Konsekwencje

Harry wiercił się na krześle ze starym magazynem z fryzurami w ręku, gdy czekał na Ginny. Zniknęła w salonie prawie godzinę wcześniej. Para teleportowała się do Inverness na jeden dzień, żeby Ginny mogła zmienić włosy. Chcieli wybrać miejsce, które nie byłoby powiązane z żadnym z nich. Od akcji z Malfoyem minęły dwa pracowite dni. Zaniepokojeni o możliwość zostawienia za sobą śladu w domu Anny, Harry i Ginny zabrali Skierkę i opuścili Londyn dzień po walce.

Osiedlili się na jakiś czas w Dolinie Godryka. Harry nie doznał poważnych uszkodzeń w walce, ale jego sen przez ostatnie dwie noce został przerwany wizjami Malfoya i innych zamieszanych w bitwę, torturowanych. Harry przetarł oczy, przypominając sobie wizje z pierwszej nocy.

Draconowi udało się deportować ze sklepu, gdy Aurorzy byli zajęci mugolami na zewnątrz. Narcyza spotkała go w głównym korytarzu Dworu Malfoyów, ale zamiast móc zabrać go do jego pokoju lub nawet zabrać go do Świętego Munga, żeby go wyleczyć, Narcyza musiała patrzeć, jak zostaje zabrany na spotkanie z Czarnym Panem.

Harry obudził się z wrzaskiem po obserwowaniu Dracona opadającego w kałużę krwi, bo Voldemort odmówił pozwolenia na naprawienie jego złamanej nogi przed przesłuchaniem na temat wydarzeń wieczoru. Na szczęście dla Dracona, Voldemort wyładował większość swojej furii zabijając Marcusa Flinta, pierwszego Śmierciożercę, który się pojawił. Po usłyszeniu, że nie tylko pięciu jego Śmierciożerców zostało złapanych i pozostawionych Aurorom, ale że maczał w tym palce Harry Potter, Voldemort zabił Marcusa nawet się nad tym nie zastanawiając. Harry nie mógł zliczyć wszystkich Cruciatusów, które zostały rzucone przez kolejną godzinę. Obudził się z koszmaru wymiotując i drżąc. Mimo, że chciał, żeby Draco został ukarany, zakres zemsty Voldemorta aż go zemdlił. Ginny musiała go tulić i uspokajać godzinami.

- Harry.

Wyrwany z rozmyślań, podniósł wzrok. Uśmiechnął się, po czym wstał i podszedł do swojej żony. Spojrzała na niego niepewnie, dotykając swoich nowych ciemnobrązowych włosów z pasemkami. Nie zmieniła długości, ale miała inną fryzurę. Nie wiedział, co dokładnie zrobiła, ale mu się to podobało.

Podchodząc do niej, pogłaskał ją lekko po policzku.

- Wyglądasz pięknie.

Patrząc mu w oczy, Ginny oceniała, czy jest szczery.

- Podobają ci się?

Zawijając jej włosy wokół swojej dłoni, pocałował ją lekko.

- Tak, wyglądasz super. A tobie się podobają?

Patrząc przez ramię na lustro, Ginny dotknęła włosów.

- Chyba tak. Podoba mi się kolor.

Gdy zapłacili, opuścili salon, trzymając się za ręce.

Narcyza czekała z niepokojem na swoją drogą przyjaciółkę, Cordelię Zabini, aż dołączy do niej w najmniejszym pokoju gościnnym Zabinich. Mimo swojego niepokoju, rozejrzała się z zazdrością po luksusowym wystroju pomieszczenia. Cordelia zrobiła karierę, wychodząc za mąż dla pieniędzy. Każdy z jej mężów ginął w niewyjaśnionych okolicznościach, zostawiając jej fortunę. Dom Zabinich, tak jak Grimmauld Place, znajdował się w mugolskim Londynie. W odróżnieniu od rodzinnego domu Blacków, dom Zabinich był czysty i bogato wyposażony.

Mimo, że nie chciała zostawiać Dracona, Narcyza wiedziała, że musi zobaczyć się z Cordelią. Pięciu chłopców, których złapał Potter, wypuszczono wcześniej tego ranka, z ostrzeżeniem. Wiedziała, że ich prawdziwa kara czeka na nich w Dworze Malfoyów, więc zgodziła się spotkać się z Cordelią tutaj.

- Mam je – powiedziała z ekscytacją Cordelia, wchodząc do pokoju. Sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła dwa zdjęcia. Na jednym wyraźnie widać było Harry'ego Pottera z wyciągniętą różdżką, zwróconego do znajdującego się poza kadrem przeciwnika. Narcyza uśmiechnęła się, widząc drugie zdjęcie. Harry stał w drzwiach i patrzył przez ramię w stronę wnętrza sklepu, wyraźnie było widać jego twarz. Obejmował ramieniem blondwłosą dziewczynę. Ta patrzyła na zewnątrz, nie w stronę kamery, więc jej twarz była ukryta.

- Skąd je masz? – spytała z ciekawością Narcyza.

- Jeden z ludzi Kena – odparła, śmiejąc się Cordelia. – Udało mu się ściągnąć je z mugolskiego systemu ochrony.

Narcyza pokiwała głową. Ken był jednym z mężów Cordelii, chyba czwartym, jeśli się nie myliła. Był czystej krwi, ale stworzył siatkę powiązań z mugolami, aby odwalali większość brudnej roboty za niego. Narcyza zawsze podejrzewała, że jego ludzie to kryminaliści, ale nie miała pewności.

- Zgodził się na plan? – spytała Cordelia.

Narcyza potaknęła.

- Bellatriks i Lucjusz przekonali go, że to dobry pomysł. Pansy była bardzo zadowolona, mogąc pomóc. Spotka się jutro z reporterką. Severus pozwolił jej wyjść tego dnia do Hogsmeade. Na szczęście pomyślała na zapas i zatrzymała trochę włosów dziewczyny właśnie na taką okazję.

***

Ginny rozejrzała się po sklepie. Zakupy w spożywczaku należały do obowiązków, które zawsze lubiła jako dziecko i były dla niej łatwe w mugolskim świecie. Nadal miała problemy z mugolskimi urządzeniami, więc gotowanie i sprzątanie były dla niej trudne, ale zakupy akurat należały do łatwych. Uwielbiała sposób, w jaki Dolina Godryka spajała obydwa światy. Ona i Harry rozmawiali o zamieszkaniu tutaj, gdy już będzie po wszystkim i Ginny wyobrażała sobie siebie w tym społeczeństwie. Gdy skończyła zakupy w sklepie spożywczym, weszła do magicznego sklepu wielobranżowego.

Był on mały, ale zadbany. Znajdował się tu pergamin, pióra, zabawki i karma dla sów, mała sekcja z artykułami spożywczymi, jak piwo kremowe czy sok dyniowy. Przy ladzie były formularze sowiej poczty, pozwalające zamówić składniki do eliksirów. Ginny wzięła trochę piwa i soku dyniowego, gdy je zobaczyła.

Mały wybór magicznych magazynów i gazet był obklejony zdjęciami jej i Harry'ego. Niektóre zdjęcia były starsze, ale inne wyglądały na zrobione bardzo niedawno. Poczuła, jak krew odpływa jej z twarzy, gdy zobaczyła swoje zdjęcie na okładce najnowszego wydania tygodnika Czarownica, razem z obietnicą ekskluzywnego wywiadu w środku.

Trzęsącą się dłonią, podniosła nie tylko magazyn, ale także Proroka Codziennego. Zdjęcie Harry'ego walczącego w księgarni znajdowało się na pierwszej stronie. Odwracając gazetę, zobaczyła fotografię jej i Harry'ego wychodzących ze sklepu. Nagłówek brzmiał:

POTTER OSZALAŁ?

Kupując gazetę i magazyn, pobiegła do domu.

Harry powrócił do domu po spędzeniu poranka na odwiedzeniu grobu jego rodziców. Był zadowolony, gdy zobaczył, że już postawiono kamień na cześć Syriusza. Opowiedział im o ich pobycie w Londynie i lekcjach walki mieczem, na które chodził z Ginny. Opowiedział nawet o Lestrange'ach i o swoich podejrzeniach na temat możliwego miejsca ukrycia czarki.

Był luty, zimny, czysty poranek. Na ulicach wciąż leżał śnieg. Harry uśmiechnął się, gdy przypomniał sobie zaskoczenie Ginny, gdy zobaczyła, jak skutecznie ulice odśnieżane są przez pługi. Nigdy jeszcze nie widziała pługu śnieżnego. Mimo, że ona i jej bracia czasem odśnieżali podwórko Nory, gdy trzeba było odśnieżyć większy teren, jej rodzice po prostu ten śnieg znikali.

Wchodząc do domu, poszedł do kuchni. Zaskoczyło go, że Ginny była w domu. Zakupy leżały na kuchennym stole, ale Ginny tu nie było. Zaczął się niepokoić. Wziął jedzenie i umieścił je w spiżarni, a resztę zakupów rozłożył do szafek.

- Ginny!

Harry ostrożnie przeszedł przez dom z wyciągniętą różdżką. Znalazł Ginny w gabinecie ojca. Była zwinięta na kanapie, czytała magazyn, a przy niej leżała Skierka. Nie podniosła wzroku, gdy wszedł do środka.

- Gin – powiedział cicho, podchodząc do niej. Uklęknął przy kanapie. – Kochanie, co się stało?

Bez słowa podała mu Proroka Codziennego. Jęknął, widząc zdjęcia na pierwszej stronie. Przeczytał szybko artykuł. Twarz mu pociemniała, gdy dowiedział się, jak to bezlitośnie zaatakował Draco Malfoya, gdy ten starał się go schwytać po tym jak Harry zabił Aurora. Zdjęcie marnie wyglądającego Dracona znajdowało się w środku. Artykuł opierał się na wszystkich poprzednich rewelacjach mówiących o tym, jakim to Harry był niezrównoważonym emocjonalnie i niepoczytalnym typem. Draco z drugiej strony był przedstawiony jako członek szlachetnej i prawej rodziny. Był kapitanem drużyny Slytherinu, a także Prefektem Naczelnym w Hogwarcie.

Skrzywił się, gdy przeczytał zarzuty przeciwko Ginny. Gazeta utrzymywała, że Harry był z niezidentyfikowaną młodą dziewczyną, a Ginny nigdzie nie było widać.

- Myślą, że cię zostawiłem? – wycedził.

Podała mu magazyn ze swoim zdjęciem na okładce. Otworzyła go na stronie z wywiadem. Harry przeczytał artykuł powoli.

SPOTKANIE Z GINNY WEASLEY

Spotkałam się z Ginny Weasley, gdy opuściła mroczną imprezę. To była pierwsza z wielu niespodzianek o tej pięknej, zmysłowej młodej kobiecie. Mroczne imprezy to relatywnie nowy fenomen. To imprezy dla młodych ludzi, którzy, mimo, że nie są tak zwanymi Śmierciożercami, wspierają poglądy na temat czystej krwi głoszone przez popleczników Czarnego Pana.

Zaskoczona, że córka rodziny wybitnych zdrajców krwi miałaby uczestniczyć w tym zjawisku, spytałam ją o to. Wyjaśniła, że przez pierwszy semestr miały na nią wpływ różne nowe idee. Jej wyjątkowo upublicznione romanse ze znanymi Ślizgonami – Draco Malfoyem i Blaisem Zabinim – pokazały jej, że Ślizgoni nie są źli. Opuściła Hogwart, aby odkryć swoje możliwości jako czarownicy czystej krwi.

Ginny odmówiła komentarza na temat brutalnego morderstwa hogwardzkich profesorów Alecto i Amycusa Carrowów, oprócz powiedzenia, że nie ma pojęcia, co się stało i bardzo jej przykro, słyszeć o ich śmierci. Według niej byli dobrym dodatkiem do personelu Hogwartu. Gdy zauważyłam, że jest poszukiwana w sprawie ich zabójstwa, oznajmiła, że to już nieaktualne.

Byłam dosyć sceptyczna jeśli chodzi o jej nagłą zmianę nastawienia, ale wyjaśniła, że był to wynik zbierających się do punktu kulminacji wielu innych rzeczy. Jej niedawno opublikowane powiązanie z wydarzeniami z Komnaty Tajemnic, podczas jej pierwszego roku, było jej pierwszym wprowadzeniem w świat tak zwanej czarnej magii. Ginny opowiedziała, że rozmawiała z zachowanym wspomnieniem Czarnego Pana.

Ginny stwierdziła, że to odsłonięcie się jakoś przyciągnęło jej uwagę. Przez ostatnie pięć lat samodzielnie szukała informacji na temat czarnej magii, ale wiedziała, że jej rodzina nie wspierałaby jej w jej zainteresowaniach, więc opuściła Hogwart, aby zacząć własne życie.

Ginny zdementowała plotki na temat jej rzekomego romansu z Harrym Potterem. Przyznaje, że była w nim zakochana przez kilka lat i krótko się z nim spotykała ostatniej wiosny, ale zaprzecza, jakoby miała być to uczuciowa relacja. W tym momencie stwierdza, że nie jest już zainteresowana poważnym związkiem z Potterem. To kolejny punkt zwady Ginny i jej rodziny.

Ginny podzieliła się ze mną swoimi najbliższymi planami. Ostatnio pozowała dla czasopisma Playnag. Ten numer zostanie wydany w przyszłym tygodniu. Cieszy się życiem w Londynie z jej nowymi przyjaciółmi. Chwalę ją za przejrzenie przez złe nauczania jej rodziny i znalezienie swojego miejsca w społeczeństwie jako czarownicy czystej krwi wspierającej poglądy Czarnego Pana.

Ginny patrzyła, jak wyraz twarzy Harry'ego zmienia się, gdy czytał artykuł. Gdy skończył, cisnął magazyn na bok. Usiadł na kanapie i posadził ją na kolanach, po czym przytulił ją do siebie. Powoli się uspokoiła w jego objęciach, gdy ten powoli nią kołysał i całował w czubek głowy.

- Przykro mi, kochanie – powiedział czule.

Odzywając się po raz pierwszy od momentu, gdy Harry pojawił się w domu, Ginny spytała łamiącym się głosem:

- Dlaczego to robią?

- Nie wiem, ale obiecuję, że kiedyś ludzie poznają prawdę. – powiedział Harry, przytulając ją, gdy płakała.

Neville z hukiem zamknął pokrywę swojego kufra.

- Widzieliście, jak Parkinson się śmiała?

Był cały w nerwach od śniadania, gdy do Wielkiej Sali wleciały pierwsze egzemplarze Proroka Codziennego i tygodnika Czarownica.

Seamus potaknął.

- Przynajmniej wygląda na to, że Harry skopał dupę Malfoyowi.

Rozległo się pukanie do drzwi. W wejściu stłoczyły się Demelza, Lavender i Parvati.

Neville zaprosił ich do środka.

- Wchodźcie, rozmawiamy o tych okropnych artykułach.

- Naprawdę nie mogę uwierzyć, że niektórzy ludzie naprawdę wierzą w te brednie – powiedziała Demelza. – Ginny nigdy by tego nie zrobiła. Mam nadzieję, że Pansy nie pozowała dla Playmaga. Te zdjęcia zostaną tam na zawsze.

- Wiem – powiedziała Parvati, siadając na łóżku Deana. – Chciałabym, żeby był jakiś sposób, w jaki moglibyśmy jej przekazać, że jej wierzymy.

Demelza zwróciła się do Neville'a.

- Myślisz, że tata Luny mógłby opublikować artykuł broniący ich? Wiem, że pisał historie wspierające Harry'ego. Po prostu nie mogę znieść, że Ginny obsmarowują na prawo i lewo, a ona nic z tym nie może zrobić.

- Mogę ją spytać – powiedział Neville. – Chciałbym móc coś zrobić.

Nagle jego twarz rozjaśniała.

- Stworek!

Ciche pyknięcie oznajmiło pojawienie się skrzata. Stworek pojawił się po feriach i powiedział im, żeby go wezwali, jeśli będą go potrzebować. Nadal będzie im przynosił jedzenie i eliksiry, nawet jeśli Ginny już z nimi nie ma.

- Tak, młody panie? Czy pan potrzebuje usług Stworka?

Neville przykucnął przed skrzatem.

- Stworku, czy Ginny jest w porządku?

Twarz skrzata pociemniała.

- Pani nic się nie stało, ale jest załamana przez te artykuły. Pan jest zdenerwowany na złych ludzi, którzy kłamią o pani w gazetach.

- Czyli Harry i Ginny są razem? – spytał Seamus.

Stworek nagle wykrzywił twarz w przerażeniu i skoczył do najbliższej komody, po czym przytrzasnął sobie palce szufladą. Demelza wydała okrzyk zaskoczenia i przerażenia.

- Stworku, proszę, nie. Nikomu nie powiemy.

Kiwając głową, Stworek wlepił wzrok w podłogę.

- Stworku – powiedział cicho Neville. – Możesz powiedzieć Ginny, że w nią wierzymy i wspieramy ją?

- Naprawdę nienawidzimy tych okropnych bzdur na jej temat. Znamy Ginny i wiemy, że nigdy by tego nie zrobiła – powiedziała Demelza. – Proszę, powiedz jej to.

Stworek potaknął.

- Pani będzie szczęśliwa, gdy usłyszy, że jej przyjaciele jej wierzą.

***

Justyn powitał Hermionę uśmiechem, gdy wychodziła z klasy.

- Dzień dobry. Jak Starożytne Runy?

- Naprawdę dobrze. Pani Broussard jest taką dobrą nauczycielką – odparła z uśmiechem Hermiona. – Szłam właśnie do biblioteki. Dołączysz do mnie?

- Pewnie – powiedział Justyn, gdy ruszyli korytarzem. – Muszę popracować nad wypracowaniem z Zielarstwa i myślę, że Mandy również tam będzie.

Hermiona skrzywiła się lekko.

- Pewnie stara się trzymać z dala od pokoju wspólnego.

Przez ostatni tydzień, dawni uczniowie Hogwartu podzielili się z powodu różnych domysłów na temat Harry'ego i Ginny. Lauren i Natalia nadal broniły Ginny, a Mandy i Lisa były przekonane, że gazety mówią prawdę. O dziwo Hermiona i Justyn byli niezdecydowani.

Hermiona była zmartwiona o swojego najlepszego przyjaciela. Martwiła się o jego walkę z Malfoyem. Powinien szukać horkruksów, nie okazjonalnie wyskakiwać na ustawki z Malfoyem w Londynie. Czy Ginny naprawdę miała dosyć i uciekła? Hermiona naprawdę tak nie myślała, ale znając temperament Weasleyów, było jakieś małe prawdopodobieństwo. Przecież Neville i Seamus powiedzieli, że zniszczyli cały pozostały Eliksir Wielosokowy.

Hermiona westchnęła, siadając przy jednym z mniejszych stolików w dwupiętrowej bibliotece. Justyn posłał jej oceniające spojrzenie, odkładając torbę i siadając naprzeciw niej.

- Czemu wzdychasz?

- Przez to wszystko – odparła zmęczonym głosem Hermiona. – Chciałabym wiedzieć, co się naprawdę dzieje. Kocham Harry'ego jak brata i jest jednym z moich najlepszych przyjaciół. Nie chcę, żeby ludzie źle o nim myśleli.

- Ale...?

- Ale ma swój temperament i jeśli myślał albo wiedział, że Ginny... była jakoś powiązana z czarną magią, mógł próbować odnaleźć Malfoya – powiedziała niechętnie Hermiona.

- Ale czy ona by coś takiego zrobiła? Nie znam jej za dobrze. Wiem, że jest znana i ładna, ale sporo się spotykała z chłopakami. Słyszałem, że nie traktowała Michaela i Deana za dobrze.

- Nie wiem. Ginny jest jedną z niewielu przyjaciółek, które miałam. Nie mamy ze sobą wiele wspólnego, ale... tak jakby sprzymierzyłyśmy się przeciw wszystkim chłopakom Weasleyów. Zawsze widziałam ją bardziej jak młodszą siostrę. Po prostu... cały czas sobie myślę, że nie byłam dla niej dobrą przyjaciółką. Jeśli Ron albo Harry mnie potrzebowali, zostawiałam ją. Tego lata, wiem, że musiała być załamana i zraniona, gdy Harry z nią zerwał, ale nie... Byłam tak skupiona na naszej misji, że myślałam, że to był dobry ruch ze strony Harry'ego – powiedziała smutno Hermiona.

- Jest coś jeszcze, prawda? – spytał cicho Justyn.

- Cały czas myślę o zeszłym Bożym Narodzeniu. Ron zrobił się taki zazdrosny, że przez krótki czas spotykałam się z Wiktorem Krumem, na czwartym roku, że zaczął się spotykać z Lavender Brown. Byłam z tego powodu załamana, bo myślałam, że... że między nami coś się zaczyna dziać, więc zabrałam Cormaca McLaggena na przyjęcie bożonarodzeniowe, bo wiedziałam, że to by dokopało Ronowi. – Hermiona zarumieniła się, gdy myślała o swoich motywach. – Ta myśl cały czas do mnie wraca. Może jeśli Ginny pomyślała, że Harry ją zostawił, albo chciała mu za to dokopać... do kogo innego by poszła, żeby go zranić, jeśli nie do Malfoya?

***

Ginny roześmiała się, gdy patrzyła, jak Skierka skakała, ganiając za kolorowymi bańkami. Harry nauczył ją zaklęcia i uwielbiała patrzyć, jak Skierka się bawi. Przez tygodnie, odkąd Stworek przyniósł słowa wsparcia i otuchy od jej przyjaciół, Ginny czuła się dużo lepiej. Harry cały czas dawał z siebie wszystko, żeby jej pokazać, jak bardzo ją kocha i wspiera, co również oczywiście bardzo pomogło. Para sporo ostatnio podróżowała, szukając ostatniego horkruksa. Odwiedzili willę Lestrange'ów we Francji, a także kilka innych miejsc.

Przeczytała pamiętniki Dumbledore'a i przez jakiś czas martwiła się niekrytą fascynacją Harry'ego na temat Insygniów Śmierci. Po spędzeniu dosyć sporej ilości czasu na rozważaniu różnych możliwości, Harry w końcu przyznał, że musi się skupić na horkruksach, nie na Insygniach. Jego postanowienie zostało poddane próbie, gdy był świadkiem kradzieży różdżki Dumbledore'a z jego grobu przez Voldemorta, ale jak słusznie zauważyła Ginny, Harry'emu nie wydawało się, żeby mógł zdobyć się na pogwałcenie grobu jego dawnego mentora.

- Hej, piękna!

Ginny odwróciła się, gdy Harry wchodził do pokoju. Pocałował ją, po czym podrapał Skierkę za uszami.

- Cześć. Jak twoja wycieczka na cmentarz?

- Dobrze – uśmiechnął się Harry, opadając na podłogę obok niej. – To brzmi strasznie dziwnie, nie? Dobra wycieczka na cmentarz. Postawili kamień dla Syriusza i wygląda naprawdę wspaniale. Myślę, że spodobałoby się to i jemu, i mojemu tacie.

- Też tak myślę – odparła Ginny, opierając się o niego. – Wydawali się bardziej jak bracia niż jak przyjaciele. Przynajmniej sądząc po zdjęciach w domu.

- Tak, chciałbym, żeby mieli jakieś albumy albo coś takiego. Nigdy nie widziałem zdjęć moich dziadków – powiedział Harry.

- No cóż, myślę, że jakieś albumy na pewno są w twoim skarbcu. Właśnie tam trzyma się wszelkie wartościowe przedmioty – odparła Ginny.

- Nigdy się jakoś specjalnie nie rozglądałem po moim skarbcu – powiedział Harry. – Byłem taki zaskoczony, że miałem cokolwiek. Nigdy nawet nie przyszło mi na myśl, żeby to zinwentaryzować czy coś w tym stylu. Wiem, że rzeczy S-Syriusza zostały dodane do mojego skarbca, ale nie widziałem go od kilku lat.

Ginny ścisnęła jego dłoń, gdy znów się załamał na myśl o ojcu chrzestnym. Przytulił ją, po czym nagle się wyprostował.

- Na Merlina, nie może być.

- Co?

- Stworek!

- Harry? Co się dzieje? – spytała Ginny, gdy pojawił się skrzat.

- W skarbcu trzymasz wartościowe przedmioty – powiedział z uśmiechem.

Jej oczy rozszerzyły się, gdy Harry zwrócił się do skrzata.

- Stworku, czy Bellatriks ma skarbiec?

- Tak, panie.

Harry uśmiechnął się.

- Jest jakikolwiek sposób, żebyśmy mogli się do niego dostać?

- Stworek może wejść do skarbca pani Bellatriks, panie.

- Naprawdę!? – wykrzyknął ze zdziwieniem Harry.

- Tak, panie. To ten sam skarbiec, który miała, odkąd była dzieckiem. Teraz pan jest głową Rodu Blacków i jako pana skrzat, Stworek ma dostęp do skarbca – wyjaśnił Stworek.

- Jeśli bym ci coś opisał, mógłbyś mi to przynieść z powrotem? – spytał Harry.

- Oczywiście, panie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top