Spacer i ciekawa rozmowa..
< Pov. Polska >
Po wczorajszym dniu czułam się o wiele lepiej. Czułam jakby kamień spadł mi z serca. Czułam się lekka jak piórko, które spada ale nie na ziemię tylko na więcej piór takich jak mam na skrzydłach gdybym miała siły to bym sobie poleciała, ale jakoś nie mam na to sił więc sobie to odpuszczę i sobie po prostu po spaceruje po mieście. Doszłam do miasta, w którym nie było żywej duszy. No i w sumie dobrze, bo czasem czuję się niekomfortowo rozmawiając z krajami, które dopiero co poznałam.
Chociaż wiedziałam, że istnieją, bo w wolnym czasie lubię uczyć się języków dla mnie obcych. Lubię najbardziej japoński i hiszpański, ale nie jest to takie ważne.
Dopiero teraz sobie przypominam, że nie ma tu kraju, dlatego, że jest dopiero 3 rano więc raczej, że każdy mądry kraj jeszcze śpi, poza oczywiście mną, bo tylko ja mam takie genialne pomysły, żeby o 3 nad ranem iść na spacer.
Szłam po mieście dość długo, bo dopóki nie była 7. Byłam obecnie przy fontannach gdzie pierwszy raz poznałam wszystkie kraje. Miałam już iść na łąkę, ale usłyszałam dość głośny krzyk. Odwróciłam się do źródła dźwięku, którym okazała się być Ukraina..
U. - Hej Polska!
P. - Hej Ukraina.
U. - Co tu robisz tak wcześnie w weekend ?
Ah....No tak, przecież dzisiaj jest sobota, czyli weekend.
P. - A...Tak tylko sobie spaceruje, a ty?
U. - Ja idę właśnie do pracy!
Jezu...Ja wiem, że Ukraina jest bardzo energiczna, ale no bez przesady....Uszy mi pękają od tego jej krzyczenia.
P. - A gdzie ty pracujesz?
U. - Tutaj na przeciwko jest kwiaciarnia i tam pracuje!
P. - Spoko. Tylko proszę możesz nie krzyczeć?
U. - A oczywiście...Przepraszam...
P. - Spoko, a pokażesz mi tą kwiaciarnie?
U. - Z przyjemnością.
P. - Ok. To chodźmy.
Ruszyłam za Ukrainą do kwiaciarni, w której jak się okazało pracowała Ukraina. Dziewczyna otworzyła drzwi kluczem tym samym pokazując mi wielką krainą kwiatów.
U. - A wogóle wiedziałaś, że Węgry tutaj kupił te kwiatki dla ciebie?
P. - Skąd wiesz, że dla---
U. - Spokojnie, powiedział mi w tajemnicy.
P. - ⁄(⁄ ⁄•⁄-⁄•⁄ ⁄)⁄
U. - Chcesz pogadać zanim mam jeszcze czas ?
P. - No pewnie. I tak szlajam się po mieście od 3 nad ranem.....Nie pytaj.
U. - Ok?... A tak w ogóle jak się czujesz po tym porwaniu?
P. - Lepiej, ale czasu już nie cofniesz...
U. - Rozumiem cię w 100%...
P. -...
U. - Wiem jak mogę ci poleprzyć humor!
P. - ?
U. - Po mojej pracy pójdziemy z chłopakami na łyżwy!
P. - Ale ja nie umiem jeździć na łyżwach...
U. - Spokojnie...Nauczysz się..I zaproś
Węgra~
P. - A ty Kanadę....Wiem, że ci się podoba~
U. - ⁄(⁄ ⁄•⁄-⁄•⁄ ⁄)⁄.
P. - >:3
Rozmawialiśmy z Ukrainą do 9, bo miała już wtedy klientów więc nie chciałam jej przeszkadzać. Udałam się do domu gdzie znalazłam Węgra, ale coś z nim było nie tak........
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hahah!
Nie dla psa~
I tak potem będzie napisane co jest nie tak z Węgrem......
A teraz :
BAYO~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top