06.Pijany Min.
Nad ranem, gdy Min spał ulotniłem się do siebie. Na biurku zostawiłem mu wiadomość, mając nadzieję, że zrozumie. Czułem się źle, że zaciągnąłem go do łóżka. Nie powinienem tego robić. Wykorzystałem go, by oderwać się od tego wszystkiego. Lecz też przekonałem się, że to wrażenie jest prawdą. Tylko jak można kochać kogoś, kogo zna się niecały tydzień, do tego Won Woo oraz nostalgiczne uczucie, którym go darzyłem, lecz nie wiem, czy nadal darzę?
Przebrałem się, udałem na śniadanie i do pokoju rady, chcąc pomyśleć, podjąć decyzję. Potrzebowałem teraz mojego przyjaciela, więc zadzwoniłem po Seung Kwan'a.
Gdy Kim się obudził, Ji Soo nie było obok niego. Ogarnął się, wyszykował na zajęcia. Gdy miał wyjść, zauważył wiadomość na biurku. Wziął karteczkę, czytając w ciszy.
„ Min Gyu. Przepraszam. Nie powinienem zaciągać Cię do łóżka. Wybacz mi, ale dziękuję Ci także za to. Jeszcze raz przepraszam.
Ji Soo."
Wyżaliłem się mojemu zastępcy. Wysłuchał mnie, po czym mocno przytulił. Zawsze mogłem na niego liczyć. Ufam mu. Jest dla mnie ogromnym wsparciem, skarbem...
- Ji Soo, co zamierzasz? – zapytał, zaś ja podszedłem do okna, siadając na parapecie.
- Nie wiem. Mam ogromny mętlik w głowie. Zakochałem się w tym dzieciaku, ale z drugiej strony Won'a znam dłużej. Wiemy o sobie wszystko. Kocha mnie, chce być ze mną. Powiedz, czy nie lepiej być z kimś kogoś się zna? – odpowiedziałem, patrząc w okno.
- Josh, masz trochę racji. Jednak nie wiem, czy to dobre wyjście. Bezpieczne, lecz na krótką metę. Won Woo nie jest głupi. Może zauważyć Twoje zmiany. To może was obu zranić. A pozwolisz mu się dotknąć, skoro kochasz tego dzieciaka? - ciągnął Boo, podchodząc do mnie. Spojrzałem na niego. Jego słowa jeszcze więcej dały mi do myślenia.
- Wiesz co, nie chcę Cię oceniać. Jesteśmy jak bracia, ale martwię się o Min'a. Jeśli złamiesz mu serce, będziesz tego ogromnie żałował i sam zobaczysz, że zostaniesz tym, który najbardziej będzie cierpiał. – wyznał Seungie, bardzo szczerze.
- Już to zrobiłem... już go zraniłem.. – wyszeptałem, zaczynając płakać.
Wiadomość, którą zostawił Przewodniczący, nie potrafiła wyjść wysokiemu przystojniakowi z głowy. Przeprosił go, więc ten cudowny wieczór był jednorazowy. Nie mógł na nic więcej liczyć. To był po prostu seks.
- Kocham go.. – szepnął Min sam do siebie.
Hoshi oraz Dino zauważyli, że ich przyjaciel nie był sobą. Był mocno zamyślony, a także bardzo smutny. Próbowali z nim porozmawiać, lecz on unikał tematu.
(...)
Minął tydzień. Unikałem Min Gyu i całkowicie dobrze mi to wychodziło. Cały czas rozważałem także propozycję Jeon'a. Tylko wtedy w głowę wkradał mi się ten gówniarz oraz ten wieczór. Czułem się, jakbym brał jakieś tabletki, jakbym był uzależniony od tych wspomnień...
W piątkowy wieczór zostałem sam w Gabinecie Rady Studenckiej. Gdy pracowałem, było mi łatwiej. Nie myślałem, tylko skupiłem się na zajęciach. Siedząc przy biurku, podniosłem wzrok na drzwi, do których ktoś zapukał. Po chwili stanął w nich Won Woo. Wszedł z uśmiechem, zamknął drzwi, by zaraz podejść do mnie.
- O której kończysz? – zapytał, patrząc w moje oczy.
- Wieczorem. Dałem wolne Seung'owi oraz radzie. A dlaczego pytasz? – odpowiedziałem, będąc ciekawy.
- Chcę zabrać Cię na kolację. Miło spędzić z Tobą czas i dowiedzieć się, czy podjąłeś już decyzję? – dodała moja pierwsza miłość.
Odwróciłem wzrok z westchnięciem. Nadal nie miałem gotowej odpowiedzi.
- Dasz mi jeszcze trochę czasu, Won? Proszę. To nie jest dla mnie łatwe. Mam sporo na głowie, a na kolację chętnie się z Tobą wybiorę. – oznajmiłem.
Uśmiechnął się do mnie, zadowolony.
Dokończyłem to co musiałem i udaliśmy się do pobliskiej knajpki. Spędziliśmy ten czas naprawdę miło. Na szczęście nie męczył mnie o odpowiedź.
Po dotarciu do akademika, Wonie złapał mnie za rękę. Zatrzymaliśmy się przed schodami. Powoli przyciągnął mnie do siebie i skradł pocałunek, bardzo delikatnie. Nic, kompletnie nic nie czułem. Moje serce biło swoim rytmem, wrażenia także żadnego to na mnie nie zrobiło. Zwyczajny pocałunek, ale przy nim czuję się komfortowo. Nasze plany na przyszłość są podobne, obaj mamy to samo podejście do wielu spraw. Myślę, że bycie z nim nie było by złe. Normalne, zwyczajne, proste oraz bez kłótni. Czego więcej chcieć? – pomyślałem i spojrzałem w kierunku wejścia do akademika, gdzie stał ten smark w towarzystwie Chan'a oraz Soon Young'a.
Moje serce od razu zareagowało. Biło mocno, bardzo szybko. Wyrywało się do niego, lecz rozum je powstrzymywał, trzymał w ryzach.
Minnie widząc starszych studentów trzymających się za ręce i całujących, poczuł ból, rozdzierający jego serce. Miał ochotę wyrwać Ji Soo z ramion jego kolgi, ale nie mógł. To co zobaczył, dało mu odpowiedź.
„On już wybrał. Miałem rację." – przeszło mu przez myśl.
Chanie oraz Soon zerknęli na przyjaciela Potem skierowali patrzałki na studentów III roku. Wyczuli napięcie, więec Dino objął Kim'a, mówiąc.
- Chodźmy, Minnie. Jestem głodny i mam ochotę się napić.
Wysoki przystojniak skinął głową.
Następnie pierwszoroczniacy zeszli schodami, ukłonili się przechodząc obok mnie i Wonie'go, tak jakby nic się nie stało...
Zabrałem rękę, pożegnałem się z Jeon'em, po czym zwiałem do pokoju. Chciałem być sam. Całkowicie sam. Wziąłem prysznic, wskoczyłem w piżamę, a potem pod kołdrę. Wyciszyłem telefon, leżąc skulony, pochłonięty myślami.
- Min Gyu... wybacz mi.. – szepnąłem sam do siebie, czując jak łzy spływają mi po policzkach.
Ze zmęczenia oraz tego wszystkiego, po prostu zasnąłem...
W nocy obudziło mnie pukanie, ale dosłownie je olałem. Powtórzyło się wraz z wołającym mnie głosem, który należał do tego dzieciaka. Serce mocniej mi zabiło.
Zwlokłem się z łóżka, by otworzyć. Stał, chwiejąc się nieco. Był pijany. Zza niego wyłonili się Kwon oraz młodszy Lee . Na ich twarzach pojawiła się przepraszająca mina.
- Hyung, wybacz za najście. Jednak Min uparł się zobaczyć z Tobą. – zaczął Hoshi, zaś Dino dodał.
- Dobra, zobaczyłeś Ji Soo-hyunga. Teraz idź spać.
- Nie. Zostaje z moim hyungiem. – oznajmił Min.
Podszedłem do niego. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Podziękowałem chłopakom i odprawiłem ich, życząc dobrej nocy.
Weszliśmy do mojej kwatery. Zaciągnąłem tego gówniarza na łóżko. Ściągnąłem mu buty, płaszcz. Milczałem, bo co miałem powiedzieć? Opierdzielić za to, że się upił?
Nie miałem takiego prawa. On nie należał do mnie i nigdy nie będzie.
Po chwili Min Gyu został w samych jeansach. Złapał mnie za rękę, którą przyłożył do swojego policzka, marudząc.
- Przepraszam, że się upiłem, hyung. Przepraszam, że Ci się narzucam. Musiałem Cię zobaczyć.
- Nie gniewam się. Z resztą jesteś dorosły i wiesz co robisz. Tylko nie pij w ciągu tygodnia. Nie chcę, abyś zawalił studia. – powiedziałem z uśmiechem na twarzy.
Kim powoli przyciągnął mnie do siebie. Chwycił w pasie, opierając głowę na moim brzuchu.
- Wiem, że Ty i Won-hyung jesteście razem, blisko, ale pozwól mi tak pobyć przez moment. – wyszeptał.
Nie wiedziałem, czy dobrze usłyszałem? Czy on powiedział, że ja i Won Woo jesteśmy razem?
Już miałem mu wyjaśnić, że to nie prawda, ale usłyszałem jak równomiernie oddycha, a jego uścisk rozluźnił się. Zasnął. Przeciągnąłem go na poduszkę, przykryłem, po czym położyłem obok niego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top