Noc spadających gwiazd

< Pov. Węgry >

Dzisiaj jest czwartek, a co z tym idzie noc spadających gwiazd, na którą zaprosił nas Ameryka. Ja byłem ubrany w zwykłą ciemno zieloną bluzę pod, którą mam koszulkę z krótkim rękawem. Pola ubrała się w :

( Wyobraź sobie, że to jest Polska XD )

Powiem szczerze wygląda wspaniale...

W. - Ślicznie wyglądasz~

P. - Dziękuję ⁄(⁄ ⁄•⁄-⁄•⁄ ⁄)⁄

W. - Idziemy ?

P. - Tak.

Chwyciłem Polskę za rękę i zaczęliśmy iść w stronę łąki, na której miała odbyć się obserwacja spadających gwiazd. Na miejscu było już wile krai. Polska dalej nie przyzwyczaiła się do dużych grup krajów, więc nie zdziwiłem się jak przybliżyła się do mnie i przytuliła się do mojego boku. Wygląda ona przesłodko jak się do mnie tak przytula. Jak taki mały kotecek.

P. - Węgry...

W. - ?

P. - Idziemy gdzieś sobie usiąść ? Tylko tak, żebyśmy siedzieli sami...

W. - Jasne. O chodź, bo zajmą wszystkie najlepsze miejsca..

P. - Każde miejsce jest najlepsze, gdy tylko ty tam jesteś ze mną..

W. - Ale z ciebie poeta~

P. - Dziękuję...

W. - Ej wpadłem na pomysł!

P. - Jaki?

W tym momencie wziąłem Polskę na tzw. Barana.

W. - Sądzę iż tak jest lepiej~

P. - Tak jest lepiej ⁄(⁄ ⁄•⁄-⁄•⁄ ⁄)⁄.

Szłedłem dalej trochę szybciej, nie zważając na Japonię, która się na nas patrzała, próbując zatrzymać krwotok z nosa.

W. - heh.

P. - Co cię tak bawi?

W. - Popatrz w lewo..

P. - Aha. Już rozumiem.

Pola zaczęła się śmiać, a ja wraz z nią. Nie obchodziło mnie to, że kraje się na nas dziwnie patrzały. Ważne, że Polska jest ze mną tu i teraz..

???. - Uwaga! Za chwilę zaczną spadać gwiazdy! Proszę znaleźć miejsca i  oglądać z tamtąd gwiazdy.

Znalazłem szybko jakiś mały pagórek, przy którym nikt nie stał, więc postanowiłem, że tam usiądziemy.
Postanowiłem Polskę na ziemi i usiadłem. Polska również usiadła dając swoją głowę na moje ramię i podziwiając piękne gwiazdy, które spadają z nieba. Obróciłem się w stronę Poli i zauważyłem, że Polska płacze.

W. - Hej...Nie płacz, bo ja też zacznę płakać.

P. - To nie są łzy smutku tylko radości....

Nic już powiedziałem tylko zacząłem głaskać ją po głowie. Pola zaczęła mruczeć jak kotek.

W. - Awww~

P. - ⁄(⁄ ⁄•⁄-⁄•⁄ ⁄)⁄

Patrzyliśmy sobie spokojnie na gwiazdy dopóki ktoś nie zawołał Poli.

???. - Hej Polska!

Polska się wystraszyła i mnie przytuliła.

???. - Ej no....Nie przywitasz się z kumplem?

Polska się odwróciła i ja z nią i ujrzeliśmy kraj, który był trochę wyższy od Poli i miał flagę taką samą jak Polska tylko, że jego kolory były odwrotnie. Pola wstała i go przytuliła.

P. - Indo!

I. - Jednak mnie pamiętasz...

P. - oczywiście! Jak mogłabym cię zapomnieć?

I. - Nie wiem..

Poczułem się lekko zazdrosny więc wstałem i przytuliłem Polskę.

P. - Węgry? Co ty robisz ?

W. - A miałem ochotę cię przytulić, więc to zrobiłem UvU

P. - Dobra weź nie kłam. Wiem, że jesteś zazdrosny, ale nie ma o co..

W. - Ale ty jesteś sprytna~

I. - Filipiny też przyleciała tylko, że została w domu w obawie, że jest tu Hiszpania..

P. - Spoko, rozumiem ją. A tak w ogóle Indo to mój chłopak - Węgry. Węgry to brat mojej najlepszej przyjaciółki - Indonezja w skrócie Indo.

W. - Hej miło mi poznać! Mam nadzieję, że się poznamy lepiej.

I. - I nawzajem. Przyjdziecie jutro do hotelu na ul.######### o 14. Poznamy się lepiej, a dziewczyny sobie pogadają.

W. - Okej, przyjdziemy jutro. Prawda Pola?

P. - Tak.

I. - Okej. Ja już muszę iść...Pa!

W. - Pa!

P. - Pa!

Indonezja poszedł w swoją stronę, a ja z Polską w swoją trzymając się za ręce. Po dojściu do domu Polska poszła się przebrać i spać, a ja postanowiłem jeszcze coś pooglądać w TV...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Próbowałam napisać więcej, ale nie mam siły, ani weny na to...

Bye~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top