5. Zaułek
Perspektywa Steve' a:
Gdy wróciliśmy z misji w Avengers Tower czekał na nas Nick. Nie zdziwiła go informacja, że dziewczyna uciekła. Nadal nie jestem w stanie zrozumieć jakim cudem faceci się wykrwawili, bo na pewno nie od upadku. Tony podejrzewa, że kobieta może mieć moc manipulowania czyimś ciałem. Bruce powiedział, że chciałby ją zbadać.
Wieczorem poszedłem do naszej siłowni. Nie powiem, ale znudził mnie widok tych samych rzeczy w dzień, w dzień. Chcę trochę zmienić otoczenie i pomyślałem, że dobrze by było gdybym poszedł do siłowni na mieście. Będzie mała odskocznia. Jutro chce pobiegać po Nowym Jorku. Więc za dwa dni pójdę na miasto.
Tony wcześniej próbował mnie namówić, abym poszedł gdzieś do innych ludzi. Lecz miałem to za zły pomysł.
Dalej nie jestem w stanie wyrzucić tej dziewczyny z głowy. Ona była taka niewzruszona tym co się działo. Tak jakby się niczego nie bała. Jest bardzo intrygująca.
Była szósta kiedy zwlokłem się z łóżka i wykonałem poranną toaletę. Ubrałem szary t- shirt i czarne, długie spodnie dresowe. Poszedłem do kuchni i zabrałem bidon z wodą.
Po czterogodzinnym bieganiu usiadłem w parku na ławce. Patrzyłem na ludzi, którzy beztrosko chodzą ulicami. Czasy się zmieniły. Już nikt nie martwi się wojną. Mogą spokojnie wyjść i cieszyć się słonecznymi dniami. Moją uwagę przykuła radosna dziewczyna. Podobna była do tej z wczoraj. Szła z plecakiem na plecach i nagle się zatrzymała. Popatrzyła do zaułku. Również się tam spojrzałem i zobaczyłem jak jakiś facet dobierał się do jakiejś dziewczyny. Chciałem zainterweniować, kiedy zauważyłem jak czarnowłosa wchodzi tam. Podszedłem bliżej i po chwili minęła mnie rozpłakana brunetka. Wychyliłem lekko głowę i zobaczyłem jak kobieta rozmawia z mężczyzną.
- Masz z czymś problem?- zapytała czarnowłosa.
- Właśnie spłoszyłaś mi ptaszka, ale ty też niczego sobie jesteś.- widać było, że facet jest pijany.
Dziewczyna kopnęła go w brzuch, a on zatoczył się do tyłu. Próbował uderzyć ją z liścia, ale się schyliła. Kucnęła, a on obiema rękami chciał uderzyć ją od góry. Zablokowała swoja prawą ręką i powiedziała:
- Bić to ty się nie potrafisz.- podcięła swoją nogą jego kończyny.
Mężczyzna upadł na plecy. Kobieta chwyciła mu ręce za głowę i usiadła na nim okrakiem. Wzięła fioletowy nóż za pasa i przyłożyła do gardła.
- Jeszcze raz zobaczę, że chcesz się dobrać do jakiejś dziewczyny, a wezmę mój kij od miotły i zostaniesz spenetrowany.- wysyczała.
Wstała z niego i kopnęła go w bok. Stała do mnie plecami. Mężczyzna pozbierał się szybko i zaczął uciekać. Mijając mnie rzekł:
- Jakaś wariatka!- zniknął mi z oczu.
Wszedłem do zaułka i oparłem się o ścianę.
- Wiesz, że groźby są karalne?- chciałem ją trochę pomęczyć, ale pochwalam to co zrobiła.
- Witam Steve' a Rogersa.- powiedziała dalej stojąc tyłem. Zacząłem się zastanawiać jakim cudem wie kim jestem.
- Ty nie jesteś zła.- powiedziałem, a ona się odwróciła.
- A kto powiedział, że jestem?- uniosła jedną brew.
- Tak naprawdę jesteś dobra tylko robisz głupie zlecenia od Hydry. Zgadłem?- podeszła do mnie i oparła się o przeciwną ścianę.
- Nie jestem dobra, ani zła. Jestem sobą.- powiedziała patrząc mi w oczy.
Dostrzegłem, że ma przepiękne szare oczy. Makijaż odwracał od nich uwagę. A one lustrowały mnie.
- Wiem, że musisz to zrobić. Więc kuj.- wyciągnęła do mnie nadgarstki abym założył jej kajdanki.
- Po pierwsze nie mam czym cię związać.- powiedziałem, a na jej rękach pojawiły się kajdanki. Zaniemówiłem.
- Pierwsze masz.- powiedziała pokazując, że trzymają jej ręce.
- Po drugie jestem Steve, a nie Kapitan Ameryka. Więc mogę udać, że cię nie widziałem.- uśmiechnąłem się do niej. Przedmiot, który krępował jej ruchy zniknął.
- Możemy udawać.- zachichotała. Ma słodki chichot.- A co jak się ciebie zapytają, kto ci zrobił tą ranę w dłoni?- zapytała, a ja spojrzałem na swoją dłoń, na której widniała litera „N". Nie czułem bólu. Pomyślałem, że to iluzja.
- Nie będą musieli wiedzieć wszystkiego.-rzekłem, a ona pstryknęła palcami i rana zniknęła.- Jak to robisz?
- Magia? Nie wszystko to co widzisz jest prawdą. Co z agentami Hydry?- zapytała nie patrząc na mnie.
- Ty wiesz co się stało.- powiedziałem, a ona uśmiechnęła się szeroko ukazując białe zęby.
- Może i wiem, ale należało się im.- spojrzała na mnie.
- Taki ktoś mi mówił, że nie da się ciebie złapać. Chyba, że chcesz być złapana. Czy to prawda?
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć.- zaśmiałem się. Ona dalej wpatrywała się w park, więc samoistnie też tam popatrzyłem.
Kiedy wróciłem wzrokiem do dziewczyny, ona wyparowała. Unosił się jedynie biały dym. Na ziemi zauważyłem kawałek kartki. Podniosłem go i przeczytałem:
„Miło się gadało, ale muszę lecieć. Do zobaczenia :)".
Uśmiechnąłem się i schowałem kartkę do kieszeni.
Perspektywa Raveny:
Dotarłam do domu i rzuciłam plecak ze strojem na siłownie, na kanapę. Nawet fajnie się gadało ze Steve' em. Podeszłam do kuchni i wyjęłam płatki zbożowe. Nalałam do miski mleka i wsypałam płatki. Na tą kolejność są zdania podzielone. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach i dotarłam do wywiadu z Tony' m Starkiem. Posłuchałam o tym jak to JEGO wieża jest dobrze strzeżona. Chyba się do niego włamię i udowodnię, że tak nie jest. Wstawiłam miskę do zmywarki i zabrałam plecak do pokoju. Wyjęłam niebieski stanik sportowy i spodenki do zestawu. Ubrałam strój i popatrzyłam do lustra.
- Może trzeba wrócić do prawdy?- zapytałam sama siebie.
Poszłam do łazienki zmyłam makijaż i wróciłam przed lustro w pokoju. Stałam się blondynką. Cera zmieniła się na lekko opaloną. Dawno nie widziałam się w prawdziwym wyglądzie. Podeszłam do głośników i podłączyłam mój telefon. Puściłam na cały regulator piosenkę Meghan Trainor „Lips Are Movin". Jak dobrze, że mieszkanie nie przepuszcza dźwięków na zewnątrz. Zaczęłam pląsać. Zapaliłam papierosa. Kiedy go wypaliłam zgasiłam o dłoń i dałam resztę do popielniczki przy łóżku. Rzuciłam się na łóżko i zasnęłam słuchając utworu.
~ ~ ~
Do następnego ...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top