21. Przesłuchanie




Perspektywa Raveny:


Metal zacisnął się na mych nadgarstkach i nogach. Kajdany były połączone żelaznym łańcuchem.

- Tylko trzy noże. No wiesz co?!- zawiódł się na mnie.

- Brzydzą mnie te karabinki oraz inne bronie, które nic nie robią. Za szybka śmierć.- odparłam z obrzydzeniem.

- Chyba, że coś jeszcze chowasz.- odparł dyrektor, kiedy chciał mnie przeszukać odsunęłam się.

- Macanko nie tym razem. Nie mam nic więcej... Nie zróbcie im krzywdy.- powiedziałam w stronę ostrzy, kiedy Fury przekazywał je Natashy.

- Będą mniej cierpieć niż ty.- powiedziała rudowłosa.

- Och, nie wątpię.- uśmiechnęłam się chytrze.- To... co? Do białego więzienia w piwnicy czy do marnego pokoiku, w którym nie będzie słychać waszych krzyków cierpienia?- spytałam ze złowieszczym uśmiechem.

- Kobieta ideał.- usłyszałam głos w głowie. Zdałam sobie sprawę, że dalej słyszę myśli Loki' ego. Pozbyłam się jego umysłu.

- Marny pokoik.- powiedział Fury. Moje jedno ramie chwycił Kapitan Ameryka, a drugie Iron Man.

Zostałam zaprowadzona do czarnego pokoju. Posadzili mnie na drewniane krzesło. Przed mną był również stół. Mężczyźni wyszli, a ja zostałam w pokoju sama z Fury' m i Natashą. Nie zupełnie, bo oni myślą, że nie widzę kurwa tego ogromnego lustra weneckiego. Za którym chowała się reszta. Loki' ego zapewne zaprowadzili do celi. Rozsiadłam się wygodnie na krześle. Nogi oczywiście dałam na stół. Przyglądałam się swoim paznokciom.

- Nie za wygodnie ci?- zapytał czarnoskóry.

- Musze iść na manicure.- stwierdziłam całkowicie go ignorując.

- Posłuchaj, paniusiu.- dopadła mnie Wdowa i przystawiła mi do gardła jeden z moich noży. Jednego z braci kości. Wiem idiotycznie, że nazywam noże, ale same się o to proszą. Szare ostrze posiada ząbki z jednej strony. Obydwie kosy tną kości jak papier.

- Nie wiem czy mądre jest to, aby podnosić na mnie jeden z moich noży.- popatrzyłam za nią. Na poziomie jej głowy unosiły się dwa ostrza i czekały na komendę. Kobieta się powoli odwróciła. Z mojej szyi zniknął nóż.

- Spocznij.- zagwizdałam i ostrza padły na ziemię, a ostrze które trzymała w dłoni zaczęło ją palić. Odrzuciła nóż.- Sorry kochana, ale tylko ja mogę je wykorzystywać. Chyba, że chcesz się sparzyć... Podaj rękę.- wydałam polecenie.

- Chyba żartujesz.- popatrzyła na mnie, a ja wiedziałam, że mnie nie posłucha.

- To nie było pytanie tylko rozkaz.- wysyczałam.

- Daj jej dłoń.- powiedział Fury. Kobieta niepewnie uczyniła to co jej kazał.

Chwyciłam jej dłoń zasłaniając ją swoimi dwoma zakutymi rękami. Zamknęłam oczy i wypowiedziałam parę zaklęć leczniczych. Rozluźniłam uścisk, a kobieta zabrała dłoń. Popatrzyła na nią, ale zapewne nie zauważyła żadnego bąbla, bo spojrzała na mnie zdziwiona. Zero znaków oparzenia. Zazwyczaj kamienna twarz Romanoff, a teraz...

- Potrafisz używać magii?- spytał Fury przyglądając się agentce.

- No.- powiedziałam krótko i kajdany zniknęły z moich nóg oraz rąk. Znalazły się na stole. W mojej dłoni pojawił się drink z palemką i słomką. Upiłam łyk.

- Jesteś tu z własnej woli!- zdziwił się jednooki.

- No widzisz. Przyszła pora na rozmowę Fury. Wiem, że się cieszysz.- usiadłam normalnie. Zabrakło mu języka w gębie.- Kiedy wreszcie dałam ci możliwość porozmawiania ze mną ty oduczyłeś się mówić. Poza tym witam widownie.- pomachałam ręką w stronę weneckiego lustra.

- Co potrafisz?- zapytała rudowłosa.

- Będę tylko odpowiadać na jego pytania.- powiedziała i popatrzyłam na czarnoskórego.- Możesz dołączyć do koleszków.- rudowłosa burknęła coś pod nosem i wyszła.

- To samo pytanie.- wydusił.

- Co potrafię?- mała mgiełka owiała moje ciało.- Wszystko...

- Ile masz lat?- padło kolejne pytanie, a ja przewróciłam oczami. Czemu każdy o to pyta!?

- Więcej niż wszyscy w wieży razem wzięci.- odparłam.

- Thor ma więcej niż tysiąc, a Loki... i reszta... Wracając. Co planujesz?- oparł się dłońmi o stolik.

- Śmierć.

- Czyją?- odsunął się lekko.

- Swoją.- uśmiechnęłam się i wypiłam resztę napoju.

- Jak się naprawdę nazywasz?

- Nieuchwytna.- wyczarowałam whisky i dwie szklanki. Klasnęłam w dłonie i Fury usiadł na krześle. Mgła przysunęła go bliżej.

- Chodzi o prawdziwe imię i nazwisko.- wyjaśnił, a ja rozlałam trunku do szklanek.

- Nie odpowiem na to pytanie.- powiedziałam i wypiłam to co miałam w szklance.

- Dlaczego?- odsunął od siebie szklankę.

- Bo nie byłoby zabawy.- odparłam i podsunęłam whisky mu z powrotem pod nos.

- Czemu ty to wszystko traktujesz jak ubaw?- zmrużył oczy.

- Nie śmieszyłoby cię to jak wiele osób stara się cię dopaść, ale nigdy tego nie zrobią?

- No dobra.- piłam akurat trunek z szklanki, kiedy Fury zapytał o coś przez co wyplułam wszystko co miałam w ustach:

- Co łączyło cię z Johnem?- wpatrywałam się w ścianę obok. Próbowałam ukryć łzy na sama myśl o mężczyźnie.- Potrafisz mówić?- dalej się nie ruszałam.

Przez drzwi wszedł Kapitan Ameryka. Potrząsnął moim ramionami mówiąc „Wracamy na Ziemię". Zamrugałam parę razy i wzięłam głęboki oddech. Kiwnęłam głową w stronę Steve' a. Wyszedł z pomieszczenia.

- Nie odpowiem na to pytanie.- powiedziałam i zamknęłam oczy. Oddychałam głęboko.- Fury ledwo napisałam tamten list. Nie każ mi mówić na ten temat.

- Kiedyś powiesz.- stwierdził, popatrzyłam na niego przymrużonymi oczami.- Dlaczego agenci Hydry giną?- zapytał patrząc na moje prawe ramie.

- Bo są chujami, którym należy się piach.

- Wykonujesz przecież ich zadania.

- Płacą za rzeczy, nie za ludzi. Ostatnio miałam ich rocznice.- zdobyłam się na uśmiech.- Pięćdziesiąty człowiek nie żyje. Nie jestem po niczyjej stronie Nikuś. Jestem po swojej.

- Nie mów tak do mnie.

- Już mnie to męczy. Możesz zadawać pytania puki nie opróżnię reszty alkoholu.- Powiedziałam i chwyciłam dwu litrową butelkę, w której była połowa whisky.

- Hmm.- jedynie to zdążył powiedzieć. Wypiłam alkohol w pięć sekund. Jedynie on miał w szklance trunek.

- I tak nie wyjdziesz.- powiedział i wstał z krzesła.

Pstryknęłam palcami. Krzesło, pusta szklanka i butelka zniknęły. Kajdany znalazły się na moim ciele. Noże uniosły się na stół.

- Radze nie używać mojej broni, bo będzie piekło.

~ ~ ~

Dziękuje, że jesteście ze mną ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top