IX
Samantha wpatrywała się w Remusa ze zdziwieniem. Jeszcze niedawno był pochłonięty czytaniem obszarnej książki. Co go pokusiło, żeby przerwać tę czynność?
- O co chodzi? - Zapytała dosyć łagodnie, jak na nią.
W głębi duszy kobieta odczuła niedosyt. Black ją powoli rozpalał do czerwoności, a Lupin zepsuł im moment!
Syriusz spojrzał się na Samanthę zdziwiony. Zdecydowanie się tego nie spodziewał.
- Nie chciała zamordować Lupina za przerwanie chwili? Co jest?
Black poczuł ukłucie w sercu. Odczucie zdrady w nim uderzyło i to po raz kolejny. Coś się między tą dwójką zmieniło i on musiał się dowiedzieć co. Wiedział, że sumienie nie pozwoli mu spać dopóki nie pozna prawdy.
- Chodzi o twój sztylet Sammie. - Lupin nie zostawiał ich dłużej w niepewności.
Mężczyzna pokazał książkę, otwartą na odpowiedniej stronie.
- Sammie?! - Myśli Blacka krzyczały. Remus nigdy się do niej tak nie zwracał.
Mężczyzna zaczął panikować. W tym momencie obawiał się o to, co wydarzyło się na ich wspólnej wycieczce. Może do czegoś między nimi doszło?
Uśmiech spełz z twarzy Blacka. Mężczyzna zatopił się w oparciu od kanapy, nie szczędząc obrażonej miny.
- Nie mam już go. - Powiedziała kobieta patrząc się na bardzo dokładny rysunek sztyletu. Swoją dłoń położyła na kolanie Syriusza i przez ułamek sekundy spojrzała na jego twarz.
Black podniósł wzrok na wybrankę serca. Próbował coś wyczytać z jej twarzy, dokładnie jakieś emocje co do Remusa, ale niczego nie znalazł. Istniały dwie możliwości: albo źle szukał, albo nie pałała do niego uczuć.
- Sztylet był zaklęty. Wiedziałaś o tym? - Dopytał Remus uważnie patrząc się na szatynkę, co chwilę spoglądając na obrażonego przyjaciela.
- W jakim sensie zaklęty? - Zapytała przesuwając coraz wyżej swoją dłoń na nodze Syriusza.
- Sztylet więził duszę średniowiecznej morderczyni. Niejakiej Odette, która słynęła z tortur. Makabrycznych tortur. - Odrzekł intensywnie się na nią patrząc. - W księdze jest napisane, że osoba, w której wpadnie w ręce taki sztylet, zostanie opętana duszą Odette.
Cisza zapanowała w pokoju. Nikt nie był w stanie jej przerwać. Ciężka atmosfera unosiła się w powietrzu. Nikt nie czuł się komfortowo. Nawet Syriusz, który spojrzał się pustym wzrokiem na Lupina. W prawdzie Remus nie był pewny, czy jego przyjaciel w ogóle coś zrozumiał, ale wolał nie wiedzieć.
- Czyli... Co teraz w zasadzie? - Zapytała delikatnie Samantha patrząc się na Syriusza niepewnie.
- Coż. Szczerze to nie wiem. Na szczęście drobnym druczkiem jest napisane, że żeby uwolnić się od wpływu Odette, trzeba zniszczyć sztylet.
- Tylko zniszczyć? - Jęknęła.
- Albo umrzeć.
Syriusz wziął głęboki oddech.
- Nie chce umierać - odrzekła Samantha, biorąc łyk wina. - Nie podoba mi się to.
- Mi też. Remus, zostaw nas samych. Nie nacieszyliśmy się sobą wystarczająco. - Powiedział namiętnie Black, a szatynka na jego słowa zachichotała.
- Zdecydowanie nie zrozumiał tego co się dzieje. - Kobieta posłała mu ciepły uśmiech. Wiedziała, że zrobi wszystko, aby było dobrze. Nie mogła przecież odejść z tego świata od tak.
- Syriusz, mamy okazję poznać prawdziwą Samanthę, a nie Odette, która morduje i torturuje. Chociaż wydaje mi się, że poniekąd teraz Sammie jest prawdziwą Sammie. - Lupin zmierzył kobietę od góry do dołu. Nie był w stanie jej naprawić, ale mógł chociaż zmniejszyć jej chęć do mordu.
Syriusz miał pustkę w swoim spojrzeniu. Jedynie zacisnął dłoń Samanthy, którą cały czas wodziła po jego nodze.
- Ostatnio czuję się ludzko, a nie jak na prochach. - Wyznała i zamyśliła się na chwilę. - W zasadzie, jest tak od momentu, w którym oddałam część swojej duszy. Moja żądza krwi trochę zniknęła. Nie mam ochoty nikogo zabijać, ani napawać się widokiem krwi. - Wyznała patrząc się na Syriusza.
Może mężczyzna był z niej dumny?
- Dobrze, w takim razie zbieramy się do ministerstwa. Tam jest twój sztylet. - Powiedział Remus, zamykając księgę.
- Że już?! - Zapytała z niedowierzaniem. - Nie teraz. - Jęknęła. - Nie możesz iść sam? Nie złapią mnie? - Pytała z niedowierzaniem.
- Racja. Zapomniałem. - Powiedział z westchnięciem i uderzył się dłonią w czoło. Mimo tego wszystko, miał nadzieję, że Sammie z nim pójdzie. - Załatwię to, a teraz idę się szykować. Zaraz wychodzę. - Zakomunikował i odszedł.
Samantha przez chwilę się zastanawiała jak szybko on mógł zniknąć. Nawet ona nie chodzi takim tempem.
- Na czym stanęliśmy? - Zapytał Syriusz. Kobieta ocknęła się dopiero, kiedy mężczyzna zaczął składać pocałunki na jej szyi.
- Black. - Jęknęła. - Nie tutaj i nie teraz. Poczekajmy aż Remus sobie pójdzie. Nie przeszkodzi nam przynajmniej. Nie wolałbyś pójść do twojego pokoju?
- Naszego pokoju. - Sprostał mężczyzna podnosząc się z kanapy.
Samantha chwyciła kieliszek i również wstała. Udała się za mężczyzną, który szedł do ich pokoju.
Kiedy Syriusz chciał się rzucić na kobietę, ujrzał Remusa w oddali, który był prawie gotowy.
- Jak ci idzie? - Zapytał Syriusz opierając się o framugę drzwi.
- Zaraz wychodzę, nie przeszkadzajcie sobie. - Odrzekł z wyczuwalnym żalem Remus.
Kobieta szybko do niego podeszła i przytuliła go niepewnie. Lupin od razu oddał uścisk, kładąc swoje dłonie w dole jej pleców.
Syriusz omal nie wybuchł z zazdrości, ponieważ stał kilka kroków za Samanthą. Widział dokładnie gdzie znajdowały się jego palce.
- Trzymaj się i wróć w całości. - Black starał się być miły i poklepał przyjaciela po ramieniu, kiedy Remus odsunął się od Samanthy.
- Wrócę za niedługo. - Powiedział Lupin patrząc się na Syriusza. Już po chwili do uszu kochanków dobiegł dźwięk zamykanych drzwi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top