60. Ravena... moja dziewczyna
Perspektywa Steve' a:
Przetarłem oczy i spojrzałem wokół siebie. Jednak to nie był sen. Ona naprawdę tu jest. Ze mną. Przytula się do mnie. Kiedyś było to tylko morzenie. Wpatrywałem się w nią. Poruszyła się i po chwili otwarła oczy. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się niewinnie.
- Dzień dobry.- uniosłem głowę i ucałowałem ją. Wtuliła się z powrotem.
- Dzień dobry.- odparła w moją klatkę piersiową. Ucałowałem czubek jej głowy.- I co... był to sen?
- Jestem pewien, że nie. Mógłbym cię już nigdy nie wypuścić z rąk?
- Chciałam zadać to samo pytanie.- zachichotała. Ten dźwięk jest symfonią dla moich uszu.
Po jakiejś godzinie ruszyliśmy się z łóżka. Rav powiedziała, że pójdzie wziąć kąpiel. Kiedy zniknęła za drzwiami łazienki poszedłem po kuchni. Zdecydowałem, że zrobię dla nas śniadanie.
Poczułem jak ktoś mnie odejmuje. Oczywiście to była moja miłość. Popatrzyłem na nią do tyłu. Uśmiechała się. Wcisnęła swoją głowę pod moje ramie.
- Jajecznica z bekonem...- z tostera wyskoczył chleb.- ... i tostami.- ukazała swoje białe zęby.
- Wolisz coś innego?- spytałem patrząc na nią z góry.
- Nie. Jest tak jak sobie wymarzyłam.- cmoknęła mnie w policzek i wyjęła tosty na talerz.
- Mam nadzieje, że taki poranek będzie nie raz.- zdjąłem patelnie z jajecznicą.
- Owszem. Szybko się mnie nie pozbędziesz. Nigdy.- widziałem w jej oczach łzy. Od razu wiedziałem, że pomyślała o przyszłości. Wyłączyłem ogień i objąłem ją.
- Ciii.- cicho łkała.- Będę przy tobie tyle ile mogę. Nie opuszczę cię. Znalazłem wreszcie kogoś kogo nie miałem przez siedemdziesiąt lat.- rozpogodziła się. Spojrzałem na nią i uniosłem jej brodę.- Jesteś dla mnie ważna. Myślę, że ja dla ciebie też. Zrób coś dla mnie i nie myśl co będzie po tym jak odejdę. To jest czas na rozmyślanie jak faktycznie tak zrobię. Na razie cieszmy się sobą. Dobrze?
- Jesteś dla mnie ważny. Nie zamieniła bym cię na nowszy model.- zaśmialiśmy się.- Dobrze, wróćmy do śniadania.- ucałowałem jej czoło. Kciukiem starłem łzy, które spłynęły jej na policzki.
Cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Zjedliśmy śniadanie i umyliśmy wspólnie naczynia. Wreszcie mi na to pozwoliła.
- Może pojedziemy do wieży. Pewnie Stark i reszta odchodzi od zmysłów.- powiedziała rozbawiona.
- Dobrze tylko, że nie pojadę w samych spodniach dresowych.- wskazałem na swój ubiór.
- Dlaczego? Moim zdaniem wyglądasz dobrze.- podeszła do mnie i położyła mi ręce na klatce piersiowej.
- Chcesz aby reszta mnie tak oglądała?- zapytałem z uniesioną brwią.
- Chłopaki okay, ale nie dziewczyny. Dobra wysuszę ze wczoraj i się ubierzesz.- powiedziała i chciała odejść, ale złapałem ją za nadgarstek.
- Zazdrosna?- muszę ją trochę pomęczyć.
- Pfff... nie.- wpatrywałem się w nią. Skłamała.- Dobra... jak cholera.- zaśmiałem się. Położyła swoje ręce na mojej szyi. Dała mi soczystego buziaka i zniknęła za drzwiami sypialni.
Po godzinie pozbieraliśmy się i wsiedliśmy na motor. Dojechaliśmy do wieży i weszliśmy do windy. Nacisnąłem przycisk.
- Dajesz. Udajemy, że jesteśmy przyjaciółmi. Co ty na to?- jej oczy były przepełnione nadzieją.
- Chcesz ich pomęczyć.- pokiwała głową.- Zgoda.
Winda stanęła. Wyjrzałem i w salonie byli wszyscy domownicy. Wzięliśmy głęboki wdech i weszliśmy do salonu.
- Cześć.- powiedziała Ravena i wskoczyła pomiędzy Clinta a Tony' ego. Przywitali się z nami.
- Jak było na randce?- spytał Stark.
- Jakiej randce? To było spotkanie towarzyskie. Jesteśmy przyjaciółmi.- powiedziała. Chciało mi się śmiać. Była genialną aktorką. Wszyscy spojrzeli na mnie.
- No co?- wzruszyłem ramionami. Udawałem, że nie wiem o co im chodzi.
- Mówiłem. Ty nie powiesz. Ja to zrobię.- powiedział zdenerwowany Iron Man.
- O co chodzi Tony?- zapytała z powagą Rav.
- Te „spotkanie towarzyskie" to była randka. Steve miał ci powiedzieć, że mu się podobasz.- zrobił cudzysłów palcami. Usiadłem na fotelu i słuchałem jak ujmuje to w słowa Stark.- Miałaś odwzajemnić jego uczucia. W przyszłości mieliście mieć domek, psa i dwójkę dzieci, a ja miałem być chrzestnym. On po prostu nie potrafi mówić o uczuciach. Groziłem mu, że ja się z tobą umówię. Przygotował piknik. Zachód słońca miał być romantyczny. Nie pierdol, że jesteście przyjaciółmi.- Tony' emu puściły nerwy.
- Ahh.- Rav wstała z miejsca. Podeszła do mnie. Zwróciła się do Starka.- Tony... wiesz...- usiadła mi na kolanach i położyła dłoń na moim policzku.-... on już to powiedział.- pocałowała mnie. Starkowi wypadła szklanka z ręki i rozbiła się na podłodze.
- Jesteście razem?- zapytał Clint z szeroko otwartymi ustami.
- Nie, wiesz... tylko tak się całujemy.- powiedziała ironicznie.- Żartuje.- objąłem ją w pasie.
Perspektywa trzecioosobowa:
No i tak zaczęły się gratulacje i rozmowy. Steve rozmawiał potajemnie z Lokim na temat przyszłości. Oczywiście nie uciekło to uwadze Raveny. Stark namówił ją na szklankę whisky. Resztę dnia świętowali, śmiali się i rozmawiali na różne tematy. Wieczorek Steve zabrał trochę ubrań żeby zostawić w domu blondynki. Dotarli do mieszkania. Rogers odłożył torbę w kont salonu.
- Wody?- spytała Ravena lejąc napój do szklanki.
- Poproszę.- odparł poprawiając ręką włosy. Kobieta nalała wody do kolejnej szklanki.- Nieźle potrafisz udawać. Ja ledwo co nie wybuchnąłem śmiechem.- zaśmiała się i podała mu naczynie.
- Pewnych rzeczy nie da się oduczyć.- powiedziała i wypiła wodę.
- Nawyki.- odparł i upił łyk.- Serial?
- Właściwie to miałam inny pomysł.- powiedziała i zabrała z jego ręki szklankę.
- Jaki?- nie odpowiedziała na jego pytanie tylko przywarła do jego ust.
Pocałunki były nieśmiałe. Steve położył dłonie na jej biodra. Ona swoje wplątała w jego włosy. Ich ruchy stały się bardziej śmiałe. Ravena powoli zdjęła jego koszulkę i odrzuciła w bok. Błądziła dłońmi po jego plecach.
- Jesteś pewna?- zapytał. Nie chciał popełnić błędu. Zależało mu na niej i bał się, że to nie pora.
- Nigdy nie byłam niczego tak pewna.- powiedziała i ich usta złączyły się ponownie.
Steve nieśmiało włożył ręce pod jej bluzkę i drażnił jej ciało. Po chwili złapał ją i uniósł do góry. Przeszli przez drzwi sypialni. Rogers delikatnie położył ją na łóżku i...
- Docenimy sobie prywatność.- odparł i drzwi do pokoju zostały zamknięte...
~ ~ ~
Niektórzy mnie zabiją za zakończenie tego rozdziału w ten sposób 🥺🥰💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top