Rozdział 9

Tris

Podczas lunchu Tobias nadal nie zwraca na mnie uwagi, nawet nie siedzi ze mną przy jednym stole.

Oprócz Erica jest ze mną inny transfer z Erudycji, Alexandra, która chce, żebyśmy nazywali ją Alex.

- Trochę się boję, że zawalę walki - wyznaje Alex.

- Hej, a co ja mam powiedzieć? - Pytam i uśmiecham się do niej. - Pochodzę z Altruizmu! Poza tym, możesz ćwiczyć razem ze mną i Erikiem.

- Naprawdę? - Alex wyraźnie się cieszy. - Kamień spadł mi z serca. Martwiłam się, że nie będę miała z kim tutaj gadać, bo wszyscy znajomi zostali w Erudycji. Miło, że mam was.

Tak... Ja nie miałam takiej obawy, że będę tutaj samotna, ale patrząc na to, co się dzieje, moja pewność siebie była błędem. Cztery odezwał się do mnie ostatni raz rano, przed biegiem. Nie mam pojęcia, dlaczego tak mnie olewa i co takiego interesującego jest w jego nowych znajomych. Jest mi przykro, bo jesteśmy parą, a on zostawia mnie samą. Ja bym mu tego nie zrobiła, zwłaszcza że jesteśmy w nowym miejscu, zupełnie innym niż nasza dotychczasowa frakcja.

***

Po lunchu idziemy za Amarem do sali treningowej. Tobias w końcu podchodzi bliżej i uśmiecha się szeroko.

- Hej, jak ci minął dzień? - Pyta niewinne. Ma taką minę, jakby dowiedział się czegoś ważnego i nie może tego nikomu zdradzić.

- Wspaniałe - odpowiadam sarkastycznie, ale Tobias nie zwraca uwagi na mój ton.

- Umówiłem się z Zekem, że będziemy razem trenowali wieczorami. Jest naprawdę spoko, a Amar... - przerywa, w końcu zauważając wyraz mojej twarzy. - Co ci jest?

- Nic, opowiadaj dalej - mówię obojętnie.

- Przecież widzę, że coś jest nie tak.

- No to się domyśl, skoro jesteś taki spostrzegawczy! - Warczę i próbuję go wyprzedzić, ale chwyta mnie mocno za ramię.

- Jesteś zazdrosna? - Pyta, unosząc brwi.

- Słucham? - Pytam, nie wierząc własnym uszom.

- Jesteś zazdrosna - powtarza Tobias i kręci głową. - Wiesz, że mam problemy z adaptacją, więc myślałem, że się ucieszysz, że znalazłem nowych znajomych! A ty jesteś o to zła! Nie wiedziałem, że z ciebie taka egoistka.

- Ze mnie? A kto mówił, że razem damy radę? No właśnie, RAZEM - podkreślam. - RAZEM z innymi nowicjuszami, ale OSOBNO jako para.

- O co ci chodzi, dziewczyno? - Tobias zaczyna się irytować.

- Olewałeś mnie przez pół dnia! Nawet na mnie nie spojrzałeś!

Twarz Tobiasa robi się czerwona, jakby próbował powstrzymać się przed wybuchnięciem.

- Czy mogłabyś na chwilę przestać być taka dziecinna? Myślę, że jesteś wystarczajaco duża, abym nie musiał cię prowadzić za rączkę jak małą dziewczynkę.

Patrzę na niego i nie wierzę w to, co powiedział. Uważa mnie za dziecko, bo pragnę jego towarzystwa i bliskości? Zawsze trzymaliśmy się razem, wspieraliśmy się i mogliśmy na siebie liczyć. Co się zmieniło?

- Skoro tak, to chyba nie mamy sobie już nic do powiedzenia - mówię oschle.

- I widzisz jaka jesteś? Obrażasz się, bo ci powiedziałem prawdę!

- Idź do diabła, Tobias - warczę.

- Mówiłem ci, żebyś w towarzystwie nazywała mnie Cztery! Tak trudno to zapamiętać? - Krzyczy Tobias.

- Nie drzyj się na mnie, idioto! - Odparowuję gniewnie. - Cztery, Siedem, czy sto dwadzieścia jeden, co mnie to obchodzi!

Zostawiam go samego i idę szybko do Erica i Alex. Gdy po chwili się odwracam, widzę, że znowu rozmawia z Amarem, jakby nie obeszła go nasza kłótnia.

- Nie przejmuj się, Tris - odzywa się Eric i obejmuje mnie ramieniem. - Pamiętaj, że ja cię nie zostawię.

CDN.

Dziękuję za wszelkie groźby pod ostatnim rozdziałem 😂😂😂

Jeśli mnie zabijecie, to wrócę tutaj i będę dodawać rozdziały jako duch. 😂😎

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top