Rozdział 11 - Za tą maską...

Zamykam oczy. Czekam na ból, który przeszyje moje plecy kiedy moje ciało zderzy się z ziemią. Ale nic takiego nie następuje. Powoli otwieram oczy. Zauważam, że znajduję się w ramionach blondyna. Wstaję i rzucam :

- Dzięki - ruszam dalej. Torba ponownie obija się o moje biodro, ale ja przyśpieszam. W końcu docieram do domu. Zatrzaskuje drzwi i ruszam do pokoju. Zauważam kartkę na stole.

DROGA TORI !

DZWONIŁEM DO CIEBIE, ALE NIE ODBIERAŁAŚ. JA I TATA RUGGA ZABRALIŚMY GO I POSZLIŚMY DO KLUBU. WRÓCĘ PÓŹNIEJ. JEŚLI CHCESZ DOŁĄCZ DO NAS, ALE JEŚLI NIE TO NIE CZEKAJ NA MNIE PEWNIE WRÓCĘ W NOCY...                                                                                                                     TATA

No to super. Cały dom dla siebie. Rzucam przemokniętą torbę na podłogę i zbiegam na dół po czym robię gorącą herbatę. Kiedy jest gotowa biorę dużego łyka i ruszam z nią na górę. Na dworze coraz mocniej pada. Odstawiam herbatę na szafkę nocną i zostawiam by trochę wystygła. Wyciągam ubrania z torby i wrzucam do kosza na pranie w mojej łazience. Następnie szykuję czarne dresy, białą bluzkę na ramiączka i czarną bluzę do kompletu spodni, a następnie kładę złożone w kostkę na łóżku. Ogarniam trochę pokój i ruszam do łazienki. Zamykam drzwi i wyciągam ręcznik, a następnie związuje wilgotne włosy. Ściągam przemokniętą sukienkę po czym wieszam ją na wieszaku. Pozbywam się reszty ubrania i odkręcam gorącą wodę. Szybko wślizguję się pod prysznic. Zamykam oczy i oddycham z ulgą. Czuję się cudownie. Nie muszę się nikomu tłumaczyć. Po prysznicu poczytam coś o wampirach i wypiję herbatę. Kiedy kończę zaczynam myć głowę. Po spłukaniu piany ponownie związuje włosy i jeszcze raz mydlę ciało. Po wszystkim owijam ciało w ręcznik i je wycieram. Wciągam bieliznę i wkładam szlafrok. Kiedy otwieram drzwi od łazienki zaczynam krzyczeć.

- Co ty tu robisz ?! - pytam wkurzona.

- Drzwi były otwarte - tłumaczy niebieskooki.

- Po co przyszedłeś ? - pytam zaskoczona.

- Chcę porozmawiać - rzuca i wstaje.

- Ale ja nie mam ochoty. Po co rozmawiać skoro możesz przeczytać to w moich myślach - dodaje i odsuwam się o krok.

- Wiesz dobrze, że nie wszystko mogę przeczytać, a te pytania obchodzą mnie najbardziej - uśmiecha się łobuzersko.

- Daj mi spokój - zabieram rzeczy z łóżka i ruszam w stronę łazienki. Zamykam się na klucz i wkładam ciuchy. Zmywam rozmazany makijaż i robię delikatny ledwo widoczny.  Wyciągam soczewki i wkładam moje okulary. Nikt o nich nie wie. Mam nadzieję, że Jamie już wyszedł. Wychodzę powoli z łazienki i zaczynam się rozglądać. Nie widać go. Z ulgą ruszam w stronę łóżka. Biorę herbatę i nagle rozlega się głos:

- Więc nosisz okulary ? - pyta chłopak, a ja prawie nie wylałam herbaty.

- Nadal tu jesteś ? - pytam zła.

- Powiedz prawdę - prosi obejmując moje nadgarstki.

- Nic nie muszę ci mówić - dodaje i próbuję mu się wyrwać.

- Czujesz coś do mnie ? - pyta patrząc mi w oczy.

- A jak myślisz ? - rzucam wyrywając się mu. Ostawiam herbatę i ciągnę go na dół. Otwieram drzwi i wyrzucam go na zewnątrz. Deszcz nadal pada, a wiatr wieje coraz mocniej. Już chcę zamknąć drzwi kiedy jego dłoń obejmuje mój nadgarstek i wyciąga mnie z domu pod dach. Obejmuje mnie w talii i muska moje wargi. Na nasze twarze spada kilka kropel deszczu. Moje ręce same z siebie wędrują na jego głowę i wplątują się w jego długie blond włosy. Chłopak przysuwa mnie bliżej siebie. Jego ciało jest strasznie zimne. A jego serce nie bije. O Boże. Powoli odsuwam się od blondyna. Spoglądam mu w oczy.

- Po co to zrobiłeś ? - pytam zła.

- Podobało ci się - rzuca z uśmiechem.

- Nawet jeśli to co ? - zaczynam się z nim droczyć. Nagle zauważam, że ulicą idzie Lily. Szybko ściągam okulary i chowam je za siebie. Wszystko się rozmazuje.

- Hej - słyszę jak staje obok.

- Hej - uśmiecham się mocniej ściskając okulary.

- Jamie podwieziesz mnie do domu ? - pyta

- Jasne - dodaje chłopak i czuję jak muska mój policzek, a następnie szepcze:

- Załóż te okulary bo nie trafisz do domu - słyszę jeszcze tylko jego śmiech. Szybko wciągam okulary i wbiegam do domu. Zamykam drzwi na klucz i ruszam na górę. Jutro weekend. Na szczęście. O nie. Muszę napisać piosenkę. Siadam przy biurku i zaczynam przenosić emocje na kartkę.

Po prawie godzinie mam kila zwrotek:


Nie , wie nikt jak to jest.

Za tymi oczami

Za tą maską


Chciałabym, móc zacząć od nowa !

I cofnąć czas

Naprawić błąd


Oh, kochanie,

Chciałabym Ci powiedzieć

Jak się czuję, lecz nie mogę

Bo boję się

Oh, chłopaku,

Chciałabym móc Ci powiedzieć, że

 To na razie tyle...


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top