05.Zmiany.

W niedzielny poranek, coś koło 8:00 obudził mnie telefon od Seung Kwan'a. Poprosił, abym pojawił się w holu przed porą obiadową, ciepło ubrany. Nie miałem na to chęci, tym bardziej, że przespałem tylko trzy godziny, ale nie odmówiłem. Ogarnąłem się, założyłem ciepły sweter, jeansy oraz chwyciłem płaszcz. Wyszedłem z pokoju, ziewając.

W holu zebrali się studenci I roku, Boo, Jeon i starszy Lee. Wszyscy czekali za Hong'iem.
- Seung Kwan, myślisz, że on przyjdzie? - zaczął Seok Min, zaś zastępca Przewodniczącego skinął głową.
Do uszu Minnie'go dotarł odgłos kroków. Usłyszeli je również jego przyjaciele. Zaraz pierwszoroczniacy dostrzegli starszego studenta, który się zatrzymał.

Pojawiłem się w holu. Widząc ich wszystkich, uniosłem brwi. Nagle stanąłem. Moje oczy pierwsze co wypatrzyły tego smarka. Uśmiechnął się do mnie czarująco. Potem dopiero zauważyłem moją pierwszą miłość. Kiepsko... Wziąłem oddech, po czym podszedłem do nich, pytając.
- Co to za zebranie?
- Min Gyu nas wszystkich zebrał. Wpadł na fajny pomysł. Jedziemy za miasto. Zjemy razem obiad, dotlenimy się. - odpowiedział Won Woo.
- A nauka? Wszyscy powinniśmy się uczyć, a nie jeździć na obiady. - jęknąłem.
Wtem do rozmowy włączył się jeden z kumpli Min'a. Jak dobrze pamiętałem, to nazywał się Kwon Soon Young.
- Uczyć się będziemy potem, jak się dotlenimy, hyung.
Zbliżyłem się do dzieciaków, westchnąłem i skinąłem głową. Wtem wysoki przystojniak zdecydował, łapiąc moją rękę.
- Więc hyung jedzie ze mną, Hoshi'm oraz Dino. Będzie miał okazję poznać ich lepiej.
I pociągnął mnie za sobą.

W drodze, za miasto porozmawiałem trochę z przyjaciółmi Kim'a. Szczerze, myślałem, że są rozrywkowi, ale pomyliłem się. Są dobrze wychowani. Cóż, powiedzą czasami coś głupiego, lecz każdy z nas tak czasami ma.

Tymczasem, w drugim samochodzie Seung Kwan oraz Seok Min rozmawiali o wykładach, zaś Won Woo milczał, prowadząc. Nie podobało mu się, że Joshua był tak blisko z jego młodszym kolegą. Czuł zazdrość, która nieco narastała, aż uderzył pięścią w kierownicę. Boo i starszy Lee zamilkli, patrząc na niego w milczeniu.
- Won, wszystko gra? - zaczął DK.
- Nie. Nic nie gra. Mam rywala, który jest wysoki oraz przystojny. Jestem zazdrosny. - mruknął niezadowolony Jeon.
- Podoba Ci się jakaś dziewczyna? - zapytał Boo, który siedział z tyłu.
- Dziewczyna? Nie. Przestańcie. Od 2 lat kocham się w Ji Soo. Uświadomiłem sobie to dopiero, jak wyjechałem na studia. Między innymi dlatego wróciłem. Szlag. Jestem zły, bo Min Gyu bardzo się do niego zbliżył. - wyznał Wonie, zaś Seungie oraz Dokyeom patrzyli na niego w lekkim szoku.
- Stary, zawsze myślałem, że wolisz dziewczyny. - rzekł dawny rywal Josh'a.
- A to ważne, czy to chłopak, czy dziewczyna? Chyba liczy się bardziej szczere uczucie, niż orientacja. Bynajmniej w moim odczuciu tak jest. - wyjaśnił Won Woo.
- Spokojnie. Nikt tego Ci nie zabroni. Masz rację. Orientacja nie jest ważna. Jednak, co teraz zamierzasz? - ciągnął Seok Min.
- Nie wiem. Chyba będę musiał postawić sprawę jasno i zapytać Joshuę o chodzenie. Nie mogę pozwolić, by ten dzieciak skradł jego serce. On jest mój. - oznajmił Wonie, zaś chłopcy uśmiechnęli się.

Po dotarciu na miejsce, udaliśmy się do restauracji. Podczas posiłku rozmawialiśmy o studiach oraz zwyczajnych rzeczach, czy o wspólnych znajomych.
Następnie ruszyliśmy na spacer po pobliskim parku, który był obok jeziora. Całkiem z przodu szli koledzy tego dzieciaka. Wdali się oni w konwersację ze starszym Lee oraz Boo. Tuż za nimi kroczyłem ja w towarzystwie mojej, pierwszej miłości, a za nami podążał Minnie. Zerkałem na niego od czasu do czasu. Był uśmiechnięty, lecz zamyślony.
- Ji Soo, możemy porozmawiać w cztery oczy? - zaczął Jeon, zaś ja spojrzałem na niego, zgadzając się.
Zwolniliśmy krok. Wysoki przystojniak nas wyprzedził, w ogóle nie reagując.
Wtedy ten, którego kochałem przeszedł do rzeczy.
- Chodzi o wczoraj, o to co Ci wyznałem, Josh. Chcę Cię zapytać, czy zostaniesz moim chłopakiem?
Zatrzymałem się, on także, naprzeciw mnie. Złapał mnie za rękę, patrząc prosto w oczy. Byłem wręcz zszokowany tym.
Ponownie zerknąłem w stronę tego gówniarza. Stanął, by zaraz skierować na mnie swoje patrzałki, tak samo jak pozostali. Na jego twarzy pojawił się czarującym uśmiech, a moje serce mocniej zabiło.
Po chwili popatrzyłem na Won'a, który również się uśmiechał. W mojej głowie pojawił się wielki mętlik.
- Won, cieszy mnie to co właśnie powiedziałeś. Dasz mi to przemyśleć? To bardzo ważna decyzja, nie chcę jej podejmować pod wpływem emocji. - stwierdziłem, zaś Won Woo przytaknął, splatając nasze dłonie, po czym musnął moje czoło. Do moich uszu dotarł odgłos rozczulającego „Ooo", więc zerknąłem w stronę chłopaków, którzy wyglądali jakby oglądali film romantyczny. Niestety, mina Min Gyu wyglądała okropnie. Smutek wymieszany z irytacją oraz złością. Poczułem ból w sercu, widząc go w takim stanie.
- Czas wracać. Hoshi, Dino, jedziemy. - odezwał się student I roku.
Jego koledzy skinęli czuprynami i ruszyli w stronę parkingu.

Jeon był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Postawił granicę między Hong'iem a Kim'em.

Kiedy wróciliśmy, pożegnałem się z chłopakami. Udałem do pokoju. Jednak nim wszedłem, chciałem porozmawiać z tym moim sąsiadem. Zapukałem - cisza. Złapałem za klamkę, pokój był zamknięty, więc musiałem zaczekać. Usiadłem na podłodze, opierając się o wejście plecami. Czułem, że to potrwa, więc założyłem słuchawki i włączyłem muzykę. Zamknąłem oczy, próbując się odprężyć, lecz zbyt wiele myśli kłębiło się w mojej głowie...

Min wrócił do akademika z przyjaciółmi. Nie spodziewał się, że zastanie Przewodniczącego Rady Studenckiej przy swojej kwaterze. Pożegnał się z kolegami oraz stanął przed starszym studentem. Ukucnął, by zaraz wyciągnąć słuchawkę z jego ucha.

Otworzyłem oczy, gdy poczułem, że ktoś dobiera się do mojego ucha oraz słuchawek. To był ten dzieciak. Podniósł się, pytając.
- Czy coś się stało, hyung?
Spojrzałem na niego, wstałem, po czym odpowiedziałem.
- Porozmawiajmy, Min Gyu.
- A mamy o czym? - dodał spokojnie, a ja skinąłem głową.
Weszliśmy do jego pokoju. Ściągnęliśmy płaszcze oraz buty.
Bez słowa wszedłem w dalej. Pierwszoroczniak usiadł przy biurku, zaś ja spocząłem na jego łóżku. Wziąłem głęboki oddech, przechodząc do konkretów.
- Min. Chcę, abyś wiedział, że Wonie był moją pierwszą miłością. Nie oczekiwałem, że on mnie pokocha i cieszyłem się, że mogę być obok niego, jako przyjaciel. Liceum się skończyło. Nasze drogi się rozeszły. Moje uczucia do niego zakopałem, głęboko. Przeszło mi. Zająłem się nauką. Lecz on wrócił, ponownie pojawił się w moim życiu. Wczoraj po obiedzie byliśmy na spacerze, rozmawialiśmy. Wyznał mi swoje uczucia i pocałował. Dziś zapytał o chodzenie. Poprosiłem go o przemyślenie tego. Nie chcę udzielać mu odpowiedzi pod wypływem emocji. To tyle...
- Skończyłeś? - zapytał nie miłym tonem głosu.
Zwiesiłem głowę, milcząc. Posmutniałem.

Student I roku popatrzył na Przewodniczącego, który nic nie mówił. Miał smutny wyraz twarzy, co sprawiło u niego ból w sercu. Jednak nie wiedział, co zrobić? Co ma mu powiedzieć? Czego od niego oczekuje? Do tego tak bardzo się zirytował, jak zobaczył, że Jeon całuje jego czoło. Zrobił to tak naturalnie, a nie przez przypadek. Dotknął jego dłoni, bez obaw. Trzymał ją, niczego nie wymuszając. Nie tak jak on...

Podniosłem się z tyłkiem, biorąc swój płaszcz.
- Hyung... - szepnął ten smark, chwytając moją łapkę. Wstał z krzesła, by dodać.
- Rozumiem, że darzysz go miłością. Nikt nie ma na to wpływu.
Wtem ujął moją buzię w swoje dłonie. Nachylił się do mnie i musnął ustami moje rozchylone wargi...
Tak powinien wyglądać nasz pierwszy pocałunek. Ponownie pojawiło się wrażenie, że on jest osobą, z którą chcę spędzić resztę życia. Przy Won Woo nie czuję czegoś takiego.
- Wybacz. Wiem, że nie powinienem. Chciałem tylko posmakować Twoich ust, hyung. - wyznał Minnie, natomiast ja złapałem jego sweter, po czym przyssałem się do niego. Sapnął, biorąc mnie na ręce. Następnie wylądowaliśmy na łóżku. Ułożył się biodrami między moimi udami, całując moją szyję oraz także ocierając się o mnie. Ściągnąłem z niego sweter, koszulę, więc został w samych jeansach. Dłonią przesunąłem po Kim 'a klatce piersiowej, pragnąc go coraz mocniej. W końcu dostałem, to czego chciałem. Kochaliśmy się.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top