Przepraszam....
< Pov. Polska >
Od długiej rozmowie z Kanadą, poczułam się trochę lepiej. Chciałam jeszcze dziś porozmawiać z Węgrem, ale skoro jest już późno to bez sensu, bo tylko o czym myślę to iść spać, albo rozmawiać z Węgrem, ale jestem zmęczona więc pójdę spać.
/Time skip/
Rano czułam się na siłach, aby rozmawiać z Węgrem. Postanowiłam, że mu wyjaśnię moje zachowanie, które nie było miłe. Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni, w której najprawdopodobniej siedzi Węgry i je śniadanie. Weszłam do kuchni i od razu widziałam przybitego Węgra bawiącego się jedzeniem. Podeszłam do niego i go przytuliłam, na co on się wzdrygnął, bo chyba nie widział jak wchodziłam.
W. - He--
P. - Przepraszam....
W. - Co?
P. - Przepraszam.... Porwano mnie, a jak wróciłam to nawet się z tobą nie przywitałam, a wiem, że się martwiłeś.
Węgry odwrócił się do mnie i oddał przytulasa, co sprawiło, że się uśmiechnęłam z łzami w oczach.
W. - Cieszę się, że wszystko wraca do normy. Już się bałem, że każesz mi za przeproszeniem wypierdolić za drzwi.
P. - Hahha..Nie zrobiłam bym tego nawet jakbyś mi rozwalił kuchnie, bo czuję się lepiej jak nie mieszkam sama. I wiesz co?
W. - Hmm?
P. - Może opowiem ci o tym, dlaczego byłam kompletną suką?
W. - W sumie...Czemu nie? Zamieniam się w słuch.
P. - Jak mieliśmy się spotkać na łące to ktoś mnie porwał, to już wiesz, ale kto mnie porwał i po co to nie wiesz...
W. - ...Tak właściwie to nikt nie wie...
P. - No właśnie.....Porwał mnie Litwa--
W. - LITWA?!
P. - Tak, ale spokojnie daj mi wszystko wytłumaczy--
W. - ZAJEBIE GNOJA!
Widziałam jak wkurwiony na maksa Węgry wstawał z krzesła, a przynajmniej próbował, bo ja mu na to nie pozwalałam.
P. - Węgry! Kurwa! Siadaj na dupsku i słuchaj mnie!
W. - Dobra już...No to po co ten huj cię porwał ?
P. - Ehhh....Bo najwidoczniej zakochał się we mnie, ale bez wzajemności...
W. - Czej, co?!
P. - No przynajmniej tak mi się tłumaczył....
W. - A zrobił ci coś?!
P. - ...
W. - Aha! Czyli tak...
P. - To było bez mojej zgody!
W. - Zgwałcił cię?!
P. - tak...
W. - Wiesz gdzie można zakopać martwe ciało?!
P. - Węgry! Uspokój się! Daj mi mówić!
W. - Dobra, mów dalej....
P. - Więc.....Na początku tylko filtrował ze mną, dopiero potem....no wiesz co...
W. - Dobrze, że już jesteś bezpieczna...
Węgry mnie przytulił, a ja szybko oddałam przytulaska.
W. - Przepraszam, że tak krzyczałem...Po prostu za bardzo się wkurzyłem...
P. - Wiem...Spokojnie. Wszystko już dobrze....
Rozmawialiśmy do późna, bo do 18 z przerwami oczywiście. Ustaliliśmy, że idziemy jutro na pizzę tak jak kiedyś.
/Time skip do następnego dnia/
Ubierałam się właśnie do wyjścia na pizzę z Węgrem, ale jak zawsze odwieczny problem Polski - nie mam w co się ubrać.
P. - Walić to!
Krzyknęłam i wyciągnęłam z szafy jakąś sukienkę. Okazało się, że jest to długa czarna sukienka bez ramiączek. Wzięłam ją i jeszcze do tego jakieś balerinki, bo na szpilkach się wywalę, szczególnie, że nasze chodniki nie należą do tych najstabilniejszych.
Ubrałam się w sukienkę i nie powiem wyglądam seksownie (☞ ͡° ͜ʖ ͡°)☞.
Zeszłam na dół i zobaczyłam Węgra, który coś klikał na telefonie.
P. - Ehehm.
W. - O już jesteś! Sory nie zauważyłem
Cię .
P. - No spoko tylko chodźmy już, bo głodna jestem UvU.
W. - No już, już.
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do najlepszej pizzeri na świecie, czyli do pizzeri, którą prowadzi Włochy.
Weszliśmy do pizzeri i zajęliśmy jakiś stolik i zaczęliśmy wybierać pizze. Po wybraniu pizzy i kilku krótkich kłótniach, Węgry poszedł zamówić pizze, a ja musiałam czekać. Czekałam i czekałam, a Węgra nie ma. Po 10 minutach wrócił Węgry.
P. - No nareszcie! Gdzie ty do jasnej cholery byłeś?!
W. - Sorki, że tak długo, ale zagadałem się z Włochami no i jakoś tak wyszło...
P. - Ehh...No dobra.
W tym momencie ktoś do mnie zadzwonił, a tym kimś okazał się być Ameryka.
//Rozmowa telefoniczna//
A. - Halo halo..Jest tam ktoś?
P. - No hej jestem.
A. - To dobrze, bo nie mam czasu.
??? - Ame oddaj ten telefon!
P. - Niech zgadnę....Zajebałeś telefon Rosji i w tym momencie przed nim spierdalasz?
A. - Bingo. Ale mniejsza o to..Chciałem was zaprosić na noc spadających gwiazd, co wy na to?
P. - Dla mnie spoko, a dla ciebie Węgry?
W. - Dla mnie też.
A. - To super, ale ja muszę kończyć, bo Rosja się zbliża--
R. - Mam cię huju---
//Koniec rozmowy telefonicznej//
P. - Współczuje Ame...
W. - Z nim będzie wszystko ok, bo Rosja zawsze się zachowuje jakby chciał go zabić, ale potem mu wybacza.
P. - No to zajebista ta miłość XD.
W. - No taka piękna, że można o niej poezje pisać XD.
Po 20 minutach rozmowy przyszedł Włochy z smacznie wyglądającą pizzą.
Wł. - Buon appetito!
W / P - Dziękujemy!
Jedliśmy pizze i rozmawialiśmy cały czas, a potem wróciliśmy do domu.
Weszłam od raz do salonu i skoczyłam na kanapę.
W. - Biedną kanapa ;-;
P. - Ee tam jeszcze żyje, aż taka gruba to ja nie jestem..Chyba...
W. - Chyba XD.
P. - Ej!
W. - No już, już...Ej, a tak wogóle chcesz oglądać jakiś film?
P. - No spoko tylko jaki?
W. - Nie wiem, ale za chwile wybierzemy.
Cały dzień spędziliśmy oglądając film, a potem poszliśmy spać....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj trochę dłuższy rozdział za nagrodę.
Bayo~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top