Rozdział 44

Tobias

Stoimy przed siedzibą Erudytów. Przez szklane okna widać ludzi w niebieskich strojach, którzy siedzą przy stołach i pracują przy komputerach lub nad książkami.

Idziemy powoli, prowadzi Alex, która zna te budynki na pamięć. Kieruje nas w stronę podziemi, gdzie tajnym przejściem przedostaniemy się do środka.

- A tam nie ma strażników? - Pyta Zeke.

- No jasne, że są, nie bądź głupi - odpowiada Alex i przewraca oczami. - Ubezwładnimy ich i wejdziemy do środka.

Zeke kiwa głową i idziemy dalej. Obchodzimy dookoła budynek, a Alex stawia cięższe kroki, żeby natrafić na tajemne przejście do podziemi. Pomagam jej i w końcu staję na trawie, która wydaje mi się w tym obszarze bardziej miękka niż na innym.

- To chyba tutaj - szepczę do Alex, a ona podchodzi bliżej i bada grunt swoją nogą.

- Masz rację. Przygotujcie się - klęka na kolanach i ręką szuka uchwytu, który otwiera klapę. Znajduje go i otwiera przejście. - Za mną.

Schodzimy po drabinie, Alex pierwsza, ja za nią, a na końcu Zeke. Każdy krok stawiamy ostrożnie, jest ciemno, więc niezbyt dobrze widzimy w jakim stanie są metalowe pręty. W końcu zeskakuje na płaską powierzchnię, opryskując moje buty wodą z kałuży. Gdy wszyscy troje jesteśmy już na dole, idziemy dalej. Na nasze głowy co chwilę kapią pojedyncze krople z sufitu. Przejście na początku szerokie, robi się coraz węższe, tak że musimy się schylić.

- Kurde - słyszymy Zekego, który zarył głową o sufit.

Czołgamy się przez wąski tunel, by w końcu znaleźć się w bardzo jasnym pomieszczeniu, białe światło razi mnie w oczy po kilkudziesięciu minutach spędzonych w ciemnościach. Przecieram oczy rękoma i staram się mieć je szeroko otwarte, chociaż same mi się mrużą.

- Poczekajcie - mówi Alex i wyciąga pistolet z załadowanym serum usypiającym. Zamyka jedno oko i celuje w dwóch strażników. Strzela, a oni osuwają się na ziemię. Wychodzimy z kryjówki i podchodzimy do nich, żeby ich ukryć.

Rozglądam się i widzę mnóstwo cel, w których jednak nie ma więźniów. Tutaj powinna być Tris... Ale nigdzie jej nie zauważam. Może akurat gdzieś ją wzięli?

A co jeśli nie żyje?

Nie, to nieprawda, musieli wziąć ją na jakieś badania. Jestem przekonany, że Jeanine chciałaby najpierw poznać całą naturę Niezgodnych, skoro ma żywy obiekt w swoim zasięgu. Nie zabiłaby jej od razu.

- Gdzie ona jest? - Pyta Zeke ze zmarszczonym czołem.

Alex zabiera się za komputer strażników, gdzie wyłącza kamery w całym więzieniu Erudycji, po czym podchodzi do nas.

- Myślę, że Tris może być w laboratorium Jeanine. Pewnie robi na niej jakieś badania.

- Też tak sądzę. Więc co mamy teraz zrobić? Czekać? - Krzywię się. - To trochę psuje nasze plany...

- Wiem, ale co mamy zrobić? Musimy być cierpliwi - odpowiada Alex.

Nie odzywam się już i ściągam usta. Jak przetrzymają tam Tris kilka godzin, to będziemy musieli znaleźć miejsce, w którym się ukryjemy i odbijemy Tris nieco później...

- Tobias? - Słyszę głos za plecami.

Odwracam się i widzę Caleba.

- Chodźcie tutaj, szybko! - Przywołuje nas ruchem ręki, żebyśmy weszli za nim do jakiegoś pomieszczenia.

Idziemy.

CDN.

😘😘😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top