26. Wzroki




Perspektywa Raveny:

- A już liczyłem na to, że powiesz dziewczyna.- rzekł Stark i ruszył w naszą stronę.- Ale to znaczy, że pani jest wolna. Więc ją porywam.- objął mnie ramieniem i wprowadził w głąb pokoju.

- On tak zawsze.- powiedział zmarnowany Hulk.- Bruce Banner. Miło cię poznać.- uścisnął mi dłoń.

- Mi pana doktorze również.- uśmiechnęłam się przyjaźnie.

- Mów mi po imieniu.- skinęłam głową, że rozumiem.

- Przyjaciele Steve' a, są naszymi przyjaciółmi.- powiedział gromowładny i mnie uściskał.

- Thor... brakuje... mi... tlenu.- wydusiłam z siebie, a blondyn mnie puścił.

- Żeście kobietę osaczyli.- powiedział Clint przeciskając się przez Thora.- Usiądź sobie, bo ci spokoju nie dadzą.- powiedział i pociągnął mnie w stronę kanapy.

- Znam was wszystkich nie musicie się przedstawiać.- powiedziałam patrząc po ich twarzach. Zauważyłam, że Czarna Wdowa bacznie mnie obserwuje. Przełknęłam ślinę gdy zobaczyłam Loki' ego z podstępnym uśmiechem.

- O Jelonka się nie bój jest nieszkodliwy.- powiedział Stark siadając obok mnie. Zarzucił mi rękę za plecy. Loki prychnął coś pod nosem i wrócił do czytania książki.- Romanoff spocznij, bo spłoszysz gościa.- Natasha skinęła w moją stronę głową, aby się przywitać. Powtórzyłam jej ruch.

- Tak właściwie to skąd się znacie?- zapytała Czarna Wdowa patrząc na Steve' a. Usiadła obok Clinta.

- Poznaliśmy się jak groziłam facetowi, że mój kij go spenetruje bo chciał zgwałcić jakąś kobietę.- pomyślałam.- Poznaliśmy się na siłowni.- powiedziałam na głos.

Poczułam jak Loki usiłuje wejść do mojego umysłu. Więc żeby nic nie podejrzewał pokazałam mu spotkanie. W taki sposób będzie myślał, że nie mam żadnej blokady umysłu.

- Czym się zajmujesz?- padło kolejne pytanie.

- Trochę czuje się jakbyś mnie przesłuchiwała, ale ci odpowiem. Czasem jestem grafikiem komputerowym, a czasem maluje obrazy.- powiedziałam z uśmiechem.- Tak, wiesz Natasho projektuje nawet bronie.- pomyślałam sobie.

- No proszę mamy artystkę.- powiedział Stark.- A nie malujesz może aktów?- spytał się mnie na ucho.

- Kiedyś malowałam.- powiedziałam rozbawiona.

- A nie masz swoich?- kolejne wyszeptane pytanie. Chciało mi się zwijać ze śmiechu, ale się opanowałam.

- Stark daj jest spokój.- uratował mnie Steve, który podszedł do kuchni. Te dwa pomieszczenia były połączone tak samo jak u mnie.- Napijesz się czegoś?

- Jeśli mogę prosić wodę.- powiedziałam z wielkim uśmiechem. Dalej byłam rozbawiona tym o co zapytał mnie Tony.- Czym wy w ogóle się zajmujecie oprócz ratowania świata?- spytałam, kiedy Steve podał mi szklankę z napojem.

- Gramy w gry.- powiedział Clint łapiąc za pada od Xbox' a.

- Laboratorium.- odrzekł Bruce.

- Jedzenie.- powiedział Thor na co niektórzy (w tym ja) się zaśmiali.

- Treningi.- powiedziała Natasha.

- Majsterkowanie przy zbroi oraz wkurzanie Jelonka.- powiedział Stark na co wybuchłam śmiechem.

- Stark uważaj. Nikt by nie chciał abyś się jutro nie obudził.- powiedział z nad książki Loki.

- Pff, i tak każdy wie, że nic nie zrobisz.- przedrzeźniał się z nim Tony.

- Czyli chcesz to sprawdzić.- zapytał czarnowłosy wstając.

- A czy ty nie będziesz chciał jeszcze raz sprawdzić celi?- zapytałam, a Loki stanął przed mną. Stark chciał się zerwać z miejsca, ale go powstrzymałam i sama wstałam.

- Jesteś zwykłą śmiertelniczką nie jesteś w stanie mi nic zrobić.- wysyczał, a ja sprawiłam, że w głowie słyszał głos Nieuchwytnej:

- Posłuchaj Loki. Ta dziewczyna to moja dobra znajoma. Zrobisz jej coś, a pożałujesz i niczego nie próbuj. Obserwuje was.

Fajnie było oglądać jak Loki usiłował kogoś dostrzec za sobą. Wrócił wzrokiem do mnie.

- Usiądziesz czy ci pomóc?- zapytałam słodkim głosem.

Czarnowłosy prychnął coś pod nosem i zabrał książkę. Wyszedł z salonu wszystkie spojrzenia spoczęły na mnie. Ja jedynie się uśmiechnęłam.

- Powiedz co mu zrobiłaś?- zapytał Bruce.

- Ja, nic.- powiedziałam poważnie.- Słyszeliście przecież.- usiadłam na swoje miejsce.

- W ogóle, to ty nam Steve' a kradniesz.- popatrzyłam na Clinta pytająco.

- Barton dobrze mówi.- przytaknął mu Stark.

- Skończycie?- westchnął Steve.

- O co chodzi?- popatrzyłam Rogersa.

- No Steve cały w skowronkach wychodzi sobie popołudniami... i słuch o nim ginie.- powiedział z uśmiechem Clint.

- A dziś powiedzieliśmy, że nie ma wychodzenia, to przyprowadził cię do nas.- zaśmiałam się na słowa Starka.- Nie żeby przeszkadzało nam, że tu jesteś, wręcz odwrotnie. W sumie mam do ciebie propozycje.

- Jeżeli jest niemoralna to jej nie przyjmuje.- oparłam się plecami o oparcie kanapy.

- Musisz Ravena uważać, bo on jedynie takie składa.- powiedział Bruce, a Clint i ja się zaśmialiśmy.

- Nie chciałabyś zostać na treningu?- zapytał w końcu Tony, a mi się zrobiło ciepło. Popatrzyłam na Steve' a, ale on nie widział nic złego w tym abym została.

- Zgoda, ale raczej będę kukłą treningową niż przeciwnikiem.- powiedziałam i wypiłam wodę, aby studzić niepokój.- Tylko jest jeden problem, bo nie mam stroju, to chyba odpada...- próbowałam z tego wybrnąć, ale Natasha mi przerwała.

- Coś ci pożyczę.- uśmiechnęłam się. Romanoff miała złośliwy uśmiech. Ten wyraz twarzy przypominał Loki' ego. Chyba ktoś tu za dużo czasu spędza razem.

- Dzięki. To ja w zamian za to, że mnie przygarnęliście zrobię coś na obiad.- widziałam jak chłopakom zaświeciły się oczy.

- Chyba żartujesz?- popatrzył na mnie zdziwiony Steve.

- Lubię gotować, a do tak wielu osób jeszcze tego nie robiłam.- wstałam z kanapy i podeszłam do niego.

- Hmmm jak to było o tym, że ktoś jest gościem?- spytał uszczypliwie.

- To tylko obowiązuje w moim domu.- powiedziałam, a Steve zaśmiał się.- Mogę poszperać?- zapytałam w stronę salonu. Thor ochoczo pokiwał głową.

Pozaglądałam do półek i lodówki. Pomyślałam, że zrobię Amerykańskie naleśniki. Wyjęłam potrzebne składniki oraz parę owoców jakie znalazłam. Zbyt bogatej lodówki nie mają. Same Fast Foody. Pełno mięsa. Założę się, że często jedzą pizze. Steve podszedł do mnie.

- Przynieś mi doniczkę z ziemią w środku, proszę.- spojrzałam na niego błagalnie.

- Po co ci ona?- spytał marszcząc brwi.

- Macie braki w lodówce więc muszę sama coś wyhodować.- Steve nie zadawał więcej pytań tylko zniknął z mojego pola widzenia.


~ ~ ~

Loki pominięty... 🥺

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top