Rozdział 49


TRIGGER WARNING NA START - w rozdziale mogą występować dość brutalne sceny. Zostaliście ostrzeżeni. 

------------------------------------

Ich kłopot okazał się nieco większy, niż się spodziewali, ale zarazem od razu rozwiązał się problem podziału obowiązków. URL z ulgą mogła odciąć się od RP biorąc odpowiedzialność za jedno z dzieci, a RP musiał spełnić swój obowiązek, przygarniając drugie. Tak, bliźnięta były nawet błogosławieństwem w tej sytuacji, bo właściwie nie musieli już mieć ze sobą nic wspólnego, a URL satysfakcjonowało odkupienie RP w postaci przejęcia odpowiedzialności za jednego z synów. Tak więc gdy dzieci tylko podrosły na tyle, by mogły odstawić mleko matki, zostały rozdzielone. Ukraina został z URL, a do RP trafił PRL.

RP przez cały okres ciąży URL i cały czas gdy ona zajmowała się dziećmi, był absolutnie przerażony samą wizją rodzicielstwa, nie chciał być ojcem i czuł, że sobie nie poradzi, lecz gdy tylko nadszedł ten moment, gdy URL wręczyła mu paromiesięcznego PRL, poczuł, że może to nie jest koniec świata. Szybko pokochał swojego małego syna i obiecał sobie być lepszym ojcem, niż IR, był szczęśliwy, że PRL będzie mógł dorastać spokojnie, nie będąc zmuszonym do mówienia obcym językiem. Rozstał się z URL we względnym pokoju, uzgadniając, że nie będą już wchodzić sobie w drogę w żadnej kwestii, choć wiedział, że kobieta wciąż ma do niego żal (nawet się nie dziwił), to nie przejmował się już tym wybitnie.

URL jednak miała swoje problemy, którymi musiała się przejmować. Wojna się wcale nie skończyła i choć RP po odparciu ZSRR spod Warszawy nie musiał się już niczym przejmować, to ona wciąż tkwiła w stanie śmiertelnego zagrożenia. Nie radziła sobie z tym ciężarem, z dnia na dzień czuła, jak wszystko wymyka jej się spod kontroli, traciła poparcie, wszystko się sypało, a Armia Czerwona znowu zaczynała zajmować jej tereny. Nie miała nawet kogo prosić o pomoc, więc postanowiła sama stawić czoła zagrożeniu i cicho liczyć, że jakoś z tego wybrnie.

***

Minęło parę miesięcy i stan ZSRR się ustabilizował. Lekarze zdjęli mu już opatrunek, zaszyli powieki, by nie narażać gołego oczodołu na jakieś uszkodzenia, podłużna szrama przecinająca pół jego twarzy też już się zabliźniła, lecz nie ma szans, że kiedykolwiek zniknie, będzie do końca jego życia przypominać mu o tej haniebnej porażce.

Teraz zamiast bandaża na pół twarzy, nosił czarną, skórzaną opaskę na oko, w której (według Jugosławii) wyglądał jak pirat. Miał też drugą, bardziej oficjalną, wyglądała tak samo jak ta do codziennego użytku, ale złotą nitką miała wyhaftowany symbol sierpa i młota. Nawet mu się podobało jak wyglądał teraz, choć wolałby jednak mieć to oko i widzieć, bo teraz, będąc w połowie ślepy zrobił się znacznie bardziej niezdarny. Stracił umiejętność postrzegania trójwymiaru, miał problemy z szacowaniem odległości i wielkości obiektów przed nim, a także ich precyzyjnej lokalizacji, dlatego często rozbijał się o otaczające go przedmioty, czasem nie trafiał w drzwi, uderzając o framugę, upuszczał rzeczy zamiast odstawiać je na miejsce. Czuł się żałośnie, ale w duchu był szczęśliwy, że nikt poza Jugo tego nie widział, RP z pewnością drwił by z niego przy każdym takim wypadku. I choć tęsknił za kpinami i ciągłymi docinkami przyjaciela chyba jednak wolał funkcjonować nie słysząc ciągle prześmiewczych komentarzy na swój temat.

Psychicznie też się ustabilizował, przestał roztrząsać swoją przeszłość i postanowił skupić się na teraźniejszości i przede wszystkim przyszłości, a tak się składa, że miał parę niedomkniętych spraw na swojej zachodniej granicy...

***

Państwo URL już właściwie upadło, choć w oczach ZSRR nigdy tak naprawdę nie istniało. Ta nędzna imitacja państwowości, trzymała się tylko na ślinę, a nim dłużej URL żyła w swoich urojeniach, tym gorzej dla niej. Bez problemu rozbił jej armię i zajął jej ziemie, z cynicznym politowaniem wyczekiwał interwencji RP, lecz ta nie nadchodziła. ZSRR wiedział, że RP nie kiwnie nawet palcem by coś zrobić, a jak jeszcze zaproponuje mu współudział w rozbiorze jej kraju to się przyłączy. Zbyt dobrze go znał, zbyt dobrze wiedział, że jego obsesja na punkcie granic RON jest silniejsza, niż przywiązanie do jakiegokolwiek człowieka.

Zakradł się do jej domu w środku nocy, sam, ale ze świadomością, że URL i tak nie trawi w swojej prywatnej przestrzeni żadnej ochrony, więc nie musiał się obawiać, że ktoś go zatrzyma. To było głupie z jej strony, to nostalgiczne przywiązanie do życia samemu w małym domku pośrodku lasu, zamiast pogodzić się, z tym, że teraz powinna zmienić swój tryb funkcjonowania i przenieść się gdzieś, gdzie będzie bezpieczniejsza. Nawet on to rozumiał, choć całe zawsze brzydził się takim życiem, zawsze unikał luksusów, obstaw i tym podobnych, i gdyby też dał się ponieść swoim romantycznym marzeniom, to pewnie również żyłby jako samotnik, z dala od miasta, gdzie mógłby cieszyć się prywatnością i skupić się na czytaniu i pisaniu, ale wiedział, że sprawowanie władzy wiąże się z obowiązkami i zagrożeniami, więc i on musiał zmienić swoje przyzwyczajenia i zamieszkać w środku Moskwy oraz zadbać o to, by miał pełną ochronę.

Ale URL była głupia i uparta. W tak ciężkim czasie nadal żyła w tym samym leśnym domku, co przez całe życie, a tak się składa, że ZSRR znał ten las doskonale. Przemierzając go w środku nocy dał się nawet na chwilę ponieść nostalgii, przypominając sobie stare dobre czasy, kiedy wraz z RP pełnił tu służbę wojskową. Jakże ironiczne było to, że już raz przemierzał ten las w polowaniu na partyzantów i już raz miał ją w tym samym lesie zabić, a teraz przychodzi dokończyć to, co miał zrobić wtedy.

Znalazł domek nawet w prawie całkowitej ciemności. Podszedł do drzwi i zaczął majstrować przy zamku, na szczęście był stary i nieskomplikowany, więc ZSRR łatwo po prostu go rozwalił, nie generując nawet za wiele hałasu. Wszedł cicho do środka, w zaciśniętej dłoni trzymając nóż, wsłuchując się w ciche skrzypienie drewnianego parkietu pod jego nogami.

Wnętrze domku było zalane mrokiem, a ZSRR przez całe życie bał się ciemności, był to jeden z jego niewielu irracjonalnych lęków, lecz dziś nie czuł strachu. Wiedział, że jedynym zagrożeniem w ciemności jest on sam.

Wszedł cicho do sypialni URL, licząc, że załatwi to szybko i bez krzyku, kiedy ta będzie spać, lecz zastał puste łóżko. Zanim zdążył się rozejrzeć, poczuł, jak jakieś tępe narzędzie uderza go w bok głowy. Jęknął głucho, upadając na ziemię, obok łóżka, starając się nie stracić przytomności. W głowie mu piszczało, nie widział nic, ale dotykając dłonią bolącego miejsca, poczuł, że włosy są zlepione od ciepłej krwi. Przetoczył się na bok, unikając ciosu wymierzonego w jego głowę i na tle wątłego światła wpadającego przez okno, zobaczył URL z saperką w ręku. Kobieta rzuciła się na niego, ale on, mimo oszołomienia zdążył odturlać się jeszcze kawałek i uniknąć łopaty opadającej prosto na niego. Zadrżał, widząc jak narzędzie wbiło się w drewnianą podłogę, dosłownie tam, gdzie przed chwilą leżał, nie chciał nawet sobie wyobrażać, z jaką łatwością przebiłoby jego szyję.

Wykorzystał chwilę, w której URL mocowała się z wbitą w ziemię saperką i wstał, lekko się zataczając. W dłoni wciąż ściskał nóż, ten sam nóż, co wcześniej przebił plecy IR, a dziś był gotów uśmiercić nim też ją. Przez chwilę stali naprzeciwko siebie, w mroku widać było tylko zarys ich sylwetek. URL wystartowała pierwsza, dźgając ZSRR trzonkiem łopaty w brzuch i chyba licząc na wyeliminowanie go w ten sposób, lecz bolszewik tylko stęknął, zginając się wpół i szybko wyprowadzając cios z kolana w biodro URL. Ukrainka zatoczyła się do tyłu, bezradnie potykając się o łóżko i upadając na nie. ZSRR wykorzystał tą chwilę słabości i zaatakował, próbując ją uziemić, lecz ta zdążyła się wyślizgnąć i kopnąć go podkutym butem w twarz. Automatycznie odskoczył, łapiąc się za nos, czując jak leje się z niego krew, ból pulsował w całej jego twarzy, ale dopiero jak skończy, co miał zrobić, będzie się zastanawiał, czy jest złamany. Prychnął, czując, jak strumień krwi spływa mu do ust, ale nie dał się rozkojarzyć i gdy próbowała kopnąć go znowu, to złapał ją jedną ręką za podeszwę buta, a drugą za piszczel, blokując kopnięcie. Naparł na jej nogę, zmuszając ją do przekręcenia się na bok, w innym przypadku zwyczajnie by ją złamał. Wlazł na łóżko i docisnął jej kark do materaca, przymierzając się do ciosu, ale znów się przeliczył i zwyczajnie nie trafił, w półmroku, był jeszcze bardziej nieporadny jeśli chodzi o lokalizowanie swoich celów. Nóż gładko wpruł się w materac, a URL wykorzystała tą krótką chwilę, wyprowadzając na ślepo cios saperką. Ugodziła ZSRR w bark, powodując impuls nerwowy, który automatycznie zgiął jego rękę, sprawiając, że jego jedyne podparcie zawiodło, a on upadł na bok. URL przygniotła go do materaca, siadając na nim i zaciskając ręce na jego szyi, tak mocno, że ZSRR pociemniało przed oczami tak, że nie widział już kompletnie nic, nawet zarysu swojego oponenta w słabym, nocnym blasku. Zarzęził bezradnie, próbując zaczerpnąć tchu, ale nie mógł. Ukrainka dodała siły do uścisku i byłaby go udusiła, gdyby w ostatniej chwili nie sięgnął swojego noża i nie wbił go w jej udo. Poczuł niezdrową satysfakcję, kiedy ostrze wbiło się w ciało, a po jego palcach spłynęła gęsta krew. Kobieta wrzasnęła i puściła szyję bolszewika panicznie próbując odskoczyć w tył, ale ZSRR przerzucił ją przez siebie, przygniatając ją do materaca. Wyciągnął nóż z jej nogi i próbował poderżnąć jej gardło, ale zbyt się szarpała. Próbował przyblokować ją przedramieniem, lecz ta wbiła w nie swoje zęby, a on chyba nie docenił mocy ludzkiej szczęki, bo nawet przez dwie warstwy ubrania, poczuł jak rozdziera mu skórę.

– Agh! Kurwo! – wrzasnął, a raczej tylko zachrypiał, bo po niedawnym duszeniu nie odzyskał głosu. Ukrainka wczepiła się w jego rękę, jak zwierzę, a on nie mógł jej odczepić, więc po prostu szarpnął ręką z całej siły, czując jak jej zęby rozrywają mu skórę.

W przypływie szału obrócił ją na plecy. Zgubiła gdzieś swoją saperkę, więc biła go pięściami i kopała na oślep, ale to przestało mu imponować. URL była ciężkim przeciwnikiem, ale ZSRR był od niej dwa razy większy i dwa razy silniejszy, więc ta nie mogła nic poradzić, zwłaszcza, że na wskutek dźgnięcia w udo coraz bardziej się wykrwawiała i słabła. ZSRR nie wytrzymał, kiedy kobieta po raz kolejny trzasnęła go w twarz, prosto w świeżo zagojoną ranę po chlaśnięciu szablą, warknął i chwycił w wolną rękę poduszkę. Docisnął ją do jej twarzy, kolanami przycisnął obie jej ręce, uziemiając ją, lecz nie miał zamiaru czekać, aż ta się udusi, "Nie jestem w końcu sadystą" pomyślał i wbił nóż w poduszkę, czując jak ostrze szybko przebija się przez warstwę materiału i pierza, po czym wbija się w ciało pod spodem. ZSRR skrzywił się, słysząc nieprzyjemny dźwięk trzaskającej kości i mokrego mlaśnięcia. URL gwałtownie szarpnęła się pod nim, a on kontynuował. Wyciągnął nóż i dźgnął znowu i znowu i znowu, dziurawiąc poduszkę i twarz pod nią. Skończył dopiero, kiedy ciało URL przestało spazmatycznie podrygiwać pod nim i zamarło. Nawet w tym mroku ZSRR mógł dostrzec, jak wcześniej biała poduszka była teraz przesiąknięta szkarłatem. Opadł na plecy, obok martwej URL i trzęsącymi się rękami przetarł twarz, czując jak rozmazuje na niej krew, która obryzgała go całego, kiedy w szale mordu robił z twarzy URL durszlak. Oddychał ciężko, cały drżał, od nieznośnego odoru krwi i świadomości, że właśnie zabił kolejnego człowieka, zaczęło go mdlić.

Nie wiedział, ile tak leżał, ale chyba dość długo, bo niebo za oknem zaczęło się powoli rozjaśniać. Podniósł się na drżących rękach i spojrzał na rozwalone na łóżku ciało URL. Skrzywił się, czując jak zalewa go fala wstydu – to był akt niepotrzebnego okrucieństwa, miał cicho poderżnąć jej gardło, a nie dopuszczać się takiego zbezczeszczenia ciała. Nie miał odwagi odklejać poduszki od jej twarzy, więc tylko ostrożnie zdjął z łóżka prześcieradło i zawinął ją w nie. Przerzucił opakowane zwłoki przez ramię i podniósł z ziemi saperkę, którą wcześniej broniła się URL, miło, że ułatwiła mu robotę, nie będzie musiał kombinować czym wykopać grób. Wyszedł przed dom, odłożył zakrwawiony kokon na ziemię i zaczął kopać. Nie był grabarzem i nie zamierzał się bawić w zbyt uroczysty pochówek, wykopał jedynie taki dół, by ciało URL się zmieściło do środka i było na tyle głęboko, by byle deszcz nie rozmył ziemi i nie odkrył zwłok.

– Przepraszam URL, nie lubię cię, ale to nic osobistego. – mruknął i przydeptał grób butem, ubijając ziemię.

Otrzepał się z ziemi i już miał odchodzić, ale uświadomił sobie, że gdzieś w domu zostawił swój nóż. Wszedł do środka i starając się ignorować plamy krwi na materacu, sięgnął nóż i miał już kierować się do wyjścia, kiedy jego uwagę odwrócił cichy dźwięk. Zamarł, nasłuchując, przez chwilę mając wrażenie, że to kot, lub jakieś inne zwierzę, lecz po chwili poczuł lodowaty dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa, uświadamiając sobie, że chyba wie, co to za odgłos. Ostrożnie i powoli ruszył w stronę przeciwległych drzwi, wchodząc do małego pomieszczenia. Oddech mu przyspieszył, zalała go fala paniki, nie mylił się – w rogu pomieszczenia stał kojec, a z niego dochodziło ciche kwilenie. Stał tak przerażony, autentycznie nie wiedząc co robić, w jego głowie kotłowały się setki pytań, nie miał bladego pojęcia, że URL w ogóle była w ciąży, przecież gdyby wiedział, to w życiu by jej nie zabił!

Podszedł niepewnie do kojca, patrząc na leżące w nim dziecko, raptem paromiesięczne. Cicho szlochało i wierciło się, patrząc dużymi oczami na ZSRR.

– Cii... cii... – lekko wyciągnął ręce przed siebie, nie wiedząc, jak uspokoić malucha. Pośpiesznie wytarł zakrwawione i uwalone ziemią dłonie w spodnie i ostrożnie wyjął dziecko z kojca. – Nie mówiłeś, że tu jesteś, teraz musimy sobie jakoś poradzić, co?

Chyba bardziej próbował uspokoić siebie, niż dziecko. Ale cóż, czasu nie cofnie, musi ponosić konsekwencje swoich działań i przyjąć na siebie odpowiedzialność, a przecież nie skrzywdzi dziecka...

***

– Coś ty zrobił...? – Jugosławia pobladł jak ściana, widząc stojącego w drzwiach ZSRR, całego zbryzganego skrzepniętą krwią, uwalonego ziemią i co najbardziej go przeraziło, trzymającego na rękach małe dziecko.

– Nie pytaj... – westchnął i po prostu przeszedł obok, zostawiając przerażonego Jugo z miliardem pytań.

-------------------------------

Nikt się nie spodziewał dwóch rozdziałów w jeden dzień, a na pewno nie z mojej strony xD

Korzystajcie, bo nie wiem, kiedy kolejny xDDDDDDD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top