54. Pocisk
Perspektywa Raveny:
Zostawiłam Steve' a w salonie, a sama poszłam się przebrać. Weszłam do garderoby i zabrałam ubranie. Skoczyłam pod prysznic żeby zmyć z siebie farbę. Ubrałam bieliznę. Na tyłek wciągnęłam długie, czarne spodnie dresowe. Do tego czarna bluzka na ramiączkach. Opuściłam łazienkę i poszłam do Rogersa.
- Jak przewieziemy obraz?- spytałam zdejmując suche płótno z sztalugi.
- Może przejdziemy się?- zaproponował wstając z kanapy.
- Może być.- powiedziałam i wzięłam z gabinetu czarny materiał. Zakryłam nim obraz.
Ubrałam bluzę, a Steve wziął kurtkę. Teraz dopiero zauważyłam, że on i tak nie ma motoru. Powiedział, że gdy był w wieży to go zostawił. Przeszliśmy przez park. Było słonecznie. Czasem słońce chowało się za chmurami. Dotarliśmy do wieży i weszliśmy do portierni.
- Dzień dobry Kapitanie. Raveno.- powiedziała sekretarka. Skinęliśmy głowami i weszliśmy do windy.
- Długo sprzątali?- spytałam wciskając w windzie piętro mieszkalne.
- Około doby.- wzruszył ramionami. Nie był do końca pewny.
- Mam nadzieje, że Fury' ego już nie będzie.- winda stanęła. Wyszliśmy z niej i staliśmy w przejściu.
Perspektywa Steve' a:
Stark z Clintem o czymś rozmawiali. Loki czytał książkę, a Thor razem z Natashą byli w kuchni. Nie zauważyli nas.
- Skoro macie dużo pracy to wrócę...- powiedziała Ravena i już miała się wycofywać kiedy:
- Jak dobrze, że znów jesteś.- podeszła do Starka.- Steve już ci...- pokazałem mu aby nic nie mówił. Chyba zrozumiał, bo przestał gadać.
- Co... Steve?- spytała odwracając się do mnie.
- Czy Steve ci mówił co się tu działo.- Clint uratował mnie i objął Rav ramieniem. Zaprowadził na kanapę.
- Tak opowiadał, że was kobieta uratowała.- zaśmiała się.
- Poradzilibyśmy sobie bez niej.- burknęła Natasha.- Po prostu naprawiła swój błąd.
- Ale widzę, że wszystko w normie.- rozejrzała się po pokoju.
- Już w porządku.- powiedział Stark i usiadł obok niej.- Co tu masz?
- Prezent.- powiedziała Ravena i wstała.- Nudziło mi się i namalowałam...- zdjęła materiał.
- O! To my!- powiedział Clint przyglądając się obrazowi.
- Następnym razem skarbie pamiętaj, że jestem bardziej umięśniony.- zauważył Stark, a reszta się zaśmiała.
- Nie słuchaj go. Jest jak żywy.- powiedziała Natasha.
- Ej! Wymyśliłem!- do pokoju wpadł Bruce. Miał w ręce pistolet.- Ravena!- przytulił White. Później spojrzał na obraz.- Genialny.
- Co wymyśliłeś?- spytała i przyjrzała się broni.
- Wymyśliłem pocisk, który po wystrzeleniu wypuszcza masę innych pocisków.- podał broń Tony' emu.
- Ciekawie.- przyjrzał się pistoletowi. Później wziął pocisk.- Jak z tego strzelać?- spytał mierząc z broni do okna.
- Normalnie masz spust.- powiedział i wskazał na cyngiel.- Jest też małym komputerem. Wystarczy znaleźć punkt...
- Rączki do góry.- Stark obrócił się z pistoletem do Clinta. Broń wystrzeliła.
- Nie!- krzyknął Bruce.
Zacząłem panikować. Nagle pocisk się zatrzymał. Przerażenie zmieniło się na zdziwienie. Wszyscy popatrzyli na Ravenę. O nie... Ona zatrzymała kule. Wszyscy prawdopodobnie już wiedzą.
Kobieta otwarła oczy. Pocisk upadł na podłogę. Wszyscy nie wiedzieli co robić. Romanoff wycelowała do Rav z broni.
- Natasha, nie!- stanąłem przed Raveną.
- Kim ona jest?- wysyczała.
- Steve. Już koniec.- przesunęła mnie dłonią.- Natasha odłóż broń.- mówiła spokojnie.
- Kim jesteś?- zapytała. Była w gotowości do ataku.
- Już...- zamknęła oczy. Jej włosy zmieniły się na czarne.- ... wiecie.
- O wszystkim wiedziałeś?!- zapytała mnie rudowłosa spuszczając broń.- Dlatego ją broniłeś, bo... jest twoją przyjaciółką! Chyba żartujesz?!
- Uspokójmy się wszyscy.- powiedział Thor i wstał z kanapy.
- A niby nie kłamiesz!- odparła Natasha była dalej zdenerwowana.
- To nie jest kłamstwo. Tak samo jak i Ravena Black żyje, i Nieuchwytna... w sumie to wczoraj zmarła.
- Przecież przed mną stoisz!- zauważyła. Włosy wróciły swój dawny kolor.
- Nie chciałam używać mocy. Jednak żeby uratować życie Clintowi musiałam to zrobić.- opadła. Upadła zmarnowana kanapę.
- Podobno ci na nas nie zależy.- zauważył Stark.
- Tam jest ukryty przekaz, który powinna zrozumieć jedna osoba. Steve... pokłóciłam się z nim. Byłam nie uważna i dorwała mnie Hydra. Chcieli zabić was, ponieważ mi...- popatrzyła w bok.
- Co ci?!- Natasha była coraz bardziej zła.
- Ponieważ zależy mi na was. Spędziłam z wami miesiąc i mogę przyznać, że to był jeden z najlepszych miesięcy jaki przeżyłam.
- Zamierzacie jej wierzyć?!- spytała Wdowa, ale jej nikt nie odpowiedział.- Jak się zastanowicie to będę na siłowni.- wyszła.
- Mi tam wszystko jedno.- powiedział Loki znad książki.
- Dzięki Jelonku...
- Ciebie nikt nie pytał.- zaśmiała się na słowa Starka.
- Nic złego nie zrobiła. Ja jestem z nią.- powiedział Thor i usiadł obok Rav.
- Czemu ja na ciebie wtedy wpadłem.- pokiwał głową Clint i uściskał Ravenę.- Poza tym uratowałaś mi życie.
- Chciałem cię zbadać, ale i tak nie jedno osiągnąłem dzięki tobie.- powiedział Bruce i się uśmiechnął.
- Ja jestem po twojej stronie odkąd cię poznałem.- powiedziałem i oparłem się o framugę drzwi. Wszyscy spojrzeli na Starka.
- Wisisz mi Akt.- zaśmiała się i uściskała go.
- Chodźcie wszyscy.- powiedziała Ravena z łzami w oczach.- Jelonku ty też.- przewrócił oczami, ale uściskaliśmy się grupowo.- Idę jeszcze do Natashy.- powiedziała i wytarła łzę. Pojechała windą.
- Jestem z tobą od początku, uuuu.- zaśmiał się Tony. Oberwał od mnie poduszką.
~ ~ ~
Dobre przyjęcie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top