VIII
Rozdział zawiera sceny erotyczne.
Chłopak widząc jej mimikę twarzy, lekko się przeraził. Jeszcze nigdy nie widział swojej Sammie bez uśmiechu. W jego głowie kotłowało się od tysiąca myśli.
– Co się stało? Czy ktoś jej coś zrobił? - Nie mógł odpowiedzieć sobie na te pytania.
Dziewczyna stała osłupiona przed Syriuszem. Nie wiedziała co ma zrobić, ponieważ prawdy nie mogła mu powiedzieć, ale też nie wiedziała jakie wiarygodne kłamstwo ma mu wcisnąć. Mimo wszystko nie chciała go okłamywać, ponieważ bardzo się z nim zżyła, ale musiała coś wymyślić. Ostatnią rzeczą jakiej chciała to jego strata, więc musiała zrobić co w jej mocy, żeby trwał przy niej.
– Ohh, Sammie – powiedział przerażony zaistniałą sytuacją i przytulił do siebie kobietę. Zawsze była otwarta i mówiła wszystko, nawet bzdury, żeby tylko zwrócić na siebie uwagę. Cały czas kłapała swoim dziobem, co było bardzo wkurzające, ale teraz brakowało mu tego. Ta cisza była dobijająca i przerażająca. Nie wiedział czego mógł się po niej spodziewać.
– Ja... – Zaczęła mówić, ale nie wiedziała co ma powiedzieć. Była roztrzęsiona. Ilość rzeczy, nad którymi myślała była tak duża i przytłaczająca, że nie wiedziała nad czym miała się skupić. – Ja...
Była w rozsypce. Nie potrafiła myśleć trzeźwo. Chciało jej się płakać, ale w ostateczności szeroko się uśmiechnęła i zaśmiała psychopatycznie. Syriuszowi nie umknęło to na uwadze. Według niego zawsze zachowywała się dziwnie i specyficznie, ale teraz to nawet przeszła samą siebie. Obawiał się zarówno tego, że jest ranna jak i tego, że kogoś zamordowała. Miał świadomość, że Samantha miała do tego predyspozycje. Oba scenariusze nie były ciekawe i żadnej, miłej rzeczy nie zwiastowały. Niestety, był niemal pewny, że któraś z jego obaw jest prawdziwa.
– Jesteś ranna? – Zapytał i zaczął gładzić dziewczynę po włosach, ponieważ wyraźnie czuł jak się trzęsła.
– Chyba... nie.
– Co się stało? – Po usłyszeniu tego pytania, dziewczyna wypuściła ze świstem powietrze. Musiała skłamać. Strata przyjaciela była najgorszą dla niej karą i nie mogła jej otrzymać.
– No bo ja... – Nie wiedziała jak ma ubrać to w słowa. Nie mogła popełnić najmniejszego błędu. Nie teraz. – Zostałam napadnięta przez czarodzieja, wtedy, kiedy kradłam jego ubrania, czy też jakieś szmaty kuchenne. Nie zauważyłam go, wziął mnie znienacka. Trafił we mnie jakimś zaklęciem, przez co poleciałam do tyłu i wylądowałam obok siekierki. Kiedy podszedł do mnie, zaatakowałam go nią...
Syriusz spojrzał na nią smutnym wzrokiem. Był pewien, że go zabiła. Fakt, że w obronie własnej, ale jednak zamordowała go. Miał jakieś ciche przeczucie, że coś się nie zgadza z tą historyjką, ale mimika dziewczyny mówiła sama za siebie. Kobieta nie wyglądała, żeby coś jej się stało przez upadek, ale może wciąż trzymała ją adrenalina, dlatego nie odczuwała, że coś ją boli?
– Dobrze, wierzę ci. – Powiedział po czym poczuł się jak spoliczkowany; jakby zderzył się ze ścianą. Miał wrażenie, że źle postąpił, ale w ostateczności stwierdził, że to przez głód i jego przeczucie się myliło.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i poczuła spokój na duszy. Było dobrze. Nawet bardzo. Chłopak nie zostawił jej, więc nie miała czego się obawiać. Mocno go objęła i pocałowała w usta.
– Dziękuję – powiedziała uśmiechając się do niego zalotnie. – Mam coś dla ciebie. – Wyjęła z kieszeni różdżkę swojej ofiary i podała mu ją. Mężczyźnie zabłysnęły oczy. Nie wiedział, że Samantha ukradnie aż tyle. Teraz byli silni, silniejsi niż wcześniej.
– Dziękuję i również mam coś dla ciebie. – Podał jej duże, soczyste jabłko. Na sam widok, dziewczynie odezwał się Stephen, czyli jej żołądek. Od zawsze tak na niego mówiła i była z tego powodu bardzo dumna.
Samantha wgryzła się w jabłko. Słychać było ten charakterystyczny dźwięk i z rozmarzeniem połknęła jego kawałek. To było coś czego potrzebowała, w dodatku takie smaczne i soczyste. Szybko je opracowała i z dużego, czerwonego jabłka została tylko łodyżka. Samantha stwierdziła, że niczego nie będzie marnowała., więc nawet połknęła pestki. Syriusz spojrzał na nią z rozbawieniem. To właśnie była Sammie, którą kochał, i której za nic w świecie nie chciał stracić.
Po swoim pierwszym posiłku od dwóch dni, podała Syriuszowi swój łup. Było w nim pełno szmatek, ścierek, ale też i ubrań damskich i męskich. Mężczyzna wziął pierwsze, lepsze spodnie i bluzkę, lecz dopiero wtedy, kiedy znaleźli się w jaskini, przebrał się. A raczej zamierzał to zrobić, ponieważ w momencie, w którym ściągnął swoją więzienną bluzę, Samantha pod wpływem siły, przyszpiliła go do ściany. Była tak blisko niego, że czuła jak ich oddechy się zmieszały.
– No i co teraz? Co mi zrobisz? – Zapytał z prowokującym uśmiechem. Wiedział, że dziewczyna ma na niego chcicę, on na nią zresztą też.
Nie musiał długo czekać, ponieważ dziewczyna zaczęła go namiętnie całować. Robiła to tak zawzięcie, że ledwo za nią nadążał. Jego dłonie błądziły po jej plecach, przez co przechodził przez nią przyjemny dreszcz od stóp aż po koniuszek głowy. Po chwili ściągnął z niej górną część garderoby i zaczął dotykać jej piersi. Dziewczyna jęczała pomiędzy pocałunkami i zaczęła dobierać się do rozporka od jego spodni. Nie mogła zostać w tyle. Chciała go zdominować. Kiedy ściągnęła z niego spodnie, rzuciła je w kąt i znowu na niego naparła, tylko tym razem z większą siłą. Czuła jak jego członek wbijał się w jej ciało. Jeszcze bardziej na niego naparła i dalej namiętnie całowała. Mężczyzna chwycił ją za pośladki i ścisnął je. Sammie owiła się swoimi nogami wokół jego tułowia, przez co jeszcze bardziej czuła jego przyrodzenie. Była taka napalona, a jej majtki zrobiły się całe mokre. Chciała go, pragnęła mężczyznę całą sobą. Mimo że dotykała każdy skrawek jego ciała i zachłannie wpychała swój język do jego otworu gębowego, Samancie wciąż było mało. Zdecydowanie za mało. Chciała dużo więcej.
Syriusz uniósł dziewczynę, a następnie położył ją na kocu, który ta zwędziła. Szybkim, kocim ruchem, szatynka zmieniła swoje położenie, przez co znalazła się okrakiem na kolanach Blacka. Niezbyt mu się to spodobało, ponieważ miał inny plan, który dziewczyna mu uniemożliwiła. Uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko, po czym położyła swoją dłoń na jego klatce piersiowej. Zjeżdżała nią coraz niżej, aż poczuła materiał od jego bokserek. Bez najmniejszej chwili zawahania wsadziła tam swoją rękę. Macała jego przyrodzenie, w tym samym czasie zachłannie całując jego usta. Mężczyźnie bardzo się to podobało i zaczął ściągać jej spodnie. Nie było to łatwe zadanie, zważywszy na to, że dziewczyna cały czas rytmicznie poruszała swoimi biodrami. Nie mógł jej poskromić, a jej opór bardzo go pociągał. Kiedy w końcu szatynka została w samej bieliźnie, jeszcze bardziej naparła na jego ciało. Oboje byli bardzo podnieceni. Syriusz przez chwilę szamotał się z zapięciem od jej stanika, ale zupełnie nie potrafił się pozbyć tej części garderoby, więc własnymi rękami rozerwał go i z błyskiem w oku patrzył się na jej piersi. Dla niego były po prostu idealne.
Samantha z dużą siłą popchnęła go do tyłu, przez co mężczyzna się położył. Tak bardzo go pragnęła i teraz był już tylko jej. Po chwili oboje byli całkowicie nadzy. Kobieta bawiła się jego jądrami, co jemu się bardzo podobało. Lizała jego przyrodzenie, jak gdyby był to bardzo smakowity lizak. Następnie zaczęła ssać jego główkę. Kiedy znudziło jej się to zajęcie, wsadziła go całego do buzi. Krztusiła się nim, ale było to przyjemne. Bardzo ją to fascynowało, a nawet bardziej niż morderstwa.
Po zabawie z "juniorem", Syriusz wziął się za dziewczynę. Teraz to ona leżała pod nim. Mężczyzna błądził językiem po jej ciele, co jakiś czas zahaczając o sutki, które ssał. Samantha pod wpływem jego arystokratycznej śliny, głośno jęczała. Chłopak z czasem zaczął zniżać się niżej i niżej, przez co dziewczynę przechodziły dreszcze. Kiedy zbliżył się do jej ud, z kobiety jeszcze więcej wylało się soków. Nie umknęło to jego uwadze i zaczął lizać ją w tym miejscu. Wpychał i wyciągał swój język z jej kobiecości. Robił tak przez dłuższą chwilę, sprawiając ogromną przyjemność dziewczynie. Mimo to odczuwała niedosyt. Chciała więcej. Chciała poczuć go w sobie.
Kiedy przestał, Samantha rzuciła się na niego, tym samym prawie go przewracając. Siedziała na nim i czuła parcie jego prącia. Popchnęła Syriusza tak, że leżał na plecach i jeszcze bardziej rozłożyła swoje nogi. Chwyciła jego przyrodzenie i wsadziła je w siebie.
– O tak mała. – Wydyszał. Jeszcze szybciej poruszała swoimi biodrami, przez co penis wchodził w nią głębiej. Kobieta słyszała swój krzyk jak przez mgłę. – Mocniej! – Jak na zawołanie spełniła jego prośbę.
Zaczęła ujeżdżać mężczyznę. Bardzo jej się to podobało, Syriuszowi zresztą też. Ich odgłosy zapewne było słychać na zewnątrz, ale nie przejmowali się tym. Dla nich liczyła się tylko ta noc.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top