nieopublikowany rozdział.(special 3/4)
*Oskar*
No dobra to tak w wielkim skrócie: w tym momencie leziemy na cmentarz...
-o to już tutaj cementarz -powiedział Oliver.
-ehh nie głąbie to przyjęcie u księżniczki... No chyba widać że to CMENTARZ!!! -zaakcentowałem to ostatnie słowo którego mój brat nie umiał wymówić...
-Ej spokój ma być bo inaczej obydwu pozabijam.. jasne?!-powiedziała wkurzona kuzynka
-tak Anabel - odpowiedzieliśmy jednocześnie...
-no dobra ale powiedz nam kochana kuzyneczko po co my tu przyleźliśmy? -zapytałem lekko zdenerwowany
-przyszliśmy tu żeby pochować zwłoki tej baby z biblioteki bo już nam się miejsca na ciała skończyły...
-A mogłem zostać w domu w moim ciepłym łóżku... -mój brat zaczął marudzić na co Anabel trochę za ostro zareagowała...
-ogarnij się komputerowy idioto...- ołć... Musiało boleć
-ała dlaczego akurat w brzuch... Ahhh..
*1h później*
Dopiero skończyliśmy zakopywać ciało i już mieliśmy wracać kiedy... Nie zgadniecie kto się pojawił...
-to jeden z tych niebieskich durniów-powiedział szeptem Olivier
-Ehh czy oni nigdy nie śpią.... No cóż nasze niebieskie smerfy chcą się bawić?.. To będzie zabawa..... Zabawa w krwawą ruletkę (XD)
-zatrzymać się w imieniu prawa nakazuje wam stać!!! - niebieski smerfodureń się odezwał...
-pfff i jeszcze czego!... -Anabel pokazuje pazurki... Hah właśnie takie akcje to ja lubię...
Biegliśmy przez cmentarz skacząc po nagrobkach jak typowe polskie małpy w zoo... A te niebieskie smerfy nas goniły... jak to zwykle bywa... Pokazałem gestem ręki do reszty że skręcamy w wąską uliczkę przed nami., reszta policjantów się zgubiła ale jeden dalej zaciekle nas gonił...
-EJ Anabel co robimy z tym głąbem co nas goni? -zapytał Oliver
-no jak to co?!! Zaganiamy w ślepą uliczkę okrążamy i zabijamy- mówiła uśmiechając się przy tym. A jednocześnie wyskakując w uliczkę.
-hahahaha i co teraz smerfie?! Już nie jest tak zabawnie... Teraz to my mamy przewagę! Jest trzech na jednego! -powiedziałem podchodząc do niego..
-jakieś ostatnie słówko na pożegnanie? Mmhahah- Odezwała się Anabel kierując ostrze noża w jego stronę.
-nawet jeśli mnie zabijecie to i tak wam to nie ujdzie na sucho... Oni was znajdą.... Dopadną was... -powiedział smerf
-Ehh.. przestań pie*dolić... Nudzisz minie.. -po tych słowach mój brat oraz moja kuzynka zaczęli dźgać go nożami, krew się lała wszędzie była nawet na oknach jednego z domów... a ja w tym czasie podpaliłem
Jego ciuchy zapalniczką.
I teraz w trójkę siedzieliśmy na dachu pobliskiego domu obserwując jak jego ciało płonie... A krew się miesza z prochami jego ciała... Jedyne co się zdołało zachować mimo ognia to dwie stopy i jedna dłoń leżące swobodnie na kupce popiołów oraz czaszka umieszczona na do połowy spalonej kości...
-to co z tym robimy? Też zakopujemy czy zostawiamy żeby ci niebiescy durnie zobaczyli jak w przyszłości skończą? -znów zapytała Anabel
-ja bym to tak zostawił... -odpowiedziałem zrzucając małą karteczkę z moim standardowym tekstem że dalej będę zabijał itd.
-to koniec naszej roboty tak?
-tak Anabel ale tylko na ten dzień... -odpowiedziałem z rozmarzeniem wpatrując się w krwawo czerwony księżyc
-to... Kiedy zabijemy Oskara kuzynko?
-Oliver!!! -krzyknęłliśmy chórem ja i Anabel
Pozostawię to bez komentarza xD nwm co to w zasadzie jest xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top