52. Koszmar




Perspektywa Steve' a:


Byłem w czarnym pomieszczeniu. Pod moimi stopami była woda. Wokoło nic innego nie było... tylko ciemność. Usłyszałem śmiech za sobą. Odwróciłem się i zobaczyłem łóżko. Pod kołdrą coś się ruszało. Postawiłem krok w stronę przedmiotu. Śmiech ucichł dało się słyszeć jedynie mruczenie i ciche pojękiwanie. Podszedłem ostrożnie i złapałem za róg materiału. Odsunąłem...

Zobaczyłem półnagiego Loki' ego, który w ramionach trzymał Ravenę w bieliźnie. Całowali się i to dosyć namiętnie. Zawrzało we mnie. Nagle Loki na mnie spojrzał i uśmiechnął się szyderczo. Przestali się całować.

- On patrzy.- powiedział czarnowłosy.

- I co z tego. Niech wie do kogo należę.- powiedziała i usiadła na nim okrakiem.

Przylgnęła do jego ust. Czarnowłosy błądził po jej ciele dłońmi. Kiedy zacisną ręce na jej pośladkach chciałem odciągnąć jego dłoń, ale zaczęli się rozpływać.

Po chwili łóżko i oni zniknęli. Zacząłem spadać.

Wylądowałem na kanapie w domu Raveny. Rozejrzałem się dookoła. Blondynka stała przy kuchni i coś gotowała. Postawiłem krok w jej kierunku. Za drzwi sypialni wyszedł Loki. Podszedł do Rav i objął ją od tyłu. Dziewczyna się odwróciła i zaczęli się całować. Czarnowłosy uniósł ją do góry i posadził na blacie kuchennym. Stanął pomiędzy jej nogami.

- Nie!- pobiegłem w ich kierunku, ale ponownie grunt zniknął pod moimi nogami. Spadałem...

- Steve, Steve. Obudź się.- otwarłem oczy i zobaczyłem Ravenę pochylającą się nad mną.- To tylko koszmar.

Usiadła na skraju łóżka i przyłożyła mi rękę do czoła. Później położyła ją na policzek i przetarła po nim kciukiem. Uśmiechała się.

- Obudziłem cię?- spytałem siadając.

- Tak właściwie to nie spałam.

- Dlaczego?- spytałem przyglądając się jej twarzy w ciemnościach.

- Chciałam inaczej wykorzystać tę noc.- powiedziała przybliżając się do mnie.

- Jak?- spytałem. Nie rozumiałem o co jej chodzi.

- Z tobą.- powiedziała i musnęła moje usta.

Oddałem pocałunek bez namysłu. Położyła ręce na moim nagim torsie. Odsunęła się na chwilę. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Jak kot zakradła się obok mnie i... zdjęła koszulkę. Zawstydziłem się i odwróciłem wzrok. Ma piękne ciało. Złapała moją twarz i zmusiła abym na nią spojrzał. Ponownie mnie pocałowała. Nie odrywając się od mnie usiadła na moich kolanach okrakiem. Pocałunki z nieśmiałych przerodziły się na szybsze, pełne pożądania. Ugryzła moją wargę i odsunęła się. Otarła się o mnie swoim kroczem. Cicho jęknąłem. Zabrała się za moje spodnie. Kiedy ponownie się do mnie zbliżyła ja...

Otwarłem oczy. Byłem cały zdyszany i spocony. Rozejrzałem się na boki. Byłem w pokoju Rav. Powoli robiło się jasno. Popatrzyłem na dziewczynę. Spała obok na kanapie. Chyba to już nie sen. Opadłem na poduszkę ciężko oddychając. Co to był za sen?!... i koszmar?! Dałem ręce za głowę i poprawiłem włosy. Wpatrywałem się w sufit. Popatrzyłem przed siebie i zobaczyłem wybrzuszenie pod kołdrą. Nie, proszę nie! Podniosłem materiał. Ujrzałem moją erekcję. Muszę szybko iść do toalety. Jak na złość Rav się poruszyła. Starałem się nie ruszać aby nie obudził ją hałas. Przeciągnęła się i ziewnęła. Super! Podkuliłem jedną nogę aby nic nie było widać i złapałem mój telefon dla niepoznaki.

- O! Ty też już nie śpisz.- powiedziała siadając. Pokiwałem nerwowo głową. Wstała z łóżka.- Coś się stało?

- Nic.- odparłem szybko. Podeszła do mnie. Usiadła na skraju łóżka.- Naprawdę będziesz powtarzać swoje ruchy?!- zapytałem sam siebie.

- Jesteś rozpalony.- powiedziała i chciała dotknąć mojego czoła, ale złapałem jej rękę.

- Naprawdę nic mi nie jest. Jest dobrze. Nie przejmuj się.- powiedziałem puszczając je dłoń. Wstała i podeszła do garderoby.

Ta głupia nocna bluzka! Starałem na nią nie patrzeć i uspokoić się. Uśmiechnęła się i poszła do łazienki. Ulżyło mi. Wypuściłem spokojnie powietrze. Starałem się opanować ciągle przyśpieszony oddech.

Wyszła z łazienki, a mi dalej nie opadł. Starałem się na nią nie patrzeć, ale jej ruchy nie pomagały w tym.

- Zrobię śniadanie.- powiedziała łapiąc za klamkę.- Jestem do twojej dyspozycji.- usłyszałem jej seksowny głos. Ja te zdanie sobie sam wyobraziłem?!

- CO?- wytrzeszczyłem oczy.

- Powiedziałam, że gdybyś czegoś potrzebował to jestem za drzwiami.- powiedziała wolniej. Pokiwałem głową. Wyszła.

- KOBIETO! Co ty ze mną robisz?!- wrzeszczałem w swoim umyśle.

Uspokoiłem się. Moja erekcja zniknęła. Zabrałem ciuchy i poszedłem do toalety. Po ubraniu się poszedłem do salonu i wraz z Raveną zjadłem śniadanie.


~ ~ ~

Uwag! Skończył mi się zapas części.

Rozdziały będą wstawiane wtedy kiedy napiszę ☺️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top