiem - dodaje chłopak po czym opuszki jego palców muskają miejsce na mojej szyi. Właśnie to miejsce w które ta wampirzyca wbiła swoje kły. Nasze usta powoli zbliżają się do siebie. Nagle drzwi zaczynają się otwierać...
*****
TO TYLE JAK SIĘ WAM PODOBAŁO ? CO MYŚLICIE O ŚNIE TORI ? CZY LILY NAPRAWDĘ BĘDZIE WAMPIREM ? CZY TORI I JAMIE BEDĄ RAZEM ? KIM JEST TA TAJEMNICZA BLONDYNKA ? I NAJWAŻNIEJSZE CZY JAMIE PRZEMIENI TORI ? Tego wszystkiego dowiecie się wkrótce. Miłego czytania. Pozostawcie po sobie ślad. Gdybyście chcieli prowadzę również bloga w postaci pamiętnika lub coś w tym stylu. Jeśli jesteście ciekawi zajrzyjcie: www.jorgistas1991.blogspot.com I również pozostawcie po sobie ślad. To dla mnie dużo znaczy. BUZIAKI;*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top