Rozdział 14

Parę dni potem niesety musiała opuścić swą ulubioną dotychczas klientkę. Brzmiało to jakby była kurwą? To złe słowo, z resztą większość z nich to robiła z przyjemności czy chęci zarobku. Za to Miranda cóż poczuła coś do Countrey jednak nic co trwa dobrze nie może być wieczne. Szczególnie w takim przypadku jak dziewczyna, ona robiła to nie z wyboru w większości osób. Była niewolnicą taką z prawdziwego zdarzenia co bolało ją jeszcze bardziej. Całe szczęście przynajmniej z braku jej winy w tym wszytkim nie czuła poczucia winy które mogłoby doprawić do złych myśli a może nawet i depresji..nie chciała tego. Była dotąd sobą, optymistyczną i zadowoloną mimo biedy dziewczyną.
Gdy wróciła do miejsca gdzie uwcześniej poznała swą przyjaciółkę była pusta. Marzyła by kolejna osoba z miotu nie chciała jej Wykorzystać a na przykład prosić o sprzątanie, to już zadowoliłoby nastolatkę. Nie była dość dorosła na sprawy wyższego stanu. Bała się, że któraś z osób która kupi ją będzie tego oczekiwać..
Weszła na tę świetlistą scenę którą wolałaby nazywać masochistyczną gierką. Czekała na "wyrok" z martwym wzrokiem. Jej stały "właściciel" był bardzo zadowolony z jej obrotu który niesetynie był mały a ohromny. Wybrano ją...ponownie. Był to mężczyzna o dość sporej postawie. Miał może z dwa metry, mógł by  wiekowo być jej ojcem. Tak przynajmniejsądziła po wyglądzie. Ten jednak miał te jak to oświadczył 23lata. Zarost na pewno dodawał mu wieku. A więc przygotowała się na kolejną rraumatyczną przygodę.

Hejo!
Tu ja ,wciąż dziwi mnie popyt na tę opowiadanie gdyż sama uważam je za coś n8e wartego oglądania. Chciałabym podziękować za wytrwałość, miałam ciężkie półtorej roku. Problemy psychiczne odebrały mi wenę jak i chęć do życia. Miłego dnia~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top