Rozdział 26

Tris

Patrzę ze zdziwieniem na swoją matkę.

- Jak to? - Pytam głupio.

- Eric Matthews. Nie znasz nazwiska swojego przyjaciela?

- W Nieustraszoności znamy tylko swoje imiona albo pseudonimy - odpowiadam wymijająco.

Dlaczego Eric nie powiedział mi, że Jeanine to jego matka? Myślałam, że po prostu dobrze ją znał z Erudycji. Jednocześnie przypomina mi się, co Tobias mówił o Ericu i Jeanine, że polują na Niezgodnych...

Niee... On po prostu jest zazdrosny i chce skłócić mnie z wszystkimi, żeby mnie odzyskać. A ja nie przewiduję takiego scenariusza, za bardzo mnie zranił.

***

Spędzam miło czas z mamą, opowiadam jej o nowicjacie, walkach i symulacjach. Jednak dziwi mnie trochę jej zachowanie, wcale się nie rozgląda z ciekawością jak rodziny innych transferów, którzy wydają się być przerażeni, tym co widzą.

Gdy idziemy na stołówkę, mówię mamie, żeby zajęła nam miejsce przy stole, a sama idę po jedzenie. Staram się nie wybierać ekstrawaganckich potraw, żeby mama mogła je normalnie zjeść. Jednak gdy szukam jej wzrokiem i spostrzegam obok kogo siedzi, tracę apetyt. Oczywiście, że musiała usiąść obok Tobiasa.

- Ależ ty się bardzo zmieniłeś, Tobias - słyszę słowa mamy. Dlaczego musiała mi to zrobić?

- Teraz należy nazywać go Cztery - wtrącam, kładąc głośno talerze na stole.

- Cześć Beatrice - mówi powoli Tobias, uśmiechając się tak, jakbyśmy nadal byli najlepszymi przyjaciółmi. Idiota. - Miło ze strony twojej mamy, że postanowiła dotrzymać mi towarzystwa, prawda? Jak już zapewne wiesz, mój ojciec nie przyszedł.

- Taa, zdążyłam zauważyć - mruczę, siadając obok matki.

- Zaproponowałam Tobiasowi, żeby spędził z nami ten dzień - mama uśmiecha się do mnie i niego, a ja mam ochotę wrzeszczeć. - Opowiecie mi coś więcej o życiu w Nieustraszoności. Na pewno dużo się tutaj dzieje, znając tę frakcję.

Cudownie. Po prostu już nie mogę się doczekać tego całodniowego udawania, że pomiędzy mną a Tobiasem wszystko jest w porządku. I co ja powiem Zekemu? Jest zazdrosny o Tobiasa, bo chyba czuje, że nadal go kocham. Co mam na to poradzić? Nie da się odkochać z dnia na dzień, potrzebuję więcej czasu.

- Beatrice mówiła, że przyjaźni się z synem Jeanine Matthews - odzywa się mama.

- Jeanine ma syna?! - Dziwi się Tobias, na jego czole pojawia się bruzda.

- Eric to jej syn - informuję go, w końcu patrząc mu w oczy. Widzę, że jest w takim samym szoku, w jakim byłam ja.

- Eric? - Powtarza Tobias i drapie się po głowie. Wiem, że w tej chwili miliony myśli przechodzą przez jego głowę. Przetwarza je szybko i wpatruje się we mnie ze znaczącą miną. Wiem o co mu chodzi. Ale i tak w to nie wierzę.

***

Po lunchu idziemy na spacer na zewnątrz. Tobias coraz bardziej mnie drażni, bo za dużo sobie pozwala. Przez cały czas obejmuje mnie ramieniem, na oczach mojej mamy, która pewnie myśli, że ze sobą kręcimy, a ja wstydzę się jej do tego przyznać. Co za głupia sytuacja...

- Będę się musiała powoli zbierać - mówi mama, a mi w końcu udaje się uwolnić z objęć Tobiasa i ją przytulam.

- Tęsknię za wami mamo - wyznaję i patrzę jej w oczy. - Czy tata jest u Caleba? Dlatego nie przyszedł?

Mama ucieka wzrokiem, ale ja jestem stanowcza.

- Twój tata jest ostatnio mocno zapracowany. Nawet wraca do domu późnymi wieczorami... Nie chciał ci zrobić na złość kochanie.

Kiwam głową i całuję ją w policzek.

- Kocham cię - mówię, próbując się uśmiechnąć.

- Ja ciebie też. Bądź ostrożna. I ty także, Tobiasie - zwraca się do chłopaka, po czym macha nam na pożegnanie i odchodzi.

Odwracam się na pięcie, czując łzy pod powiekami. Tobias idzie za mną jak cień, od którego nie można się uwolnić.

- Nie łaź za mną - warczę, nawet się nie odwracając.

- Wcale za tobą nie łażę - odpowiada rozbawiony. - Może po prostu idę w tę samą stronę?

- Wrrrrr - wydaję z siebie rozzłoszczony odgłos, ale w tym momencie Tobias chwyta mnie za rękę i szybko przybliża do mnie twarz. Owija mnie jego słodki oddech, który sprawia, że mam ochotę go przytulić, pocałować...

- Kocham cię - mówi w końcu i zaczyna całować moją twarz, policzki, nos, kącik ust, by po chwili dotrzeć do samych ust. Kompletnie zatracam się w pocałunku, zapominając o całym świecie. Obejmuję go mocniej za szyję, nie pozostawiając między nami żadnej przerwy. Rozchylam usta, pozwalając jego językowi na dostęp. Jest mi tak dobrze, że nie potrafię się od niego oderwać, nawet gdy pocałunek staje się coraz gwałtowniejszy i brakuje nam tchu.

- No tak - słyszymy męski głos.

CDN.

Miłego dnia! 💙

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top