56. Obietnica
Perspektywa Raveny:
Każdy się uspokoił i w ciszy oglądaliśmy film. Niestety ja z Nat nie miałam zdania na temat filmu. Siedziałam obok Steve' a i Natashy. Po chwili zaczęłam robić się senna i zasnęłam...
Perspektywa Steve' a:
Oglądaliśmy w spokoju film. Stark z Clintem wybrali jakiś science fiction. Rav siedziała obok mnie. Miałem rękę za jej plecami. Po chwili poczułem jak się we mnie wtula. Popatrzyłem na nią i zauważyłem, że zasnęła. Uśmiechnąłem się i wróciłem do oglądania filmu. Szczerze powiedziawczy nie potrafiłem się skupić na nim. Objąłem ją. Moja ręka znajdowała się na jej tali.
- Dobra! To...- krzyknął Stark.
- Cii.- przyłożyłem palec do ust i wskazałem na Ravene.
- Jak słodko.- powiedział Clint.
- Ktoś nam zasnął.- mówił już ciszej Tony.
- Tak się dzieje jak faceci wybierają filmy.- powiedziała Natasha i okryła Ravene kocem.
- Zaniosę ją do pokoju.- powiedziałem i złapałem ją jak pannę młodą.
- Czyjego?- zapał Loki. Reszta facetów się zaśmiała.
- Mojego.- powiedziałem i ruszyłem w jego kierunku. Za plecami słyszałem:
- UUU.- kretyni.
Ułożyłem ją na moim łóżku. Zdjąłem jej buty. Przykryłem kocem. Na początku wpatrywałem się w nią później wyszedłem z pokoju. Przyszedłem z powrotem do salonu.
- Myśleliśmy, że z nią zostaniesz.- powiedział Stark.- Czemu ty jej nic nie powiedziałeś?
- Znasz odpowiedź.- przewróciłem oczami.
- Czyli mogę do niej iść.- spytał Tony. Zabijałem go wzrokiem.- Okay, rozumiem jest nietykalna.
Po godzinie towarzystwo się rozsypało. Każdy poszedł spać do siebie. Zostałem jedynie ja i Natasha. Poszedłem do kuchni nalać sobie wody.
- Kiedy jej powiesz?- zapytała śledząc mnie wzrokiem.
- Nie wiem.- jeszcze nie mam planu.
- Zaproś ją gdzieś. Byle nie do restauracji. Zrób coś czego nie zapomni.- podziękowałem jej za podpowiedź i poszedłem do swojego pokoju.
Rav spała sobie słodko. Nie chciałem spać obok niej. Byłoby to nie etyczne. Raczej tak myślę. Wyjąłem jedną z moich koszulek i położyłem na komodzie. Położyłem na niej kartkę z informacją, aby się rano przebrała. Myślę, że nie chce czarować ubrań.
Zabrałem strój do ćwiczeń i wyszedłem z pokoju. Zamierzałem odwiedzić naszą siłownie. Po godzinie ćwiczeń usłyszałem windę. Wychyliłem się i zobaczyłem Loki' ego.
- Czego?- spytałem chamsko.
- Jednak mnie posłuchałeś.- powiedział siadając za mną na krześle.
- Miałeś racje.- odparłem cicho.
- Co?- spytał. On i Ravena mają ze sobą to wspólne. Lubią się przegadywać.
- Miałeś racje. Jest mi głupio o tym z tobą gadać, ale muszę cię o coś poprosić.
- No proszę. Zamieniam się w słuch.- spoważniał.
- Najpierw nie nabijaj się tylko podejdź do sprawy poważnie. Chodzi o Rav.- odwróciłem się do niego.
- Jeśli chodzi o nią to jestem poważny.
- Chce abyś mi coś obiecał. Ja będę żyć krócej niż ty czy ona. Jeśli by nam się udało i byłaby moją dziewczyną to chcę abyś zatroszczył się o nią po mojej śmierci. Wiem głupie, ale ona cię lubi. Ty też ją wspierasz. Mimo iż to co zaszło pomiędzy wami mi się nie podoba to jesteś kimś kto o nią będzie dbać.
- Nie spodziewałem się tego.- odparł i wstał z krzesła.
- Nie istotne kim dla niej będziesz. Tylko dbaj o nią.
- Zdajesz sobie sprawę, że mówisz o kimś niezniszczalnym?- spytał, a ja się zaśmiałem.
- Zdaje sobie z tego sprawę, ale to, że nie da się zniszczyć ciała to nie znaczy, że nie da się zniszczyć umysłu.- czarnowłosy podszedł do mnie.
- Jesteśmy w tym dwaj. Tylko to co ty do niej czujesz jest ludzkie.- ostatnie słowo powiedział z odrazą.
- Nie ważne jakie to jest. Tak samo silne. To starczy. Zależy nam na niej.- powstrzymywałem łzy, które pojawiły się o samym pomyśleniu o przyszłości.
- I tak wolałbym być na twoim miejscu.- wyciągnął w moją stronę dłoń.
- Obiecaj.- powiedziałem i czekałem na te słowo aby podać mu dłoń.
- Obiecuje.- uścisnęliśmy sobie dłonie.- Jest silna. Jeśli się uda to zabiorę ją do Asgardu. Opowiadała mi, że tęskni za Odynem i Friggą. Może tak ją odciągnę od twojej śmierci.- skinąłem głową. Czarnowłosy wyszedł.
Pozwoliłem aby parę łez spłynęło z moich oczu. Powróciłem do treningu. Resztę nocy spędziłem na waleniu w worek i bieganiu...
Perspektywa Raveny:
Leniwie przetarłam oczy. Od razu się zorientowałam, że nie jestem u siebie w pokoju. Dlaczego chciałabym się obudzić obok niego? Pościel pachniała nim. Najchętniej nie wychodziłabym z tego pokoju. Zauważyłam koszulkę, którą dał mi Steve do ubrania. Zdjęłam wczorajsze spodnie i koszulkę. T- shirt, który dał mi Rogers był duży. Sięgał mi prawie do kolan. Wyszłam z jego pokoju i pokierowałam się do salonu.
~ ~ ~
☺️☺️☺️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top