8. Wiesz kim jestem
Perspektywa Steve' a:
Musiałem się upewnić, że moje podejrzenia są słuszne. Zapłaciłem za rachunek. Łącznie z pieniędzmi, które dała mi dziewczyna. Stark i ja mieliśmy wchodzić do auta. Kiedy zobaczyłem Ravenę powiedziałem, że wrócę pieszo. Nie protestował. Skierowałem się za nią do ciasnego korytarza. Stanęła przed jakimiś metalowymi drzwiami. Wpatrywała się chwile w nie i spojrzała na swoje stopy. Zamknęła oczy, a jej ciało się zmieniło. Blond włosy stały się czarne jak smoła. Cera jej pojaśniała. Na twarzy pojawił się mocny czarny makijaż. Usta z koloru malinowego przeszły w czerń. Na miejsce białych dżinsów i czerwonego topu pojawił się obcisły czarny kombinezon. Trampki zamieniły się w czarne szpilki. Otwarła oczy i wyczarowała lustro. Przejrzała się w nim, po czym przedmiot zniknął. Kiedy widziałem, że chciała odwrócić głowę w moja stronę schowałem się za ścianą. Po pewnym momencie z powrotem tam spojrzałem. Ravena zapukała w drzwi i ktoś popatrzył przez małą dziurę. Powiedziała hasło „ Krwawy pazur" i mogła wejść. Odwróciłem się i zacząłem iść w stronę wieży.
Kiedy dotarłem na miejsce nie miałem ochoty z nikim rozmawiać. Zabrałem jedynie z kuchni jabłko i poszedłem do pokoju. Zadecydowałem, że nie powiem nikomu, że wiem kim jest Nieuchwytna. Może mnie śledziła i chciała wydobyć informacje?! Chociaż wątpię. Nie zapytała się mnie o nic co jest związane z Avengersami. Dopiero jak Tony przyszedł poruszyła ten temat. Mamy z nią pogadać żeby nam się dała złapać? Nie wiem czy zastosować to co zaproponowała. Teraz to wygląda jakby się z nas chciała naśmiewać, że jesteśmy nieporadni. Pytanie: Która z jej stron jest prawdziwa? Ta niepozorna blondyneczka, czy niebezpieczna czarnowłosa. Właściwie to nawet będąc Nieuchwytną pomogła dziewczynie w zaułku. Jutro na siłowni, bo wybiorę się tam znów, dopytam ją. Może coś mi wyjawi.
Przypomniałem sobie jak mówiła, że mogła być w telewizji. Stwierdziłem, że sam jej nie znajdę, więc może komputer mi pomoże.
- Jarvis? Czy mógł byś podać mi informacje o Ravenie White?
- Tak sir. Ravena White. Wiek nie znany, miejsce i data urodzenia nieznana. Dziesięć lat temu błyszczała jako piosenkarka na skale światową. Później ślad po niej zaginął. Przestała produkować płyty i zerwała kontrakt z menadżerem. Miała chłopaka, który popełnił samobójstwo z niewiadomych przyczyn. Znaleziono również informacje o Ravenie White z 1940 roku. Przeczytać?- wybrzmiał głos komputera.
- Czytaj!- powiedziałem w nicość.
- Ravena White. Wiek, pochodzenie, data narodzin nieznana. Pani sierżant działała w oddziałach Amerykańskiego wojska. Była również działaczką przy pańskim serum, sir. Później została jedynie naukowcem i znów... nie ma późniejszych danych.
- Dziękuje.- ledwo co wybełkotałem.
- Do usług.- komputer już się nie odzywał.
Ta dziewczyna pracowała przy moim serum! Faktycznie jest starsza niż wygląda. Jak jej mogę nie pamiętać. Usiłowałem sobie coś przypomnieć, ale nie dawałem rady. Głowiłem się nad nią całą noc. Nie zmrużyłem oka tylko podniosłem się z łóżka o siódmej.
Pozbierałem rzeczy i zdecydowałem, że poczekam na nią na miejscu. Przyjechałem do centrum na motorze. Zaparkowałem go i wziąłem moja torbę. Po drodze widziałem jak wchodzi do siłowni. Przyspieszyłem kroku i kiedy miała płacić powiedziałem:
- Na mój koszt.- wepchnąłem się.
- Cześć.- powiedziała uśmiechając się i zakładając za ucho kosmyk blond włosów.
- Cześć.- odpowiedziałem i zapłaciłem również za siebie.
Po drodze dowiedziałem się, że poprosiła aby nie wpuszczać nikogo. Chciała sama poćwiczyć no, ale skoro już jestem to zabierze mnie ze sobą. Poszliśmy do szatni. Ona do damskiej ja do męskiej. Kiedy byliśmy już ubrani, zostawiliśmy rzeczy przy bieżniach. Zaproponowała małe zapasy.
- Tylko dziś nie daj mi forów.- powiedziałem z uśmiechem. Chciałem zobaczyć co tak naprawdę potrafi.
- Jak chcesz.- odparła niewzruszona.
Najpierw chodziliśmy w kółko, wiec zadecydowałem, że zaatakuje pierwszy. Chciałem uderzyć ją z prawej pięści. Schyliła się i kiedy ją mijałem wymierzyła mi cios w żebra. Złapałem za tamto bolące miejsce. Wymierzyłem w jej gardę masę ciosów. Lecz ona z niezwykłą prędkością je blokowała. Robiła to jedną ręką. Drugą teatralnie zakryła usta udając, że ziewa. Chciałem wymierzyć cios w podbrzusze, ale złapała za moja dłoń ciągnąc ją do ziemi. Sama przeskoczyła przez nią i przeleciała nad moją głowa. Upadłem na podłogę, ale ona nie atakowała tylko czekała aż się podniosę.
- Gra się nie skończyła.- dla niej to była zabawa. Chociaż się nie uśmiechała.
Poczułem się jakby przejrzała to, że ja wiem kim jest. Zacząłem teraz od lewej dłoni, ale nie powtórzyłem tego samego błędu i zamiast ją uderzyć podciąłem jej nogi. Zrobiła przewrót w tył i kopnęła mnie w brzuch. Później złapała za moją rękę i przerzuciła mnie przez swój kark. Wylądowałem na macie, a dziewczyna przewróciła mnie na plecy i wykręcała powoli rękę.
- Dobra wygrałaś.- poddałem się, kiedy ramie zaczęło mnie boleć.- Jednak ja to takie dziesięć procent.- zażartowałem do wczorajszego jej zwrotu. Nie zareagowała.
- Przynajmniej się rozerwałam, a ty rozgrzałeś.- powiedziała i wzięła łyk wody. Odkąd weszliśmy na sale nie uśmiechnęła się ani razu. Cały czas ma kamienny wyraz twarzy. Ja łapałem uporczywie oddech, a ona nawet nie miała go przyśpieszonego.
- Jak długo ćwiczysz?- spytałem. Chciałem się czegoś dowiedzieć.
- Od siedemnastego roku życia.- powiedziała, a mi to brzmiało normalnie
- Wiem, że kobiet o wiek się nie pyta. No, ale...- nie dokończyłem.
- To nie pytaj.- powiedziała ponurym głosem.
- Wybacz jeżeli cię uraziłem.- powiedziałem ze skruchą.
Przykro mi, że tak wyszło z tym pytaniem. Może się czegoś domyśla? Jednak muszę znać jej intencje, bo skoro jest Nieuchwytna to jak ją powstrzymamy gdy zrobi coś złego? Nic o niej nie wiem.
- Nic nie szkodzi.- wymusiła uśmiech.
Przez godzinę nie odzywaliśmy się do siebie. Jedynie co to dało się słyszeć nasze bieżnie.
- Co porabiałeś wieczorem?- spytała nagle.
- Jak poszłaś to pojechałem ze Starkiem do wieży.- odwróciłem od niej wzrok żeby nie wiedziała, że kłamie.- A ty coś ciekawego robiłaś?
- Zabiłam paru strażników T.A.R.C.Z.Y, obrabowałam bank i zaniosłam dane do Hydry.- myślałem, że się przesłyszałem. Zatrzymałem swoją bieżnię.
- Co!?- byłem zszokowany.
- Czy nie to chciałeś usłyszeć?- spytała mnie. Skończyła trenować na swoim urządzeniu.
- Ty wiesz...
- Że ty dowiedziałeś się, że jestem Nieuchwytna?- pokiwałem głową.- Widziałam cię wczoraj przy barze jak mnie śledziłeś.
- To czemu nic nie zrobiłaś?- dalej byłem zszokowany.
- Dlatego, bo byłam ciekawa czy okażesz się takim dupkiem, że będziesz mi kłamał. Jednak nie zawiodłam się na swojej intuicji. Poza tym bardzo głośno myślisz. I tak... potrafię czytać w myślach. Chciałeś wyciągnąć ze mnie informacje, a ja myślałam, że mnie lubisz. Jesteś taki sam jak reszta. Poznałeś mnie z strony, o której słuch zaginął. Ale ty wołałeś to spiepszyć.- powiedziała z bólem w oczach i pozbierała swoje rzeczy. Zatrzymałem ją.
- Wybacz.- popatrzyłem na nią z skruchą.
- Jeżeli nie chcesz mieć złamanej ręki to zabierz tę dłoń. W końcu jestem TAKA niebezpieczna.- warknęła, a ja zabrałem rękę. Wpatrywałem się w sylwetkę dziewczyny znikającej w szatni.
- Co ja zrobiłem!- pomyślałem.
~ ~ ~
Zepsuł...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top