21. Asgard

(Alofonj2004 GothLala Kara8331 Gratki dla was❤ Zgadłyście kto powiedział ostatnie zdanie💞 Ugh... jestem dumna XD Oczywiście wszystkim dziękuje co pisali w komentarzach! Całusy😘)

- Witaj Viveko, miło, że w końcu nas odwiedziłaś - Hę?

Przeniosłam głowę z pałacu i spotkałam się z ślicznymi złotymi oczami. Wytrzeszczyłam oczy, przecież nikt nie ma złotych oczu! Szybko się wyprostowałam i założyłam ręce za plecy.

- Em... Dzień dobry? - powiedziałam niepewnie.

- Viv, to jet Heimdall to on steruje Bifrostem.

- Czym?

- Tęczowym mostem - powiedział Thor i przesunął się w bok, żebym zobaczyła długi, ruszający się, tęczowy most. A w oddali było widać wielki złoty pałac, wyciągnięty jak z jakiejś bajki.

- O jejku... Jak tu ślicznie! - krzyknęłam zafascynowana.

- Odyn już na was czeka.

- Skąd Odyn wie, że przyszłam do niego? - spytałam nieśmiało. Heimdall się cicho zaśmiał i powiedział.

- To Król, on wie wszystko - ach no przecież... Nic mi to nie mówi. Kiwnęłam udając zrozumienie i podeszłam do Thora, który już na mnie czekał przy moście.

- Mamy przejść ten most na nogach?!

- Oczywiście, że nie! Na koniach!

- A okej... Zaraz co?! - Thor się zaśmiał i przekrzywił moją głowę w stronę mostu. Zmrużyłam oczy, żeby lepiej się przyjrzeć co tak szybko biegnie w naszą stronę. Po kilku sekundach koło nas stanęły śliczne koniki. Awww piękne! Jeden konik był ciemno brązowy w białe łatki a drugi był taki biszkoptowy z czarną mordką. Thor sprawnie wszedł na biszkoptowego konia i spojrzał na mnie z wyczekiwaniem. Uniosłam jedną brew w zaskoczeniu. No chyba on nie sądził, że JA taka sierota umiem jeździć na koniu!

- Nie umiem jeździć autem a co dopiero na koniu!

- Szybko się nauczysz! Włóż lewą nogę do tego kwadracika a prawą tak jakby przeskocz i siedzisz - no w tłumaczeniu to on nie jest dobry, ale okej. Jak złamię nogę, to nic się nie stanie... Prawda? Zrobiłam tak jak Thor mi powiedział i za jakimś trzecim razem wlazłam na mojego rumaka.

- Super to teraz jedziemy! - wykrzyknął szczęśliwy młotek i klepnął mojego konia w grzbiet. Konikowi chyba nie spodobał się ten gest bo rżnął stawiając na tylnich kopytach i ruszył jak jakaś wichura. Dobrze, że w ogóle trzymałam się za lejce bo upadek z konia nie wyglądał by dobrze... Szczerze? Po kilku sekundach strachu, że zaraz spadnę zaczęłam nawet lubić wiatr we włosach i szum w uszach. Kiedy byłam już blisko pałacu, strach powrócił bo nie wiedziałam jak się hamuje koniem!

- Stój! - nie działa, nie reaguje, już po mnie! Dobra widziałam kilka filmów z końmi zobaczymy czy to działa.

- Prrr! - koń zaczął zwalniać, a ja do tego dodałam lekkie szarpnięcie lejcami. Zaczął truchtać więc byłam o wiele spokojniejsza - Hej... No już, dobry konik - pogłaskałam zwierzę po szyi i ostatni raz lekko szarpnęłam za lejce przez co koń stanął, a ja odetchnęłam z ulgą.

- No nieźle - powiedział Thor, który stanął obok mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Ugh! Nienawidze cię... - powiedziałam z przymrużonych oczu. Zaśmiał się i z płynnością zsiadł z konia. Byłam trochę smutna bo polubiłam tego słodziaka. Powoli uniosłam nogę i delikatnie położyłam ją na ziemi, to samo robiąc z drugą nogą. Pogłaskałam konika po pysku na co on schował go w zagłębieniu mojej szyi i radośnie zarżała. Zaśmiałam się cicho i podeszłam do Thora.

- Pierwszy raz jeździsz na koniu? - spytał grzmot.

- Mhm, jeszcze tego nie próbowałam.

- A co już próbowałaś?

- No wiesz... Różnie. Śpiewanie, granie na gitarze, balet, piłka nożna, siatkówka, jeżdżenie na rolkach czy deskorolce, taniec na łyżwach i pieczenie różnych ciast czy babeczek, ale jeżdżenie na koniu? To coś nowego!

- Wow! Dużo tego było - zaśmiałam się. To prawda, ale no cóż nie mam co robić w życiu. Trzeba wszystkiego spróbować!

- Aaa, ten koń to klacz czy ogier?

- Klacz. To koń, którego kiedyś znalazłem w lesie. Na razie nie ma właściciela ani imienia. Może ty coś wybierzesz?

- Że ja? - spytałam zaskoczona.

- No tak... Widać, że cię polubiła.

- Może... Sofii?

- Ładne, już jest twoja.

- Co?!

- No wymyśliłaś jej imię i już na niej jeździłaś więc, jest twoja!

- Ale ja nie mogę jej zabrać do Nowego Yorku!

- No a myślisz, że ja młotka zabieram do Nowego Yorku? On tu zostaję i czeka jak wrócę.

- Czy ja się przesłyszałam? Nazwałeś swojego konia młotek? - usilnie starałam się nie parsknąć śmiechem bo nie wiem czy się nie obrazi.

- Dokładnie! Fajne co nie?

- Tak, tak. Jest Suuuper!

Czy ja wyczuwam kłamstwo z twoich ust midgartko?

Loczek! A już myślałam, że się zamknąłeś w sobie.

Nie skomentuję twojego przywitania.

To dobrze... Ale zaraz jakim cudem ty ze mną nadal rozmawiasz? Jestem w Asgardzie a ty w Nowym Yorku...

Magia.

Ach, wszystko jasne...

- Viveka! Słuchasz mnie?! - krzyknął wkurzony Thor.

- Nie - powiedziałam ze śmiechem.

- Dojrzale.

- Co jest? - zmieniłam temat.

- Za tym zakrętem są drzwi do sali tronowej, gdzie siedzi mój ojciec. Więc wiesz...

- Spokojnie, ty jesteś moim tatą czy Tony? Nie jestem bez manier!

- Okej... - kiedy wyszliśmy zza ściany, zobaczyłam dwóch strażników, którzy spojrzeli na nas i szybko się ukłonili klękając na jedno kolano. Wstali i otworzyli na oścież złote drzwi. Pierwszy ruszył Thor, a ja trochę oszołomiona potuptałam za nim. Nie powiem sala tronowa robiła ogromne wrażenie... Wzięłam głęboki wdech przypominając sobie, że trzeba oddychać, żeby dalej żyć. Stanęliśmy przy schodach do tronu a Thor się ukłonił. Popatrzył na mnie kątem oka i szturchnął mnie łokciem, żebym również się ukłoniła. Nadal patrząc na Odyna lekko się ukłoniłam.

- Witaj Viveko, cieszę się, że wreszcie mogę cię poznać.

- Mi również miło - skinęłam głową z lekkim uśmiechem. O dziwo odwzajemnił uśmiech.

- Wiem po co tu przyszłaś... Czeka na ciebie - pomrugałam kilka razy aby upewnić się że to nie sen i przygryzłam policzek. Czyli jednak Loki miał rację.

- Gdzie mogę ją znaleźć? - to powietrze takie gorące czy po prostu to moje całe ciało? Mam wrażenie, że za moment spale się żywcem. Przecież zaraz mam się spotkać z moją mamą, której nie widziałam jedenaście lat.

- Czeka na ciebie w ogrodzie, Thorze, zaprowadzisz ją?

- Oczywiście ojcze - powiedział bez zająknięcia i wysunął do mnie ramie, które przyjęłam. Z westchnienie ulgi wyszliśmy z sali. Tak spocona, to ja jeszcze nie byłam. Dyskretnie wytarłam rękę o spodnie bo normalnie z niej ciekło. Nie mogę się tak bardzo stresować bo to dla mnie niebezpieczne. Muszę się przewietrzyć.

- Em... Thorze? Wyjście o ile pamiętam jest tam - wskazałam jeden korytarz, którego właśnie ominęliśmy.

- Tak, ale jak moja matka zobaczy cię w dziurawych spodniach to chyba zejdzie na zawał - zaśmiał się cicho.

- Em... To w co wy się ubieracie?

- Zazwyczaj damy się ubierają w długie suknie a mężczyźni w... Zbroje, albo koszule i jakieś spodnie - wytrzeszczyłam oczu na słowo: "suknie" nie znoszę sukienek.

- Muszę akurat w sukienkę? Już wole w jakąś spódniczkę...

- Przykro mi, ale jesteś w Asgardzie a tu wszystko jest perfekcyjnie - kiwnęłam ze skwaszoną miną. Podeszliśmy do chudej brunetki, która kiedy nas zobaczyła uniosła delikatnie swoją krótką czarną sukienkę na ramiączkach i dygnęła szepcząc.

- Wasza wysokość - wstała i splotła ręce za plecami patrząc na nas z małym strachem - Czy coś sobie Książę życzy?

- Mogła byś, poprowadzić moja przyjaciółkę do wolnej komnaty i pomóc jej w ubraniu się w suknie?

- Oczywiście Książę.

- Nie idziesz ze mną? - spytałam Thora zdziwiona.

- Nie, wiesz... Chciałbym jeszcze przywitać się z matką, jeżeli to nie problem?

- Nie, jasne, że nie - zaprzeczyłam energicznie głową.

- Nie zgub się - mrugnął do mnie - I nie czekaj też na mnie, nie chcę ci przeszkadzać w rozmowie ze Skadi. Gosposia cię zaprowadzi do ogrodów - na imię mojej matki, kobieta spięła się i wydawało mi się, że wstrzymała oddech na kilka sekund, ale po chwili otrząsnęła się i energicznie potrząsnęła głową a potem odezwała się.

- Oczywiście Wasza Wysokość. Chodźmy Panienko, zaprowadzę Panią - kiwnęłam głową i jeszcze zanim opuściłam Thora szybko pocałowała go w policzek na gest wdzięczności. Uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja poszłam za gosposią.

- Jak masz na imię? - zagadałam brunetkę, która popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, że w ogóle zaczęłam jakiś temat.

- Kate proszę Pani - powiedziała cichutko i nieśmiało.

- Nie musisz się mnie bać... Mam na imię Viveka i przecież nic ci nie zrobię - Kate spojrzała na mnie i prawie nie zauważalnie się uśmiechnęła.

- Ale... Dlaczego Pani jest dla mnie miła?

- A dlaczego mam być nie miła?

- No bo... Jest Pani przyjaciółką Księcia.

- Chodzi ci o Thora? Co to zmienia, że jestem jego przyjaciółką?

- Bliskie osoby rodziny królewskiej, też trzeba szanować z szacunkiem.

- Naprawdę nie musisz... Proszę mów mi Viveka.

- Jesteś córką Skadi? Bo naprawdę jesteś do niej podobna... - szepnęła nie pewnie.

- Tak? W czym jestem podobna do niej?

- Kiedy pierwszy raz stanęłam twarzą w twarz ze Skadi byłam strasznie zestresowana, ale ona powiedziała podobne słowa do twoich. Jesteście strasznie dla mnie miłe, ale przecież jestem tylko zwykła gosposią, która tu pracuję.

- Jesteś człowiekiem jak inni. Więc czy jesteś gosposią czy nie to i tak nie ma różnicy! Praca to praca masz różne emocję i uczucia więc jesteś gosposią, która tu pracuję, ale jednak przyjaciółka Thora polubiła śliczną brunetkę nie patrząc czy służy rodzinie królewskiej.

- Och... To miłe - odchrząknła i podniosła wzrok w górę bo do tej pory jej głowa była przechylona w dół - To tutaj... - wskazała na drzwi a potem je otworzyła przepuszczając mnie w wejściu. Weszłam i nie pewnie otworzyłam szafę. Przeraził mnie ten widok bo w szafie znalazłam tylko suknie i buty. S-U-K-N-I-E! Jezu za jakie grzechy? Moja figura nie jest nie wiadomo jaka, ale zawsze suknie mnie przerażały. Podkreślają to i owo a faceci są burakami i dupkami. To jest przerażające.

- Kate, możesz mi wybrać suknie?

- Em... Oczywiście.

- Wiesz... Nie znam się na tym, bo nie noszę sukienek na co dzień - kiwnęła głową i podeszła do szafy. Omiotła wzrokiem wnętrze a jej oczy spoczęły na długiej ciemno zielonej sukni. Była śliczna, jej długie rękawy były koronkowe a na dole miała przecięcie na lewą nogę. Dziwne bo strasznie mi się skojarzyła z Lokim... Kate chyba za bardzo nie przypasowała do gustu bo zaczęła szukać dalej.

- Czekaj... Chcę tą - podeszłam do szafy i dotknęłam delikatnego zielonego materiału.

Dobry wybór moja droga.

Dzięki. Kojarzy mi się z tobą.

Bo to suknia mojej byłej narzeczonej.

CO?!

Nic.

- Naprawdę? - Kate wybudziła mnie z rozmowy z Bogiem. Kiwnęłam ochoczo głową - No dobrze, ta sukienka jest strasznie wartościowa, ale chyba Lokiego to już nie będzie dotyczyło bo jest zamknięty w więzieniu - wyjęła suknie i przyłożyła do mojego ciała - Będzie w sam raz - powiedziała z szerokim uśmiechem. Zdjęłam bluzkę i spodnie. Kate zlustrowała mnie wzrokiem i zmarszczyła śmiesznie brwi.

- Poczekaj tu chwilkę... Zaraz przyjdę, nie zakładaj jeszcze sukni - zanim zdążyłam zaprotestować Kate już nie było. Uch, Serio?! Jest mi zimno i źle, że stoję w samej bieliźnie w jakimś pokoju. A co jak zaraz tu ktoś wejdzie?! Kuźwa właśnie ktoś wszedł... Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju, a ja miałam cichą nadzieję, że to jednak Kate. Niestety myliłam się... Do pokoju wszedł przystojny brunet. Był strasznie umięśniony przez co moje policzki stały się, aż gorące. Miał na oko jakieś 18 lat. Pisnęłam cicho ze strachu i zakryłam się sukienka, którą dała mi do podtrzymania Kate. Chłopak osłupiał i zaczął się szybko tłumaczyć.

- W-wybacz damo. Myślałem, że ten pokój jest wolny i... - przerwało mu chrząknięcie więc przeniosłam wzrok na Kate, która zabijała wzrokiem bruneta.

- Gavin, głupku, miałeś zaczekać na mnie w pokoju!

- Ale mi się tam nudziło.

- No, ale żeby od razu podglądać przyjaciółkę księcia?! Za drzwi zboku!

- Serio Katie? Mówiłaś, że nikt nie ma tego pokoju.

- Bo nie ma! Na chwile tylko tu przyszłyśmy, ale następnym razem pukaj!

- Bardzo przepraszam - tym razem zwrócił się do mnie, a ja nadal z patelnia na policzkach lekko się uśmiechnęłam i kiwnęłam głową. Nie patrz na mnie, po prostu wyjdź.

- N-nic się nie stało - uśmiechnął się ciepło i mrugnął do mnie a potem szepnął.

- Przynajmniej masz się czym chwalić - miałam wrażenie, że zaraz zemdleje z przegrzania. Jezus, jakiś obcy facet powiedział mi komplement! W swój sposób, ale jednak!

- Okej palancie, wypad bo Viveka zaraz się mi przegrzeje - powiedziała ze śmiechem i DOSŁOWNIE wykopała go za drzwi.

- Kto to? - spytałam, kiedy tylko odwróciła się w moją stronę.

- Mój "kochany" braciszek.

- Faktycznie jest podobny do ciebie.

- Jesteśmy tu nowi bo ja dostałam tu prace a Gavin postanowił ćwiczyć razem z wojownikami, żeby mnie chronić... Przynajmniej tak mówił.

- To urocze z jego strony - zaśmiała się i przytaknęła głową.

- W każdym razie przepraszam za niego... To trochę moja wina bo pozwoliłam mu tu wchodzić jakby coś chciał.

- Rozumiem, po prostu wiesz... Kazałaś mi tu czekać, a ja byłam w samej bieliźnie i... Po co poszłaś?

- Po to - rzuciła na łóżko koronkowe czarne body z wycięciem na plecach na co wytrzeszczyłam oczy.

- Że co?! Nie założę tego!

- Ale ta suknia ma strasznie odkryte plecy więc musisz mieć body! Już nie wspomnę o dekolcie.

- No dobra!

- Chodź pomogę ci...

Zdjęłam swoje majtki i stanik za wielka zasłoną a Kate podała ma body. Założyłam je na siebie i wyszłam zza zasłony. Kiedy w końcu uporaliśmy się z moim wyglądem bo przecież włosy też musiały być spięte w koka, wyszłyśmy z pokoju i poszłyśmy do ogrodów. Wyszłam na zewnątrz i od razu w oczy rzuciła mi się śliczna kobieta o ciemnych brązowych włosach. Pielęgnowała kwiaty, podlewając je i obcinając te, które już rozkwitnęły.

- Zostawię was same - szepnęła Kate - Mam nadzieję, że jeszcze cię spotkamy - posłała mi delikatny, uspokajający uśmiech i odeszła zawracając do pałacu.

Mama tak jakby wyczuła, że ktoś się jej przygląda więc spojrzała na mnie a w jej oczach od razu pojawiły się łzy. Podeszła do mnie powoli i lekko się do mnie uśmiechnęła. Mimo, że jestem zła na nią bo ukrywała się tu, w Asgardzie to odwzajemniłam uśmiech. Kiedy tylko zobaczyła, że również posłałam jej ten drobny gest podniosła z gracją końcówkę sukni i pod biegła do mnie aby już po chwili mieć mnie w ramionach.

- Vivi? Tak strasznie przepraszam córeczko... Jestem najgorszą matką na świecie.

- D-dlaczego mi nie powiedziałaś? - załkałam jej w ramię.

- Porozmawiamy. Wszystko ci wyjaśnię, ale najpierw muszę ci kogoś przedstawić... - zmarszczyłam brwi i odklęiłam się od jej ciała.

- Kogo?

- Niespodzianka?

- No dobrze.

Mama złapała mnie za rękę i pociągnęła w głąb ogrodu. Po kilku zakrętach z daleka mogłam zauważyć jakiegoś kolesia, który stoi przed stawem i wpatruje się w niebo. Cały czas byłam ciągnięta przez mamę w jego kierunku. Był... Nawet przystojny, blondyn lekko umięśniony. Jego włosy były układane w górę. Stanęłyśmy koło niego a mama dosłownie rzuciła się na niego na co momentalnie osłupiałam. Kim ty jesteś bambusie?! Chłopak jakby czytał w moich myślach odsunął się od mojej mamy i powiesił na nią swoje ramię, przytulając ją do swojej klatki piersiowej.

- Hej! To ty jesteś córką Britney? Jesteś taka do niej podobna! - tak? Super, to teraz zabierz tą łapę z ramienia mojej mamy bo długo nie pożyjesz.

- Em... Tak, jestem jej córką a ty?

- Och... Jestem jej narzeczonym! - że co przepraszam bardzo?! Nie ma mowy! - Chris - podał mi wolną rękę, której nie uścisnęłam. Zlustrowałam go wzrokiem i sztucznie uśmiechnęłam.

- Viveka. Mamo możemy porozmawiać?

- Na jasne! Mów.

- Na osobności...

- Och, Chris nie będzie przeszkadzać! On i tak wie o nas wszystko!

- Serio?! Powiedziałaś mu WSZYSTKO?!

- A czemu nie? To mój narzeczony!

- A mój nie!

- Ale Vivi to twój przyszły ojciec...

- Słucham? Mój tata jest na ziemi i nie chcę mieć innego!

- Ale jeszcze jakieś 2 tygodnie temu byś nie nazwała Tonego tatą!

- Tak, ale już zdążyłam go pokochać! Jak chcesz z nim być... - wskazałam na niejakiego Chrisa - To już nie masz córki bo idę do taty.

- Vivi, Odyn ci nie powiedział?

- Czego do cholery?

- Chce żebyś tu zamieszkała razem ze mną i Chrisem... - a kto decyduję o moim życiu ja czy ten palant zwany Królem?

- Mam to gdzieś, mój dom jest na ziemi!

- Ale Odyn nie pozwoli ci wrócić... Chce dla mnie jak najlepiej. A ja tego pragnę.

- To się jeszcze zdziwicie - szepnęłam do siebie kierując się w stronę pałacu.

C.D.N

***************
Rozdział może być nudny, przepraszam😅

Do napisania😘🙋🏼

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top