6.

Był sobotni wieczór. Po całym tygodniu mordęgi z ulgą położyłam się plackiem na łóżku. Byłam przytłoczona ilością nauki, materiału do ogarnięcia i ludźmi. Ludzie najczęściej wysysali ze mnie całą energię i chęci do życia, chociaż nawet z nimi nie rozmawiałam. Nie lubiłam miejsc, w których było głośno. A niestety szkoła była takim miejscem.

Przeczytałam kiedyś, że pustka, która czuję człowiek, to tak naprawdę nie pustka. To ludzki mózg izoluje emocje, gdy jest ich nadmiar. Tym samym broni się przed totalnym szaleństwem.

Mój mózg ma większe odruchy samoobronę niż reszta mojego ciała.

Wstałam z łóżka, nie chcąc znowu popaść w swój overthinking. Żeby jakoś uporządkować myśli w mojej głowie, sięgam po zeszyt dedykując kolejną jego stronę mojej świętej pamięci babci. Nawet jeśli ich nie nigdy nie przeczyta w swoim niebie i tak naprawdę ma je w dupie, to... Czuję się lepiej, gdy przeleję moje emocję na papier.

Jest to pewien sposób terapii. Szkoda, że mama nigdy nie zgodzi się na to, by umówić mnie ze specjalistą.

To nie jest tak, że nie zdaję sobie sprawy z tego co mi dolega. Nawet przeciwnie, w stu procentach zdaję sobie z tego, że mam zaburzenia odżywiania, zalążek nie zdiagnozowanej depresji i problemy społeczne. Po prostu nie wiem jak mam się ich pozbyć.

Od kiedy tylko skończyłam dziewięć lat zastanawiałam się czemu musiałam się urodzić t a k a. Inna, niechciana, pusta. Rodzice nigdy nie powiedzieli mi, że mnie kochają lub, że są ze mnie dumni. Nie ważne czy odkryła bym nowy pierwiastek, była sławną na cały świat influencerką czy pisała bym bestsellerowe powieści, nie będę dla nich wystarczająca.

Jednocześnie nigdy nie umiem im odmówić. Nie umiem im powiedzieć tak prostego słowa jak „nie” . Zawsze grzecznie przytakuje na każdą ich prośbę, nawet jeśli nie brzmi jak prośba tylko rozkaz.

Nie chcę by mnie znienawidzili do reszty. To jedyni ludzie, którzy utrzymują ze mną jakikolwiek kontakt.

Boję się, że bez nich będę... Sama. Samotna, bezrobotna i popadająca w totalny obłęd.

Wzięłam z pojemnika czarny długopis, otwierając pamiętnik na ostatnio zapisanej stronie. Zanim zdążyłam się zastanowić nad swoimi myślami i uczuciami, słowa zaczęły płynąć. Moja ręka poruszała się zwinnie, pisząc starannie każdą literkę.

Nawet nie zarejestrowałam kiedy nie wytrzymałam, a łzy zaczęły płynąć po moich policzkach, kąpiąc na kartki.

Kochana babuniu,
Ten tydzień był, krótko mówiąc, szalony. Poznałam chłopaka... Ma na imię Gabriel, jest miły. I przystojny. Przynajmniej tak określiłby go dziewczyny ze szkoły. A ja temu nie przeczę. Gabriel chcę mi pomóc uporać się z moimi demonami. Doskonale wiesz jak mają się nazywają. Nie jestem pewna co nim kieruję. Mówił, że kiedyś nie zdążył pomóc osobie w podobnej do mojej sytuacji. Boję się, że gdy przywiąże się do niego, on mnie zostawi. A to będzie boleć jak jasna cholera. Po tylu straconych przyjaźniach, boję się że nie pozbieram się. Czy to naprawdę coś ze mną jest nie tak, skoro chłopak to jedna wielka green flag, a ja szukam w nim tego z najgorsze? Nie powinno być na odwrót? Zazwyczaj to wszystkie red flagi były idealizowane. Nie wiem co robić, babciu. To chyba nic złego, że che być zauważono. A on mnie zauważył, chociaż byłam niewidzialna.
To chyba coś znaczy, prawda?
Czuję się jak wielki kłębek poplątanych nitek problemów. Za jeden pociągniesz, drugi zacieśni się jeszcze bardziej.
Co mam zrobić? Doradzać mi, proszę.

Twoja i tylko twoja Dani💕

Gdy spojrzałam na swoje zdrobnienie, którym podpisuję się za każdym razem pod listami do babci, uśmiechnęłam się leciutko.

Babcia Annie uwielbiała używać zdrobnień. Byłam już Elle, Dan, Anielle, aniołkiem, jej promyczkiem i było ich jeszcze wiele. Ale najczęściej używała zdrobnienia Dani. Było to jej ulubione i tylko ona go używała. Po jej śmierci nikt nie nazywał mnie zdrobnieniami, stałam się po prostu Danielle. Niewidzialna, brzydka, gruba Danielle.

Na myśl przyszedł mi blondyn, który nazywał mnie kłębuszkiem. Nie wiem czemu, wydało mi się to słodkie.

Nagle przypomniałam sobie, że Gabriel wpisywał ostatnio do mojego telefonu swój numer. Wstałam of biurka jak rażona piorunem, dopadając do telefonu. Spadłam plecami na łóżko. Wygrzebałam komórkę spod mojego ciała, od razu wchodząc w kontakty.

Najprzystojniejszy chłopak w całym wszechświecie ❤️🥰😍

Uśmiechnęłam się pod nosem.

Jakiś impuls wewnątrz mojego serca rozkazał mi napisać do niego. Jednak, gdy chciałam wysłać wiadomość, nie wiedziałam co mogłabym mu napisać.

Pierwsze co zrobiłam to zmieniłam jego długą nazwę na jego zwykłe imię. Dodałam emotki gwiazdek i uśmiechniętą buźkę. Wydało mi się to teraz bardziej przyzwoite.

Westchnęłam, wyłączając mój głupi mózg. Moje palce wystukały pierwsze słowa, które przyszły mi na myśl.

Ja: Hej, to ja Danielle

Wysłałam zanim zdążyłam zwątpić czy to słuszna decyzja.

Włączyłam piosenki z musicali i bajek, wygaszając ekran. Zamknęłam oczy, walcząc z napływającymi myślami.

Nie, Danielle. To nie był błąd. Powinnaś mieć z kim pogadać. Nie powinnaś się zamykać, tylko dla tego, że ktoś cię skrzywdził w przeszłości. To normalne, że rówieśnicy ze sobą piszą. A ty nie jesteś inna, jesteś taką samą nastolatka jak cała masa innych ludzi.

Mój telefon zawirował. Weszłam w wiadomości szybciej niż powinnam. I zależało mi na tym o wiele bardziej niż bym chciała. Nie powinno robić to na mnie wrażenia.

Jezu, znowu odpala mi się overthinking.

- Koniec analizowania, Danielle. - powiedziałam sama do siebie.

Gabriel: Hej

Gabriel: Myślałem, że już nigdy nie napiszesz

Gabriel: Długo każesz na siebie czekać, kłębuszku 😉

Zagryzłam dolną wargę, zastanawiając co mu odpisać. Chyba cztery razy pisałam i od razu kasowałam wiadomość. 

Jezus, czemu nikt mi nie powiedział że kontakty międzyludzkie są takie trudne.

Ja: Wiem, przepraszam.

Zaraz wysłałam drugiego sms'a.

Ja: Ale napisałam

Ja: Mogłam zlewać cię do końca roku szkolnego :)

Wiadomość przyszła niemal od razu.

Gabriel: haha, ale śmieszna jesteś 🙃

Gabriel: Co porabisz?

Gdy zobaczyłam jego pytanie, wyobraziłam sobie mimowolnie, Gabriela, który leżał na brzuchu  machając nogami i pisząc SMSy jak typowa rozchichotana nastolatka.

Stanowczo za dużo romansideł oglądam.

Lecz wizja takiego chłopak była zabawna.

Ja: Nic ciekawego

Ja: Leżę i piszę z takim jednym.

Gabriel: Czemu użyłaś kropki nienawiści???

Gabriel: Aż tak nie lubisz tego biedaka?

Ja: Biedaka? To ja tu jestem biedna. Nęka mnie od tygodnia

Następna wiadomość Gabriela zmartwiła mnie. Nie sądziłam że mógł to odebrać inaczej, aniżeli jako moją żałosną próbę żartu.

Gabriel: Przepraszam

Gabriel: Nie chciałem cię nękać ani zmuszać do swojego towarzystwa. Nie wiedziałem, że nie podoba ci się towarzystwo moje i moich przyjaciół. Ale faktycznie, mogłaś poczuć się niekomfortowo. Powinienem to przewidzieć. Wrzuciłem cię na głęboką wodę, jeszcze rozkazałem tym idiotą uważać na swoje słowa, gdy są z tobą. A sam zmuszam cię do czegoś na co możesz nie mieć ochoty

Gabriel: Następnym razem, proszę, powiedz mi o tym

Gabriel: Zależy mi na tym byś czuła się komfortowo 😊😊

I powiedzcie mi, że ten chłopak to nie jest materiał na przyjaciela. Jest przystojny, inteligenty, pomocny i w dodatku zdaję sobie sprawę z swoich czynię i potrafi za nie przeprosić. Która nie chciałaby takiego męża w przyszłości?

Jego przyszła dziewczyna będzie szczęściarą, która wygrała na loterii.

O ile już jakaś nie jest.

Na myśl, że on może mieć już jakaś dziewczynę, coś ściska mnie nieprzyjemnie w żołądku.

Ja: Nie, nie. Nic się nie stało

Ja: Nie to miałam na myśli...

Wysłałam jednak wiadomość zwrotna nie nadeszła.

Muzyka ze Spotify przestała grać, a zamiast niej na ekranie pojawiło się imię blondyna. Spanikowana odebrałam, przykładając do ucha.

- Co w takim razie miałaś ma myśli? - pyta wesoło, kompletnie nieskrępowany.

- Em... Chciałam cię obrazić. Tak się chyba robi. Przedrzeźnia się, wyzywa dla zabawy, nie? - zapytałam niepewna czy faktycznie tak się robi.

W słuchawce rozbrzmiał cichy śmiech chłopaka.

- Tak, czasem się tak robi. Ale z tobą nigdy nic nie wiadomo. Czasem nie jestem pewny jak mam się zachować. Przy tobie staram się nie przeklinać i nie wyzywać się z chłopakami od fiutów. - powiedział, a ja cicho parsknęłam gdy wypowiedział słowo na F. - Czasem boję się coś zrobić, żebyś nie odebrała tego źle. Nie chcę żebyś poczuła się jeszcze bardziej....

- Nie jestem porcelanową laleczką na półce, z której nie można zatrzeć nawet kurzu bo może się rozbawić. - przerywam mu. - Jestem takim samym człowiekiem jak ty czy twoi przyjaciele. Mam po prostu... Problemy.

- Fakt, nie jesteś laleczką. Zmienimy temat. - proponuje.

- Dobrze. O czy chcesz porozmawiać.

- Chciałabyś wyjść gdzieś jutro?

To pytanie wprawiło mnie w osłupienie.

Żaden reprezentant płci przeciwnej nigdy nie zapytał czy chcę gdzieś wyjść lub na co mam ochotę. A Gabriel zapytał. On wie jak działa mózg człowieka z problemami. Dlatego zapytał, nie rozkazał.

Z drugiej strony, jutro jest niedziela. Mama zapewne będzie kazała mi iść na mszę. Nie wiem czy mi pozwolą. A... Boję się ich zapytać.

Dziecko nie powinno bać się pytać czy może gdzieś wyjść. Dziecko w ogóle nie powinno pytać o to rodziców. I właśnie sobie to uświadomiłam. Dziecko powinno powiedzieć gdzie idzie i o której godzinie, a nie pytać się o pozwolenie czy może wyjść.

- Nie wiem. - odpowiadam po długiej chwili ciszy. - Zapytam taty i wtedy dam ci znać. - mamrocze niemrawo.

- Dobrze. Jeśli nie jutro to może w poniedziałek. - odpowiada niezrażony.

Przez następne pół godziny Gabriel opowiadał co dzisiaj robił. Ja też dodałam kilka swoich zadań. Jednak wolałam słuchać spokojnego głosu blondyna, niż sama mówić. Słuchanie było o wiele przyjemniejsze. Szczególnie słuchanie Gabriela, który jako pierwszy zauważył coś niewidzialnego.

__________________

Słodziki moje 🥰 kto nie kocha Gabriela?

#niewidzialna

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top