V

Od "Wielkiej masakry w rezydencji Smithów" minęło kilka miesięcy. W sumie Samantha nie wiedziała ile dokładnie. Nie miała też pojęcia jaki jest dzień tygodnia. Kobieta nic nie wiedziała. Nie posiadała kalendarza, a każdy dzień wyglądał tak samo, przez co bardzo łatwo można było się zgubić. Codziennie wstawała, latała, ukrywała się, a w międzyczasie jadła i dbała o siebie. Nic ciekawego się nie działo. Mimo to, wolała takie życie niż siedzenie w Azkabanie. Tam było okropnie.

Mimo tego, że minęło całkiem dużo czasu odkąd wymordowała swoją rodzinę, to Samantha ciągle szukała Syriusza. Niestety bezskutecznie. Nie miała na niego najmniejszego tropu. Mężczyzna przepadł jak kamień w wodę. Prasa milczała o nim i całkowicie zajęła się morderczynią. Samantha próbowała sobie przypomnieć, co mówił mężczyzna o kolejnej kryjówce, lecz nic na ten temat nie pamiętała. Minęło za dużo czasu od ich ostatniej rozmowy.

Kobieta całymi dniami przebywała pod postacią sępa lecz powoli nawet to, było dla niej coraz trudniejsze. W poprzednim tygodniu prawie została złapana przez aurorów. Takich sytuacji było bardzo dużo, lecz ta wydarzyła się ostatnia. Jako, że wszyscy wiedzieli o tym, że Samantha jest animagiem, aurorzy zaczęli się przemieniać w swoje zwierzęce postacie. Zwykle cudem udawało jej się uciec. Czasami po takim starciu z czarodziejami, kobieta była ranna, lecz zawsze sobie jakoś radziła i wychodziła z wszystkiego w jednym kawałku. Bardzo trudno było się przez animagów kobiecie ukrywać. Jakby tego było mało, powoli kończyły się jej pomysły, gdzie może może się schować. Samantha musiała jak najszybciej znaleźć sobie jakąś stałą kryjówkę.

Po chwili doszło do niej coś ważnego. Syriusz był dwa lata dłużej na wolności niż ona. Musiał mieć jakieś stałe miejsce pobytu, zważywszy na to, że nigdy nie wracał dwa razy w to samo miejsce. Kobieta zdążyła go dobrze poznać, więc mogła powiedzieć, że znała jego tok myślenia. Dla Samanthy cała ta sytuacja była jakaś podejrzana. W końcu, mężczyzna musiał gdzieś mieszkać. Wykluczyła jego śmierć, ponieważ wiedziała, że Syriusz był bystry. Nie dałby się tak łatwo zabić.

Kobieta będąc w postaci ptaka, poleciała prosto do dziury w drzewie, którą wypatrzyła z daleka. Niestety przez przytłaczające myśli w jej głowie, za późno się schyliła i uderzyła swoją czaszką prosto w konar drzewa. Sęp niemal natychmiast odbił się od niego i wpadł prosto w krzaki. Nie ruszał się.

Dopiero po kilku długich godzinach, kobieta pod postacią ptaka zaczęła się delikatnie wiercić. Bolała ją głowa, a śnieg przysypał ją lekko. Samantha za trzęsła się z zimna. Rozłożyła swoje majestatyczne skrzydła i delikatnie nimi potrząsnęła, żeby pozbyć się z siebie białego puchu. Kiedy sęp chciał wlecieć znowu do tej samej dziury, Samantha zobaczyła kilka grzybów. Zdziwiła się tym widokiem. Śnieg i grzyby? Rzadkie połączenie. Mimo to kobieta była bardzo głodna. Nie pamiętała kiedy ostatni raz coś jadła. Postanowiła zaryzykować. Przemieniła się w swoją ludzką postać i wyrwała jednego w raz z grzybnią. Po chwili odrzuciła ją do tyłu. Samantha powąchała grzyba i wzięła go do ust. Był całkiem duży. Zaczęła go lizać, po czym pogryzła go i przeżuła. Kiedy połknęła go wzdrygnęła się. Nie był za dobry w smaku. W dodatku kobieta teraz ryzykowała zatruciem pokarmowym, ale nie miała co do tego pewności, więc wolała być optymistycznej myśli.

Samantha po uważnym rozejrzeniu się w terenie, wleciała do dziury w drzewie. Już po chwili kobieta czuła się pobudzona jak po kofeinie, lecz z czasem zaczęły ją nękać filozoficzne myśli. Bardzo filozoficzne.

Kobieta zaczęła przypominać sobie różne ideologie starożytnych myślicieli oraz ich stwierdzenia. Kiedy przemyślała to wszystko, zaczęły pojawiać się różne piosenki w jej głowie. Najczęściej to były hity z lat 70 i 80, a czasem także z początku 90. Od odmian rocka po jakieś taneczne piosenki. Nawet w pewnym momencie przypomniał jej się kawałek tekstu "Macareny". Już kilka sekund później Samantha w postaci ptaka stanęła w odpowiedniej pozycji i przygotowała się. Zaczęła tańczyć do skocznej melodii, która brzmiała w jej głowie. Sama przed sobą musiała przyznać, że całkiem dobrze wychodziło jej, zważywszy na to, że nigdy nie ruszała się do piosenek. Sama nie wiedziała, dlaczego zaczęła tańczyć. Z reguły unikała śpiewania jak i poruszania się do skocznych melodii. Skrzydła kobiety wydawały z siebie całkiem cichy trzepot, za każdym razem, kiedy wykonywała ruchem. Mimo to w głowie Samanthy działa się istna rewolucja. Nie panowała nad sobą i dobrze o tym wiedziała. Sama nie wiedziała co jej się stało. Nigdy tak nie miała.

Kiedy znudził się jej ten utwór, zmieniła go. Już po chwili w jej głowie pojawiła się jedna z piosenek zespołu Queen. Sęp upadł na kolana, po czym udawał że gra na gitarze jak to robią prawdziwi rockmani. Jego szpony wiły się bardzo szybko w powietrzu. Głowa ptaka co sekundę podnosiła się i zniżała, odpowiednio do melodii. Samantha wiedziała, że wyglądało to bardzo komicznie, ale ta myśl powodowała, że chciała jeszcze więcej. Totalnie jej odbiło. Nie wiedziała co w nią wstąpiło, bo z pewnością nie była sobą.

Po kilku godzinach odtwarzania różnych piosenek w głowie i rytmicznego ruszania się do nich, Samantha przestała. Była wykończona. Czuła jak opada z sił. Nie chciało jej się już tańczyć. Przez chwile zdawało jej się, że widziała podwójnie. Była pewna, że to tylko iluzja, że tylko wydaje się jej to. Przecież nie miała najmniejszego wytłumaczenia na to co widzi. Po jakimś czasie zauważyła, że to uczucie nie mijało. Wręcz przeciwnie, rosło z każdą minutą.

Samantha wyściubiła swój dziób poza dziuplę i zobaczyła, że widziała wszystkie drzewa i krzewy lekko rozmazane. Dopiero po chwili dotarło do niej, że widziała potrójnie. Pojedyncze słowa przechodziły przez jej głowę, a kobieta zdawała się nie znać ich znaczenia. Sama nie wiedziała czemu tak się działo. Dopiero po jakimś dłuższym czasie zdała sobie sprawę z tego, że to były losowe słowa, które padały m.in. podczas rozmów z Syriuszem. Zarówno z jej strony jak i mężczyzny. Były to tak losowe słowa, że kobieta naprawdę nie wiedziała, czy wspólnie mogą coś znaczyć.

– Dziura, dlaczego, różdżkę, pies, dom. – Pojedyncze i losowe słowa pojawiały się w jej głowie. Samantha zgubiła się w tym wszystkim i totalnie nie wiedziała o co chodzi. Nic nie rozumiała.

Szatynka po krótkiej chwili, która trwała dla niej jak wieczność przewróciła się na krzyż. Nie wytrzymała napięcia. Obraz całkowicie się rozmazał, a potem pojawiła się ciemność. Nie widziała zupełnie nic. Po prostu zemdlała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top