48. Serce
Perpektywa Raveny:
Strucker nadciągam. Stałam przed wieżą. Na pewno już wiedzą, że tu jestem. Klasnęłam w dłonie. Kosy ustawiły się po moich bokach. Weszłam przez szklane drzwi. Pierwsze piętro dziesięciu agentów. Wystarczyło zagwizdać. Leżą na ziemi.
- Jarvis jesteś?- zapytałam w przestrzeń. Nikt się nie odezwał.
Zajęłam się systemem monitoringu. Podłączyłam mój telefon i dostałam się do sieci. Zobaczyłam gdzie jest Strucker. Poziom mieszkalny plus dwudziestu dwóch agentów. Zamazałam monitoring. Stworzyłam swoją iluzje. Mój sobowtór wszedł do windy. Po chwili usłyszałam wybuch. Mądrze, ładunki wybuchowe. Wybrałam schody przeciw pożarowe.
- W pizdu piętr. Przybywam!- krzyknęłam i zaczęłam wchodzić.
Po drodze napotkałam agentów, którzy do mnie strzelali. Użyłam akacza. Weszłam na odpowiednie piętro. Wyrzuciłam broń z pustym magazynkiem. Wyjęłam Minigun' a. Ukryłam się za zakrętem. Wyleciało dziesięciu agentów. Kosy nie musiały nic robić. Odpaliłam działo i wyszłam im na w prost.
- Dzień dobry.- podziurawiłam ich.
Perspektywa Steve' a:
Strucker chodził tam i z powrotem. Ponownie odezwała się krótkofalówka:
- Monitoring padł. Prawdopodobnie dostała się na parter.
- Pilnujcie klatki schodowej.- odparł, a my usłyszeliśmy wybuch.- Może wybrała windę.
Wybrała?! Co nie mówcie że...
- Błędne informacje! Nieuchwytna używa broni palnej...- dalej usłyszeliśmy strzały.
- Halo! Odbiór!- darł się do krótkofalówki.
Przyszła. Skąd wiedziała, że coś nam grozi?! Co się stało kiedy jej nie było skoro zadarła z Hydrą?!
- Szlak by to. Dziesiątka was na korytarz. Dwunastka zostaje.- wydał polecenie. Część agentów została.
- Nie masz z nią szans.- powiedział Fury. Strucker przyłożył mu z pięści. Bogowie byli dalej nieprzytomni.
- Posłuchaj... Ona nie jest taka dobra. Znam sposób na jej śmierć.
- Normalny człowiek umarłby od pocisku.- powiedział Nick mrużąc oczy.
- Ona jest niezniszczalna. Widzę, że nic nie wiesz.- powiedział i odsunął się od niego.
Padły strzały z minigun' a. Skąd ona ma taką artyleria? Po co ja się o nią martwię. Jestem zbyt przyzwyczajony do ludzi, którzy giną od najmniejszego pocisku.
- Minigun?- zapytał ironicznie z niedowierzaniem.
Nastała cisza. Agenci wyciągnęli broń. Usłyszeliśmy gwizd. Już wiedziałem co się stanie. Do pomieszczenia wpadły dwie szare kosy. Przeleciały przez głowy agentów z karabinami. Strucker wyjął pistolet i przyszedł za Fury' ego i wycelował mu w głowę.
- Witajcie chłopcy, Natasho.- czarnowłosa weszła do salonu i odrzuciła minigun' a na bok.
- Ładne blizny.- powiedział, a ja spojrzałem na jej twarz. Miała bliznę, która ciągnęła się od skroni do brody.
Patrzyłem na nią smutnym wzrokiem. Nie wiedziałem co się z nią działo, ale na pewno nic dobrego. Pstryknęła palcami blizna zniknęła. Zaczęła podchodzić.
- Nie zbliżaj się, bo odstrzelę mu łeb.- wysyczał. Cofnęła się o krok.
- Co chcesz w zamian?- zapytała podnosząc ręce do góry.
- Moją paczkę. Wyrzuć bronie.- rozkazał podchodząc do niej. Cały czas celował w Fury' ego.
- Nie oddam ci paczki.- powiedział oddając mu pas z bronią.
- To oddasz życie!- wydarł się i wyrzucił pistolet. Teraz zobaczyłem, że jego prawa dłoń jest w rękawicy.
Wbił on ją w jej klatkę piersiową. Obrócił ją. Rav wydarł się z bólu. Wierciłem się aby uciec z knebli. Strucker zabrał dłoń. Ravena opadła na zienie. Nie ruszała się. Wyglądała jak nieżywa! Wydało mi się, że nie oddycha. Fury i ja wydarliśmy się. Inni byli przerażenie. Strucker powoli się odwrócił.
- Wystarczy mi jej serce, aby wiedzieć, że jest martwa.- powiedział z wielkim uśmiechem.
- Jak to możliwe?- zapytałem powstrzymując łzy. Smutek zmienił się w złość.
- Vibranium Kapitanie. Vibranium.- powiedział przyglądając się organowi.
- Co się...?- rozbudził się Loki, ale zdał sobie ze wszystkiego sprawę. Próbował się uwolnić.
- Szkoda, była taka ładna...- Strucker dotknął jej twarzy butem i przekręcił. Miała pusty wzrok.
- Nie waż się jej ruszać!- wysyczał czarnowłosy.
- Oj chyba komuś tu zależało na przestępczyni.- powiedział i ruszył w jego stronę Loki' ego.- Wiesz co to jest?- zapytał pokazując mu serce na rękawicy. Kapała z jego dłoni krew.- Ona nie potrafiła kochać.
Patrzyłem na jej martwe ciało. Wyraz twarzy zupełnie obojętny. Chciałbym leżeć koło niej i nie czuć bólu po jej stracie. Te martwe spojrzenie powodowało u mnie ciarki. Jaj ciało stało się jeszcze bardziej blade.
~ ~ ~
Koniec...
Żartuje 😜
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top