Mój Bohater...

Co prawda była już historia o bohaterze ale ta będzie inna...

Obudziłem się w domu na pierwszy rzut oka wszystko było tak samo jak zwykle ale tym razem... Tym razem czułem jakiś dziwny zapach, w mgnieniu oka uświadomiłem sobie że to zapach dymu! Mieszkanie całe płonęło. Przedzierałem się przez żywy ogień żeby się wydostać. Czułem że tracę zmysły... Czułem że zaraz upadnę ,poddam się i już nie wstanę...Ale mimo tego dalej szedłem. Kiedy wydostałem się na zewnątrz zobaczyłem moich rodziców... Lekarze ich reanimowali. Uświadomiłem sobie że nigdzie nie ma mojej 4-letniej siostry, "Musiała zostać w budynku"

Pobiegłem ile sił w nogach,do środka. Znalazłem ją! Trzymała się kurczowo progu drzwi... Swoim cichym głosem błagała "pomóż mi". Złapałem ją i powiedziałem żeby złapała się mnie mocno w pasie i wybiegłem z nią na zewnątrz... Przy pokonywaniu ostatniego progu popatrzyłem sobie połowę ciała, przeszedłem kilka metrów a potem upadłem, jeszcze ostatkami sił zdołałem rozchylić ramiona, kiedy to zrobiłem lekarzom ukazała się mała istotka pogrążona w wieczny sen tuż przy mnie... Po tym jak lekarz ukląkł przede mną moje oczy się zamknęły... Już nie czułem bicia swojego serca, teraz  to ja pogrążyłem się w wiecznym śnie... A ostatnie co usłyszałem to było : " Jesteś Moim Bohaterem..." A zaraz potem ciemność i żadnych dźwięków....

Uwaga!
Historia w połowie oparta na faktach!
Taka akcja ratunkowa naprawdę się wydarzyła jednak jeśli chodzi o to co czuł nasz "Bohater" mogłam się tylko domyślać...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top