Szaro-pomarańczowe święta. cz.3 [The end]

Zwierzęta chciały wykorzystać jemiołę do różnych dekoracji ale niestety miały tylko jedną. Jak się już pewnie domyślacie zaczęły się o nią kłócić. Podczas kiedy pozostali się kłócili to lisek i osiołek wymknęli się niezauważeni i udali się po więcej takich gałązek.
Na kłótni jak i na zbieraniu zeszło im do późnego wieczora.
Kłótnie pozostałych przerwały dwa zwierzątka, osiołek i lisek. Wszyscy jak na zawołanie spojrzeli w ich stronę i każdy zabrał kilka gałązek. Zwierzęta wspólnie wzięły się za dekorowanie swoich norek, gniazd,i domków. Sowa wraz z innymi latającymi zwierzętami zaczęła rozwieszać ozdoby na czubkach drzew. I wszędzie wysoko.
Zwierzęta pracowały razem mając do dyspozycji tylko leśne szyszki, liście,orzechy i jemioły. Z tych na pozór prostych rzeczy powstały łańcuchy, bombki a nawet wieńce. Którymi wszystko finalnie było po ozdabiane.  Wszystko wyglądało niesamowicie i tak jakoś "magicznie" i wcale żadne światełka czy wykwintne bombki nie były potrzebne. I pomyśleć że wszystko zaczęło się od jednej  jemioły a skończyło na mnóstwie takich gałązek przyniesionych przez osiołka i liska.....
**************THE END***************

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top