47. Znów
W tym samym czasie, w Avengers Tower:
Perspektywa Tony' ego:
Drzwi od windy się zamknęły. Wszyscy wpatrywali się w Steve' a, który uderzył pięścią w metal. Groźnym spojrzeniem wejrzał na Loki' ego, który wychylał się za zakrętu.
- To wszystko twoja wina!- wydarł się i zaczął podchodzić do czarnowłosego. Ja z Thorem złapaliśmy go aby nie zrobił nic złego.
- To nie ja jestem zazdrosny.- powiedział z szyderczym uśmiechem Jelonek.
- Chłopaki o co chodzi?- zapytała Natasha.
- O nic!- powiedzieli na raz.
- Ten facet nie jest w stanie zrozumieć tego, że ona mu się podoba. Rozmawiałem z Raveną i ten jakieś sceny zazdrości robi.- czarnowłosy był spokojny.
- Puśćcie mnie!- wyrwał się nam Steve. Podszedł do Loki' ego.- Wiesz co, zrozumiałem to. Tak, proszę wszyscy mieliście racje czułem i czuje coś do niej, ale to nie zmienia faktu, że teraz... nie odezwie się do mnie.
- Wreszcie!- ucieszył się Clint. Mi dalej wszystko śmierdziało.
- Wytłumaczy mi ktoś o co chodzi?- zapytał Fury.
- Otóż nasz Kapitan poznał byłą super modelkę i się zaprzyjaźnili, ale wszyscy wiedzieli, że on do niej czuje coś więcej. Nie chciał tego przyznać. Teraz to zrozumiał.- powiedziałem od niechcenia nalewając sobie whisky do szklanki.
- Co za romansidło.- powiedział siadając na kanapie.
Steve chodził w kółko. Nie wiem czego się bał. Pójdzie do niej i mu wybaczy. Ona go lubi. Z resztą też nie może bez niego przetrwać.
- Skończ chodzić w kółko! Zadzwonię i zobaczymy czy żyje.- wyjąłem telefon i wybrałem numer Raveny. Usłyszałem sygnał. Włączyłem na głośno mówiący.
- Po sygnale nagraj wiadomość.- odezwała się poczta. Rozłączyłem się.
- Może nie zdążyła odebrać.- powiedziałem i spróbowałem jeszcze dwa razy, ale nie odebrała.
- Wy to źle robicie. Od faceta nie odbierze.- powiedziała Natasha i wyjęła telefon. Zadzwoniła.- Nie odbiera.
- Na Odyna. Co się tak martwicie? Po prostu chce pobyć sama.- powiedział Thor.
- Jadę do niej.- powiedział Steve i już chciał brać kluczyki do motoru kiedy zniknęły.
- Nie pojedziesz.- powiedział czarnowłosy. W ręku miał klucze.
- Ty potrafisz używać magii?- zapytał Nick wstając z miejsca.
- Trochę...- odpowiedział i schował klucze.
- Nie będziesz mi mówić co mam robić. Oddawaj.- wystawił w stronę loki' ego dłoń.
- Nie dam. Zachowaj się jak facet i nie lataj za nią. Nie poleci na to.- powiedział, a Kapitan już wycelował w niego pięść, ale ją cofnął.- Posłuchaj. Powiedziała mi co nieco i lepiej żebyś nie latał teraz. Nie wiesz gdzie może być.
- Mam ci ufać?! Co jak komu, ale ciebie nie powinienem w tym temacie słuchać.
Perspektywa Steve' a:
Martwiłem się o nią... ponownie. Nie wiem co wykombinuje. Czemu ja nie potrafiłem jej powiedzieć wprost czemu mnie to dotknęło. Muszę z nią porozmawiać. Zapanować nad cholernymi emocjami. Ciągle się z nią kłócę. Niech wróci tamten okres gdzie się uśmiechała.
- Może zaufasz komuś kto z nią spał?- powiedział cicho czarnowłosy.
Odwróciłem się do niego i wypłaciłem mu prawego sierpowego. Złapał się za policzek.
- Przegiąłeś Loki.- Odparłem i rzuciłem się w jego kierunku.
Uderzył mnie w brzuch, popchnął do tyłu. Zamachnąłem się i wymierzyłem ponownie cios. Podciąłem mu nogi. Usiadłem na nim i dusiłem. Przekręcił nas i uderzył mnie w twarz. Avengersi próbowali nas rozdzielić. Fury i Stark chwycili mnie i odsunęli. Thor złapał brata. Usiłowałem się wyrwać. Loki otarł krew z wargi, którą miał rozwaloną. Mi krew lała się z łuku brwiowego. Nagle jacyś agenci wpadli przez okna i weszli korytarzem.
- Na ziemie!!!- któryś powiedział. Przystawili mi, Fury' emu i Starkowi pistolety do skroni. Thora i Loki' ego oszołomili przez co padli na ziemię. Związali ich. Wdowa, Clint i Bruce zostali postrzeleni w nogi. Padli na ziemię. Wszystkich związano. Nie wiedziałem co się dzieje. Posadzili mnie na krzesło. Każdy próbował się wyrwać oprócz nieprzytomnych. Siedzieliśmy w łuku. Agenci nas okrążyli. Zauważyłem znaki Hydry. Zrobili miejsce ktoś wszedł.
- Dobrze cię widzieć Fury.- powiedział podchodząc do Nicka.
- Bez wzajemności Strucker.- odarł z pogardą.
- Zapłacicie za szkody.- powiedział Iron Man rozglądając się.
- Oj, Tony Stark... jak zawsze dowcipny.- powiedział i chwycił jego twarz.
- Czego chcecie?- spytałem wiercąc się. Przykułem uwagę Struckera.
- Od was nic, ale od...- przerwał bo zatrzeszczała krótkofalówka.
- Szefie już jest.- usłyszeliśmy jakiegoś agenta.
- Wybornie.- Odsunął się od Starka i przeszedł za nas.- Ciekawe jak długo to potrwa...
~ ~ ~
Sieczka 🆘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top