Rozdział 33

Tobias

Patrzę jak Tris przechodzi przez swój krajobraz strachu i dosłownie żołądek ściska mi się z nerwów. Przyłapuję się też na tym, że obgryzam paznokcie - chyba pierwszy raz w życiu.

Mam nadzieję, że Tris wzięła na poważnie moje słowa i będzie uważała. Musi być ostrożna, bo inaczej skończy na dnie przepaści... Amar opowiadał mi, że Niezgodnych, którzy zostali zdemaskowani, odnajdywano martwych, jednak zwłoki były tak zmasakrowane, że nie dało się jednoznacznie potwierdzić tożsamości danej osoby... Może ich gdzieś porywają i przeprowadzają na nich jakieś badania? To by pasowało do tej wyrachowanej Erudytki, Jeanine Matthews.

- Stary, wyluzuj - rzuca Shauna, patrząc na mnie z rozbawieniem. - Zaraz przedwcześnie umrzesz na atak serca.

Łatwo jej mówić, bo to nie ona ani jej ukochany są Niezgodni. Strach o Tris wypełnia w tej chwili każdą najmniejszą komórkę mojego ciała. To ostatni egzamin, później już zdołamy ukryć naszą tajemnicę...

W pewnym momencie rozlegają się szepty u liderów. Patrzę zaniepokojony na Tris, która już się ocknęła. Tom pomaga jej wstać z fotela i wychodzą z pomieszczania. Tris natychmiast rzuca się na Alex, ignorując Zekego, który biega wokół niej jak upierdliwy pies. Uśmiech pojawia się na moich ustach, kiedy pomyślę jak bardzo jest głupi.

- Egzaminy dobiegły końca! - Woła Tom, patrząc na nas z uśmiechem, który jednak wygląda na wymuszony. - Za godzinę odbędzie się oficjalny bankiet. Gratuluję wszystkim naszym świeżo upieczonym, pełnoprawnym Nieustraszonym! Nie zapomnijcie, że jutro rano musicie wybierać sobie pracę. Radzę się nie spóźnić, bo mogą zostać dla was takie smaczki jak sprzątanie kibli.

Wiem, że poradziłem sobie najlepiej, więc mam szansę na pozycję lidera. Długo i cieżko na to pracowałem, przez to też straciłem Tris... Gdy teraz na to patrzę, to myślę sobie, że mógłbym nawet sprzątać te kible, ale być z nią. Zawiodłem jej zaufanie i strasznie ciężko jest je odzyskać.

Nie wracam do sypialni transferów razem z innymi. Patrzę jak Tom szybkim krokiem podchodzi do reszty liderów i Jeanine. Zaczynają o czymś szybko rozmawiać, mocno gestykulując. Marszczę brwi i chcę podejść bliżej, ale jeden z nich zatrzaskuje mi drzwi przed nosem.

Odwracam się zrezygnowany i ruszam przed siebie, kiedy czuję czyjąś rękę na ramieniu. To Amar.

- Cztery chodź w jakieś miejsce, gdzie nie ma kamer i podsłuchu - mówi poważnym tonem, więc zaczynam się niepokoić. Coś poszło nie tak po symulacji Tris. Musieli coś zauważyć.

Schodzimy ścieżką w dół do Jamy, gdzie słychać krzyki totalnie pijanych Nieustraszonych, a nie ma jeszcze nawet wieczoru. Amar skręca w lewo i zaczynamy iść w kierunku jego mieszkania.

Mam dziwne przeczucie, że powinienem być teraz przy Tris, pilnować jej, nie dopuścic do tego, aby stało się coś złego. Mam nadzieję, że ten kretyn Zeke nie da zrobić jej krzywdy, że obroni ją w razie czego.

Amar otwiera drzwi i wchodzimy do środka. Nie siadam, tylko stoję i patrzę wyczekująco na niego.

- Liderzy coś zauważyli. Nie zdążyłem podsłuchać dokładnie co, ale mówili coś o symulacji Tris. Nie padło słowo „Niezgodna", ale ewidentnie coś im nie pasowało.

Na moment zamiera mi serce. Ręce zaczynają mi się trząść, oddycham ciężej. Jeśli się zorientowali, to koniec. Muszę szybko coś wymyślić... Może stąd uciekniemy? Ale gdzie... Altruizm odpada... Do bezfrakcyjnych?

- Pilnuj jej teraz, nie możesz spuścić jej z oczu. Jeśli stwierdzą, że jest Niezgodna, nie zawahają się ją zabić.

Sama myśl o śmierci Tris jest dla mnie na tyle straszna, że czuję jakby ktoś położył mi coś bardzo ciężkiego na klatce piersiowej, przez co nie mogę normalnie oddychać.

- Idź na ten bankiet i miej oczy szeroko otwarte - mówi jeszcze Amar, a ja wychodzę pospiesznie z jego mieszkania.

Kieruję się do Jamy i zaczynam szukać jej wzrokiem, ale nigdzie jej nie zauważam. Wzdycham z frustracją i idę na ten nieszczęsny bankiet.

Są tam niemalże wszyscy nowicjusze, ale nie ma nigdzie Tris. Zaczynam się poważnie niepokoić, więc podchodzę do Alex.

- Widziałaś gdzieś Tris? - Pytam, czując jak moje serce mi łomocze bardzo szybko.

- Nie widziałam jej od czasu egzaminu - odpowiada, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami. - Coś się stało?

- Nie - rzucam krótko.

- Nie słyszeliście? - Rozlega się za nami głos Erica. - Tris zrezygnowała.

CDN.

Już dzisiaj pojawi się pierwszy rozdział na nowym opowiadaniu 😏 Mogę obiecać, że Theo będzie bad boyem, ale chyba takiego lubię go najbardziej 😏😏😎🌚

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top