7. Kawiarnia




Perspektywa Raveny:

Weszliśmy do kawiarni, która była urządzona w odcieniach brązu. Podeszliśmy do stolika. Steve odsunął mi krzesło żebym usiadła. Podziękowałam. Zajęłam miejsce, a on zasiadł naprzeciwko mnie. Podszedł do nas kelner i podał karty. Odchodząc uśmiechnął się do mnie.

- Chyba cię lubi.- powiedział Steve.

- Nawet nie mów.- zakryłam twarz ręką.- Ja się ruszyć z domu nie mogę, bo jakiś facet już coś chce od mnie.- Steve popatrzył na mnie wzrokiem mówiącym: „Czyli tacy jak ja?".- Akurat do ciebie sama zagadałam więc się nie liczy.- rozpogodził się.

- Czy mogę przyjąć zamówienie?- przy stoliku pojawił się kelner.

- Ja poproszę Latte i tosty z serem.- powiedziałam i podałam mu kartę.

- Dla mnie będzie szklanka wody i kanapka z szynką.- kelner spisał zamówienia.

- A więc... dorównuje ci?- zapytał ze szczerym uśmiechem.

- A może w jakiś dwudziestu pięciu procentach.- zaśmialiśmy się.

- Przez cały czas mam dziwne wrażenie, że skądś cię kojarzę.- zestresowałam się lekko.

- Może mnie w telewizji widziałeś. Nie wiem.- machnęłam dłonią.

- W telewizji?!- uniósł brew.

- Kiedyś śpiewała, może niektóre stacje dalej puszczają moje teledyski.- rozbłysły mu oczy.- Tak śpiewałam tylko, że dziesięć lat temu.- pomyślałam.

- Twoje pełne imię brzmi?

- Ravena White.- zaufam mu.

- Może faktycznie na jakimś kanale cię widziałem.- kelner przyniósł napoje.

- Ja pierdole!- powiedziałam zażenowana.

- Ykmm.- odchrząknął.

- Wybacz.

- Co się stało?- popatrzył na serwetkę, którą trzymałam w dłoni.

- Właśnie kelner na serwetce napisał mi swój numer.- uderzyłam ręką o czoło.

- No to teraz musisz się z nim umówić.- zażartował Rogers.

Wzięła serwetkę i kiedy kelner na mnie popatrzył podarłam ją.

- Zniszczyłaś mu marzenia.- uśmiechnęłam się na jego słowa.

- Raczej to on zniszczył moje marzenie na spokojny dzień.- zaczęłam kręcić głową.

Po chwili na naszych stołach znalazły się dania. Jedliśmy w przyjemnej ciszy. Niestety będę musiała to przerwać za jakieś piętnaście minut, bo muszę skoczyć do baru. Ben pisał dwadzieścia minut temu, że ma problem.

Perspektywa Steve' a:

Dziewczyna była dla mnie zagadką. Nie dość, że pierwszy raz ją widzę to przyjemnie mi się z nią rozmawia. Myślałem, że będzie niezręcznie. Jednak coś mi podpowiada, że ona skrywa jakąś tajemnice. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy.

- No nie wierzę!- usłyszałem za plecami.

Odwróciłem się i zobaczyłem Starka wchodzącego do kawiarni. Dziewczyna nerwowo połknęła ślinę. Miliarder podszedł do nas.

- Ty siedzisz z dziewczyną?!- zdziwił się.

- Przypominam, że dalej tu jestem.- odezwała się kobieta.

- Wiem skarbie.- zmarszczyła brwi na słowa Tony' ego.- Tony Stark, a ty to?- wyciągnął do niej rękę.

- Ravena.- powiedziała i podała dłoń, a miliarder ją ucałował.

- Czego chcesz Stark?- spytałem poirytowany.

- Wybacz, że przeszkodziłem ci w randce.- widziałem jak dziewczyna uderza ręką w twarz.- Ale mamy ślady... Nieuchwytnej.- ostatnie słowo wyszeptał mi do ucha.

- To jest spotkanie towarzyskie. A tamto... nie jesteś w stanie sam załatwić?- byłem bardzo sfrustrowany.

- Mógł bym sam złapać tamtego ptaszka, ale jednooki wspomniał coś o tym... żebyśmy działali jako drużyna. Coś w tym stylu.- podbudował ego.

- Może pomogę?- odezwała się Ravena.

- Wątpię skarbie. Nawet nie wiesz o co chodzi.- dziewczyna się uśmiechnęła.

- Powiem tyle. Bardzo głośno szepczesz Tony, o ile mogę tak się do ciebie zwracać.

- Oczywiście. To będzie symfonia dla moich uszu.

- Czy on zawsze musi flirtować?- pomyślałem.

- Myślę, że jeżeli ten ktoś, a raczej ona skoro nazywa się Nieuchwytna, to może trzeba ją przekonać żeby dała się złapać.- powiedziała unosząc brew.- A co byście od niej chcieli?

- Raczej nie powinnaś wiedzieć.- rzekł Tony, a ona zrobiła zażenowaną minę.

Telefon dziewczyny zawibrował. Sprawdziła i odłożyła go z powrotem ekranem w stronę stołu.

- Coś pilnego?- zapytałem.

- Nie, ale będę musiała uciekać.- zasmuciła się trochę.

- Mogę cię odprowadzić.- zaproponowałem.

- Nie trzeba.- uśmiechnęła się i wzięła torbę. Dopiła Latte i położyła pieniądze na stół. Nie chciałem aby płaciła.- Nie wezmę ich z powrotem.- zaznaczyła, a ja odpuściłem, bo nie chciałem się z nią kłócić.- Dzięki za dzisiejszy poranek. Do jutra, mam nadzieję.- uśmiechnęła się i kiedy mijała Starka on powiedział:

- Uciekasz jak tamta ptaszyna.- dziewczyna zachichotała.

Jej chichot odbił się echem w mojej głowie. Był tak samo przyjemny jak... Połączyłem fakty. To ona jest...

~ ~ ~

I co Steve zrobisz z tą informacją? 🤔

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top