22. "Wygrałam te bitwę"

Ugh co za stary pryk! Właśnie stoję w sali tronowej i rozmawiam.... No dobra... On mówi spokojnie, a ja staram się protestować... Mniej grzeczniej. Kręcę się po sali jak drapieżnik, który zdobywa swój obiadek.

- Viveko... Twoja matka chciała by, żebyś została tutaj, z nami wszystkimi. Chris to naprawdę wspaniały wojownik a twoja matka używa mocy tak płynnie i gładko. Nauczy cię rzeczy o których nie masz pojęcia! Na pewno będzie ci tu lepiej niż na Midgardzie. Ja i twoja matka chcemy jedynie twojego szczęścia. Wszystkiego się nauczysz w Asgardzie i będziesz wspaniałą księżniczką zimy.

- Księżniczką? - spytałam z zmarszczonymi brwiami dalej krążąc po sali.

- Tak. Twoja matka tak jakby, rządzi śniegiem więc jest królową zimy, a ty jesteś jej córką.

- Nie możesz mnie tu trzymać na siłę! Ja mam dom gdzie indziej Odynie! - nie no tracę swoja cierpliwość! Nie obchodzi mnie, że to Król czy inne gówno.

- Gdzie? Koło tego całego Tonego Starka, który skrzywdził twoją matkę? - nie, koło Świętego Mikołaja! Tak, koło tego egoistycznego dupka! Mojego taty!

- On się zmienił - wysyczałam wkurzona - To on jest moim tatą, to on mnie "stworzył" a nie jakiś Chris! A myśl, że nigdy go już nie zobaczę... - odziedziczyłam geny po nim i po mamie więc to on mnie "stworzył" rozumiecie? On jest moją rodziną! Nic do tego Chrisa nie mam, niech już będzie z moją matką i żyli długo i szczęśliwie, ale ja nie chcę uczestniczyć w tej rodzinie.

- Och, jeżeli jest to dla ciebie takie ważne, to w twoje urodziny będą mogli przyjść - jezus człowieku ja nawet nie pamiętam, który dzisiaj!

- Am... A który dzisiaj jest Odynie?

- 21 Czerwca.

- CO?! JUŻ?! - wow, jutro moje urodziny! Jas ma urodziny za cztery dni, a ja mam je jutro! Oczywiście razem je obchodzimy, ale coś czuję, że będą dwie imprezy.

- No tak... W każdym razie będą mogli tu przyjść. Wszyscy.

- A ja nie mogę iść do nich?

- Nie! Twoja noga już nigdy nie stanie na Midgardzie! - no chyba cię coś boli pierniku.

- Pff... Jeszcze zobaczymy Odynie - z takimi słowami skierowałam się do wyjścia. Jezus ja chcę do domu! Po co w ogóle ja tu przyszłam?! Teraz już nigdy nie zobaczę Avengers'ów przez najbliższy rok! Jutro i papa Avengers, widzimy się za rok! Nie, tak nie może być! To jest w brew mojej woli! Kiedy tak szłam bez celu po pałacu, nagle na kogoś wpadłam.

- Ugh wybacz ślicznotko... Chyba to przeznaczenie - zaśmiał się, a ja już skojarzyłam, z kim teraz będę rozmawiać.

- Przepraszam... Nie patrzyłam gdzie idę.

- Nic się nie stało! Czy będziesz tak miła i dasz się zaciągnąć do ogrodów? - wystawił swoją dużą dłoń, a ja ją nieśmiało przyjęłam szepcząc.

- Będzie mi miło..

Nie, nie będzie, ale mnie przerażasz.

Gavin ułożył swoją rękę na brzuchu wystawiając ramie, które przyjęłam i zaczęliśmy się kierować w stronę dużych złotych drzwi. W końcu znaleźliśmy się na dworze przez co od razu wzięłam głęboki wdech. Tego mi było trzeba.

- Kiedy, pierwszy raz się spotkaliśmy jakoś dziwnie mi było zapytać o twoje imię więc...? - spojrzał na mnie z wyczekiwaniem.

- Viveka.

- Ach Viveka... Bardzo ładne! - no wiem, przecież moje.

- A ty jak mniemam jesteś Gavin?

- Tak, skąd wiesz?

- Wiem o tobie co nieco...

- A więc zamieniam się w słuch.

- Wiem, że masz siostrę... Kate. Wiem, że jesteś wojownikiem co w sumie widać po twoim wybudowanym ciele... - prychnął na moje słowa, a ja posłałam mu czarujący uśmieszek. No cóż serio to strasznie widać, jest mega przystojny... Ale nie tak bardzo przystojny jak Peterek oczywiście - No i wiem, że zostałeś wojownikiem, żeby chronić swoją siostrę co jest według mnie całkiem urocze.

- No, no, widzę, że dużo o mnie wiesz. A szczególnie masz racje z moim ciałem - zachichotał.

- Noo wiesz, ja widzę takie rzeczy... - Gavin przez chwilę nic nie mówił i patrzył się na mnie jak w obrazek, ale potem przysunął się do mnie blisko. Zbyt blisko... Nachylił się nad moim uchem i szepnął.

- Nie martw się, twoja ciało jest równie piękne - mówiąc to specjalnie ocierał się ustami o moje ucho. Odsunęłam się od niego na bezpieczna odległość i wyjęłam rękę z jego ramienia.

- Było... - powiesz to, dasz radę Vivi! - Bardzo miło, ale muszę jeszcze znaleźć Thora więc przepraszam cię Gavin.

- Nic się nie stało... Jakbyś czegoś potrzebowała to pokój 160 Vivi - mrugnął do mnie.

- J-Jasne, nie ma sprawy - założyłam kosmyk włosów za ucho bo mi się koczek zepsuł... Ostatni raz spojrzałam w jego oczy i odwróciłam się idąc w stronę pałacu.

Kurwa mać.

Kurwa mać.

Kurwa mać.

Czemu mi jest tak gorąco?  Boże nie wytrzymam już dłużej, ja chcę do Petera... Żeby mnie przytulał na moim łóżku, żeby mnie pocałował znowu w ramie, dekolt, plecy, usta, co kolwiek! Chcę poczuć jego wargi na moim ciele! Gdzie kolwiek...

Podeszłam do jakiegoś strażnika i wskazującym palcem popukałam go w ramię bo był tyłem do mnie... Odwrócił się i zmierzył mnie pożerającym wzrokiem. Ach... Ci mężczyźni. Co jest z nimi nie tak?

- Przepraszam, ale wie Pan gdzie jest Thor? Syn Odyna?

- Książę? Jest teraz ze swoją matką... - wow, jaki głos, cóż za bas...

- Och... A gdzie Królowa ma pokój? - strażnik się zaśmiał i z cwanym uśmiechem dalej pożerał mnie wzrokiem a jego oczy cały czas obniżał się na mój dekolt. Zaczyna mi działać na nerwy!

- Nie jesteś stąd prawda? - zapytał i przybliżył się do mnie. Jezus co dziś ich napadło na flirtowanie ze mną?! A może to przez tą kieckę? Zawsze nosiłam spodnie, ale przecież każda dziewczyna nosi tu sukienki!

- Nie, jestem z Mid... Ziemi, ale jestem tutaj by odwiedzić moja matkę. Może znasz? Skadi - dalej nie wiem jak oni nazywają ziemie... Ale, mam nadzieje, że w końcu może się ogarnie jak mu powiem, że jestem córka przyjaciółki Odyna. Nie mam czasu na tego falafela! Peter czeka... Niestety, kiedy powiedziałam imię mamy jeszcze bliżej się przybliżył.

JA CHCĘ DO DOMU!

- Ach, córeczka Skadi. Czyli jak cię przelecę to będzie zaszczyt - o ty chuju! No chyba sobie kpisz! Nie dotkniesz mnie za żadne skarby!

- Dotkniesz ją a wylecisz na zbity pysk - usłyszałam za mną długo wyczekiwany głos. O tak, mój chłop!

- W-w-wasza wysokość! - krzyknął spanikowany.

- No coś ty? Nie wiedziałem. Straże! - poczułam na ramieniu dłoń, która mnie odciąga od tego zboczeńca i cichy szept koło ucha.

- O ile się nie mylę, miałaś być ze Skadi...

- Miałam, ale no cóż trochę się pokłóciłyśmy, później ci powiem - dwóch strażników stanęło obok nas i ukłonili się Thorowi.

- Tak Panie? - powiedzieli w tym samym momencie.

- Zabierzcie go do lochów później się nim osobiście zajmie... - uuu Thor w tym wydaniu zimnego sukinsyna jest o wiele lepszy!

- N-nie! P-proszę! Nie zrobił bym tego! - zaczął krzyczeć jak nie normalny, a ja spojrzałam kątem oka na Thora, który miał poważną minę.

- Zamknij się! Do lochów! - potem odeszli z wierzgającym i krzyczącym mężczyzną a Thor odwrócił mnie do siebie i przytulił.

- Nic ci nie zrobił? Nie ma mnie jakąś godzinę a ty już się pakujesz w kłopoty! Jak zawsze w wieży! - kiedy, Thor powiedział "wieży" posmutniałam i odkleiłam się od niego siadając przy ścianie.

- Taa, jak w wieży... Tylko już nigdy nie będzie tak samo.

Nie płacz.

Nie płacz.

Nie płacz.

No nie płacz!

- Hej... Co się stało? Dlaczego płaczesz? - kurcze a mówiłam, żebyś nie płakała?!

- Ja... Ugh Thor.... - wstałam i przyssałam się do Thora jak jakaś pijawka. Łzy nie kontrolowanie zaczęły lać się z moich oczu po policzkach, aż w końcu spadały na podłogę.

- Hej, hej, Viveka... Chcesz już iść do domu? Możemy w każdej chwili wracać - Thor nie dobijaj... Zaczęłam głośniej płakać... A raczej wyć z bezsilności. Jeżeli zaraz nie przestanę to zacznę się nimi krztusić. Ja chcę do mojej rodziny. Thor nie wiedząc co się dzieje złapał mnie pod kolana i objął mnie drugą ręka za ramie. Wyszedł na świeże powietrze przez co trochę się uspokoiłam. Usiadł na ławce i dalej trzymał mnie w objęciach przez co siedziałam na jego kolanach. Cierpliwie czekał, aż w końcu zamknę swoją jadaczkę i zacznę mówić po polsku a nie bełkotem przez płacz. Wzięłam parę głębszych wdechów i zaczęłam mówić.

- Już nie będę mogła przytulić Petera czy wygłupiać się z Jas, nie będę mogła powiedzieć tacie, że go kocham i wszystko mu wybaczyć... Nie będę mogła porozmawiać normalnie ze Stevem, nie będę mogła gonić po całej wieży Clinta, nie będę mogła porozmawiać z Nat jak dziewczyna z kobietą, nie będę mogła razem z Brucem poćwiczyć nad niewidzialnością... A to wszystko przez Odyna.

- Co ty mówisz? - spytał Thor podenerwowanym głosem.

- Odyn powiedział, że od dziś mój dom jest tutaj, w Asgardzie i nigdy więcej nie postawie nogi na ziemi. Ale ja nie chcę tu mieszkać! Ja chcę do domu.... Do mojego domu. Do wieży. Jutro ostatni raz ich spotkam bo łaskawy Odyn pozwolił im tu przychodzić w moje urodziny.

- Co? On nie może cię przetrzymywać tu! Ty masz dom na Midgardzie.

- Pff... Powiedz to KrÓlOwI  - Przedrzeźniałam ostatnie słowo jak naburmuszona dziewczynka.

- Chodź! Nie zostawię tego tak! - wstał gwałtownie i postawił mnie na ziemi a potem pewnym ruchem złapał mnie za dłoń i poprowadził do wielkich złotych drzwi.

- Co masz zamiar zrobić? Próbowałam wszystkiego!

- Ale ty nie jesteś jego synem, którego uwielbia - wyszczerzył się do mnie ukazując swoje białe zęby, a ja się tylko modliłam, żeby ten gagatek odpuścił. Z wielkim hukiem weszliśmy do sali tronowej, a ja jak grzeczny piesek dalej byłam ciągnięta przez Thora za rękę i nie sprzeciwiałam się mu. Uklęknęłam na jedno kolanko i tak samo zrobił grzmot. Wstałam po dosłownie trzech sekundach bo nie mam czasu na takie bzdety!

- Coś się stało moje dzieci? - ja ci zaraz powiem co się stało ty... Ty... Ty nudziarzu ty! No niestety nie mam na razie lepszego pocisku bo jestem w opłakanym stanie.

- Dlaczego każesz Vivece tu mieszkać? Ona ma dom na Midgardzie ojcze!

- Myślałem, że już wszystko ustaliliśmy Viveko? - spojrzał na mnie jak by miał kij w dupie. Skrzywiony Król, któremu kot nasrał na twarz!

- Ustaliliśmy?! Ja chcę do domu Odynie!

- Jesteś w domu! - no zero mózgu no!

- Nie! Urodziłam się na ziemi, pierwsze kroki były na ziemi, pierwsze słowa. Szczęście i radość, smutek i żałoba. Pierwsza szkoła i pierwsza miłość! Pierwszy pocałunek i pierwsze wpadki! Wszystko, wszystkie emocje i uczucia są z ziemi... Nie mogę zamieszkać w Asgardzie Królu. Rodzinę mam na ziemi jak i przyjaciół i.... Chłopaka. Nie mogę ich zostawić!

- W urodziny przecież będą mogli przychodzić.... - brakuje mu argumentów! Jeszcze trochę go potorturuje.

- Ale urodziny trwają jeden dzień! 24 godziny! Jeden jedyny dzień będę ich widzieć na cały rok?!

- Tak.

- Nie! - wydarłam się. Nope, ni, no, nah! Nima opcji, że tu zostaję! - Proszę, jeżeli... Chcesz mojego szczęścia jak to powiedziałeś to... Błagam pozwól mi na odejście.

Błagam.

Błagam.

Błagam.

No błagam!

- Odynie? Moja córka ma racje... Ma wszystko czego potrzeba na Midgardzie. Jest szczęśliwa, koło... Taty - ten głos... Akurat jej nie chcę widzieć, ale ratuje mi dupsko więc wybaczam. Odwróciłam się razem z młotkiem w stronę drzwi, gdzie stała... Ona. Królowa śniegu - Przepraszam skarbie - podeszła do mnie i położyła zimne dłonie na moich policzkach głaszcząc je kciukiem.

- Ale Skadi sama chciałaś, żebym za wszelką cenę ją tu przytrzymał... - powiedział skołowany Odyn, a ja jak poparzona odskoczyłam od mamy. To ona kazała Odynowi mnie tu zatrzymać?! Ona prawię zniszczyła mi całe życie!

- Tak, wiem Odynie, ale cofam swoje słowa. Ona ma dom tam gdzie tata i jest tam szczęśliwa. Tu by nie była bo... Jej rodzina, przyjaciele.... Chłopak - tu spojrzała na mnie podejrzliwie, ale i z szerokim uśmiechem. Zarumieniłam się na słowo "chłopak" booo.... Troszeczkę skłamałam, ale myśl, że Peter to mój chłopak poprawia mi humor! - Oni wszyscy są na ziemi. Kiedy, widziałam jak moja córka, płacze na kolanach twojego syna i mówi, że już nigdy ich nie spotka.... Popełniłam błąd i chcę, żeby moja córka była szczęśliwa. Na ziemi - Hhhh! Nie dość, że kazała Odynowi mnie tu zatrzymać to jeszcze mnie podsłuchiwała jak rozmawiałam z Thorem a teraz ratuję mi dupę?! Cofam to co powiedziałam wcześniej. Nie wybaczam jej za to co zrobiła, ale zła nie jestem więc później jej podziękuje za ratowanie tyłów.

- No cóż jeżeli taka jest twoja prośba, Skadi. To... Viveko, jeszcze dzisiaj będziesz mogła wrócić do domu, jeżeli będziesz oczywiście chciała.

- DZIĘKUJĘ!!! - wydarłam się jak debilka i rzuciłam się na młotka, żeby go mocno uścisnąć. No cóż gdyby mnie tu nie zaciągnął to pewnie dalej bym wyła z żałoby. Odęrwałam się od Thora i zaczęłam skakać po całej sali. Serio, źle ze mną.

WYGRAŁAM!

WYGRAŁAM!

WYGRAŁAM!!!

Wygrałam te bitwę...

Złapałam Thora za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia z pałacu, nie przejmując się mamą, która uśmiechała się czule jak skakałam po sali. Mam ją na razie gdzieś! Cieszę się moim szczęściem!

- WYGRAŁAM LAMUSY!!! - zaczęłam drzeć japę a Thor tylko patrzył na mnie i śmiał się z mojej pięknej wygranej - NIKT MNIE NIE POKONA!!!

- Wracamy? - spytał Thor, który również się cieszył, że będę nadal z nimi mieszkać.

- Możemy, ale mam jeszcze taką prośbę...

- No to mów.

- Mogę się pożegnać ze wszystkimi, których poznałam?

- Oczywiście! Ja na chwilę wejdę do lochów a potem spotkamy się tam gdzie wcześniej. Pamiętasz?

- Tak, koło Heimdala w tej złotej kuli.

- Dokładnie tam!

- Okej, tylko nigdzie nie idź beze mnie!

- Nie martw się o to.

- Do zobaczenia!

Jak burza wbiegłam do pałacu, żeby znaleźć Kate. Polubiłam tą brunetkę! Jej brat jest dość przerażający, ale ona jest wspaniała.

- 140... 140... 140 - mamrotałam pod nosem numer pokoju gdzie zostawiłam moje ubrania jak i ubrałam tą zieloną kieckę - 140 jest!

Weszłam do pokoju od razu żałując, że nie zapukałam... Zapomniałam, że ten debil, też korzysta z tego pokoju. W pokoju był Gavin bez koszulki w samych bokserkach i leżał na łóżku w bardzo dziwnej pozie... Jego jedna ręka była pod jego głową a drugą leżała na jego umięśnionym torsie. Jedną nogę miał wyprostowaną a drugą zgiętą w pół. Patrzył w sufit jak ostatni idiota.

Dlaczego on jest akurat w takiej pozie?!

Moje policzki nabrały różowego koloru a całe ciało się spięło. Dreszcz na plecach przeszedł mnie już chyba trzeci raz a nogi stały się jak z waty.

- Ugh... G-Gavin przepraszam cię... Ja... Szukałam K-Kate...

- Och Vivi - powiedział to tak seksownie, że cały świat mi zawirował - A po co ci Kate? Możesz przyjść do mnie - mruknął i wstał podchodząc do mnie a potem zamknął drzwi bo nadal były uchylone.

- Um... Właśnie wracam na ziemie i... - nie dokończyłam bo Gavin złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Widać było niebezpieczny błysk w jego oczach. Coś tu nie gra. Jego źrenice... Czy on ćpał?! Po cholerę to zrobił?! Chcę do domu.

- Vivi... Pożegnasz się ze mną ładnie?

Nie spadaj.

- Eee... Zwykłe cześć i... Przytulas wystarczy tak?

Nie idiotko, ale warto wierzyć w cuda.

Pociągnął za moją spinkę tym samym psując mojego idealnego koka. Włosy delikatnie opadły na moje plecy, a ja nie wytrzymałam. Chciałam się wyrwać, ale Gavin nadal mocno trzymał mnie za biodra.

- Gavin! Puszczaj! - krzyczałam, wyrywałam się i kopałam go, ale nic nie wychodziło.

Po jakiego ja tu wlazłam?!

Poczułam jak złapał z zamek od sukienki i cała zbladłam. Zaczęłam mocniej go kopać i się wyrwać, ale nic! Usłyszałam jak rozpina mi sukienkę.

No chyba cię głowa boli!

- Gavin! Proszę przestań albo powiem Thorowi... - moja sukienka opadła a ja stałam przed nim w koronkowych bodach. Poczułam pierwszą łzę, która samotna poleciała na podłogę a za nią poleciały kolejne i kolejne. Jego ohydne łapska błądziły po moim ciele, aż w końcu zatrzymały się na ramiączku od bodów.

NIE, NIE, NIE! NIE CHCĘ!

- Nie proszę, nie rób tego...

- Jeszcze się spotkamy skarbie, nie chcę ci robić krzywdy. Książe ma o tym się nie dowiedzieć - mruknął i musnął moje usta swoimi po czym wyszedł. Przypominam, że był w samych bokserkach!

Szybko założyłam sukienkę. Dlatego też nienawidzę kiecek! Zbyt szybko się je zdejmuję! Uchyliłam drzwi i spojrzałam czy jest czysto. Nikogo nie było więc pośpiesznie wyszłam bo... Ja się bałam... Mam teraz gdzieś moje spodnie i koszulkę, które tam zostawiłam. Mam mnóstwo ciuchów na ziemi. Za przeproszeniem mam w dupie Kate i mamę ja chcę do domu! Przez sieczkę z mózgu nie patrzyłam gdzie idę i wpadłam na kogoś.

- Och skarbie nic ci nie jest? - na słowo "skarbie" uniosłam gwałtownie głowę w górę bojąc się, że to srawin. Na szczęście przede mną nie ujrzałam bruneta a śliczną kobietę, która miała zajebista kieckę! Cała złota po kostki do tego białe buty na obcasie! No i teraz pytanie za milion! Czy to jest prawdziwe złoto?! Ale czekajcie... Czy złotą kieckę nie nosi Królowa? O kurde.... Szybko uklęknęłam i wymamrotałam ciche.

- Wasza Wysokość...

- Och złotko najdroższe! Wstań z kolan.

Zrobiłam jak kazała i nieśmiało się jej przyglądałam. Skoro Odyn zachowuje się jak by wiecznie miał ten kij w dupie to Królowa pewnie będzie jeszcze gorsza! Chociaż na razie nie wygląda na taką co chcę mnie skarcić za coś... Jest od ucha do ucha uśmiechnięta.

- Przepraszam, nie patrzyłam gdzie idę...

- Och nic się nie stało, jak masz na imię kochanie?

- Viveka...

- A skąd jesteś?

- Um... Urodziłam się na ziemi i przyszłam porozmawiać z mamą, ale właśnie już wracam na ziemie i Pani syn pewnie czeka już na mnie w złotej kuli...

- Ach! Ty pewnie jesteś córką Skadi! Cieszę się, że wreszcie cię spotkałam!

- Ooo... To Królowa mnie zna?

- Ugh... Jaka Królowa! Frigga myszko! - o mój boże! To na pewno jest żona tego buraka? Jaka ona jest sympatyczna!

- Och no dobrze Friggo...

- Widzisz, to nie takie trudne skarbie! No, ale jak mniemam wracasz już na Midgard? Chętnie ci po towarzyszę w dojściu do kapsuły!

- Było by mi bardzo miło!

- Więc chodźmy!

Szłyśmy korytarzami a Frigga pytała mnie o wszystko co jest związane z ziemią. A to jak się ubieramy, a co to jest telefon czy samochód, jak się zachowujemy, co jemy i inne bzdety... Oczywiście jako grzeczna dziewczynka odpowiadałam na każde pytania. Z daleka zauważyłam postać, która od razu jak mnie zobaczyła podbiegła do mnie, ale osłupiała jak zobaczyła Frigge.

- W-Wasza Wysokość! - ukłoniła się i spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem a potem się na mnie rzuciła i mocno przytuliła. I nie to nie był Odyn heh.

- Widziałam się z Gavinem powiedział mi, że mnie szukałaś i w końcu cię znalazłam! - nigdy więcej! Imię "Gavin" obrzydza mnie do takiego stopnia, że mam ochotę iść do toalety i zwrócić wszystko co zostało mi w żołądku. Aż mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

- Wiesz dzisiaj wracam do domu... - jeszcze mocniej ją przytuliłam i nie chciałam puszczać.

- Musisz? - oderwała się ode mnie i zrobiła minę zabitego psa. Kiedy mnie czesała i robiła makijaż, trochę bardziej się z nią poznałam i naprawdę było mi przykro, że ją już nigdy nie zobaczę. Tak - nigdy. Nie mam zamiaru wracać tu, żeby mnie ten dupek zgwałcił! Może Kate przyjdzie na ziemię, ale ja nawet jakby się paliło i waliło nie wrócę tutaj.

- Tak muszę... - skłamałam. Ale w dobrej mierzę! Po pierwsze: Chcę do rodziny! Po drugie: Nie chcę już nigdy widzieć Gavina! Po trzecie: Odynowi albo mojej mamie może nagle odwalić szajba i będą mi kazać jednak zostać dlatego muszę stąd spitalać.

- Będę tęsknić! - znowu się we mnie wtuliła, a ja odruchowo oddałam gest.

- Ja też Katei... Ale hej! Możesz w każdej chwili pojawić się na ziemi, a ja chętnie cię oprowadzę po NY!

- Masz rację! Ty też możesz przecież tu wrócić kiedy tylko będziesz chciała!

Nie mogę bo twój brat prawie mnie zgwałcił i nie chcę więcej go widzieć na oczy, ale ty śmiało wpadaj!

-No to trzymaj się malutka... - powiedziałam a ona się zaśmiała. Jeszcze chwilę wymieniałyśmy się pożegnaniami a potem każda poszła swoją drogą.

- Nie wiedziałam, że przyjaźnisz się z naszą miłą Kate - odezwała się Frigga kiedy, wyszłyśmy już z pałacu.

- To ona mi pomogła z makijażem, sukienka i fryzurą.

- Ale chyba niechcący spadła ci spinka złotko.

Gavin, ty gnojku!

- No tak, wyjęłam ją, żeby poprawić koka, ale później zaczepił mnie jeden strażnik i zapomniałam o tym.

Nienawidzę kłamać.

- Rozumiem. Przepiękny wybór sukni.

- Vivi! - usłyszałam krzyk mojej mamy więc odwróciłam się do niej.

- Tak?

- Chciałam się pożegnać i życzyć ci szczęścia z chłopakiem.

O boże.

O boże.

O boże.

CHŁOPAKIEM!!! BUHAHAHHA!!!

- Dziękuję mamo - uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam ją. Nadal jestem na nią wkurzona, ale będzie mi jej brakować... W końcu ona mnie wychowywała - Ja tobie też życzę szczęścia z... Chrisem. Acz kolwiek wolała bym, żeby zamiast Chrisa był tata no, ale nie można wszystkiego - szepnęłam ostatnie zdanie i odkleiłam się od niej.

- Papa! Kocham cię! - krzyknęłam jeszcze jak już tuptałyśmy po tęczowym moście.

-Ja ciebie też kocham, kochanie!

No i tak powędrowałyśmy razem z Królową, która cierpliwie szła obok mnie, do kapsuły. Kiedy, już byłyśmy w złotej kulce, Thor tak z dupy przytulił się do mnie.

- Czemu tak długo?! Och matko witaj - no zajebiście, a na mnie to już można krzyczeć?!

- Witaj Thorze. Dotrzymałam Vivece towarzystwa i spotkałyśmy Skadi jak i Kate więc trochę nam to zajęło. Przepraszamy - kocham ta kobietę! Ratuje mi dupę!

- Nic nie szkodzi, po prostu martwiłem się o Viv...

- Ooo! To słodkie! - przytuliłam Thora.

- Ja już będę szła do komnaty bo jestem padnięta. Miło było cię spotkać Viveko - rozszerzyła ręce, żebym mogła się przytulić co od razu to zrobiłam.

- Do widzenia Friggo...

- Do zobaczenia drogie dziecko.

Puściłam Frigge i spojrzałam na Heimdall.

- Nie no muszę to powiedzieć! Masz suuuper oczy! - zachwycałam się jeszcze chwilę kiedy, Heimdal zaśmiał się na moje słowa i delikatnie uśmiechnął w moją stronę. Potuptałam w stronę Thora, który już zwarty i gotowy stał koło jakiegoś świecącego portalu!

- Panie przodem - ukłonił się i wskazał jedną ręką na portal. Odwróciłam się jeszcze raz zachwycając się pięknem Asgardu. Będę tęsknić Sofii! Szkoda, że już jej nie zobaczę... Moja słodka konikówna! Posłałam uśmiech Królowej i Heimdallowi i bez większych scenek wskoczyłam do portalu z okrzykiem radości.

- Łiiii!!!

C.D.N

****************
Yeyyyy!!! Ło kurła, pojechałam na całego! Pisałam ten rozdział 5h! Oczywiście z przerwami na potrzeby i skiknięciem do sklepu na dole po lizaczka🍭  A teraz takie pytanka...

1. Co myślicie o Gavinie?

2. A może co sadzicie o Kate?

3. Czy spodobał wam się rozdział?

4. Czy może mam coś zmienić w pisaniu? Czy wszystko jest okej...

5. No i kto tęskni za Peterkiem? :<

Mogę wam powiedzieć, że na pewno Peter pojawi się w następnym rozdziale! *okrzyki radości*

(3652 słów )

Do napisania😘🙋🏼

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top