17. Niewolnik



Perspektywa Tony' ego:

Jelonka nie ma już jakąś godzinę. Obserwowaliśmy monitory, na których było widać jego lokalizacje. Najpierw siedział u nas na dachu. Następnie ruszył na jakąś dzielnice, która była całkiem niedaleko. Zająłem się ważniejszą rzeczą, czyli swoim telefonem. Gdy oglądałem zdjęcia pewnej młodej modelki radary ześwirowały.

- Co się dzieje Bruce?- spytałem, kiedy alarm zaczął stawać się uciążliwy.

- Loki zniknął z radaru.- powiedział przestraszony Baner. Próbował przywrócić sygnał.

- Co do diaska tak wariuje?!- do pomieszczenia wpadł Fury i wyłączył syrenę.

- Straciliśmy Loki' ego.- powiedział krótko Bruce.

- Co takiego!?- oho, pirat się zdenerwował.

- A przypuszczałem, że zwieje.- wzruszyłem ramionami.

- Stark ruszaj tą swoją playboy' owską dupę i leć go szukać!- pieklił się jednooki.

- Spokojnie daleko nie ucieknie. Nie musisz mówić. Wiem, że mam genialny tyłek.- wstałem z miejsca. W trójkę ruszyliśmy w stronę salonu.

- Co to był za alarm?- zapytał Steve, który siedział na kanapie wraz z Clintem i Thorem.

- Loki zwiał.- powiedziałem wchodząc na balkon. Przyleciała do mnie moja zbroja. Ubrałem ją i już miałem lecieć, kiedy usłyszałem:

- Tony po co lecisz?- spytał Clint wpatrując się w wejście do salonu. Nie widziałem co tam było.

- Po Jelonka.- odparłem zasuwając maskę na twarz.

- Myślę, że to nie będzie konieczne przyjacielu.- powiedział Thor, który tak jak Clint i Steve wpatrywał się w wejście.

Zdziwiony wszedłem do pomieszczenia. Za mną również zaskoczony ruszył Bruce i Fury.

- A to dlacz...- nie dokończyłem bo zobaczyłem czarnowłosą, która trzymała w rękach linę. Na jej drugim końcu był Jelonek.

- Następnym razem wyślijcie kogoś kto mnie złapie.- powiedziała z pogardą dziewczyna i popchnęła Loki' ego w naszą stronę. Padł na kolana, ale najszybciej jak umiał wstał. Ręce miał skrępowane za plecami. Podała linę Clintowi, który teraz stał nieopodal.- Chciałam zrobić z niego niewolnika, ale się nadaje.- zachichotała.

- Pff.- prychnął czarnowłosy.

- Co tu robisz? I jak tu weszłaś?- zapytał Fury, który wyszedł z osłupienia.

- Stark masz dalej luki w systemie wieży. Przyprowadziłam uciekiniera. Tak nie dziękujcie. Wiem jestem wspaniała.- machnęła teatralnie ręką.

- On nie uciekł... my go wypuściliśmy.- odparł Clint.

- Tak ale to, że chciała mnie prosić o pomoc to już nie przewidzieliście. Z reszta na jego miejscu też bym chciała uciec, gdybym miała z wami ciągle siedzieć.- jelonek zaśmiał się na jej słowa.

- Powinnaś pójść z nami na przesłuchanie.- odparł Fury.

- Wiesz co, po pierwsze: ja nic nie powinnam, a po drugie: dziś rano się budzę i czuje jak mnie coś w tyłek uwiera... wstaje patrzę, a tu twoja opinia.- zaśmiała się, a ja wraz z nią. Fury zgromił mnie wzrokiem. No, ale halo mogę robić co chce, on jest u mnie nie odwrotnie. Jednak dalej byłem zły na czarnowłosą za hasło Jarvisa.

- Nie chcesz po dobroci, zgoda.- czarnoskóry wyjął pistolet.

- O, to ta broń co strzela siecią z prądem.- powiedziała uśmiechając się, a jednookiemu zrzedła mina.

- Skąd ty to...- dalej celował w dziewczynę.

- A czy to ważne?- wzruszyła ramionami.- I tak mają wadę. Jeśli nie schowasz broni to posmakujesz mojej sieci.

- A co ty pajęczyca tekla jesteś?- zapytałem i wycelowałem w nią z repulsora.

- Oj chłopcy.- dziewczyna wpierw pstryknęła palcami i moja zbroja stała się jedynie puszką. Upadłem na podłogę. Tak jakby komputer wyparował i każdy mechanizm. Nic nie odpowiadało, nawet zasilanie awaryjne. Następnie kobieta strzeliła siecią z nadgarstków i poraziła prądem Fury' ego. Czarnoskóry padł na ziemie. Reszta była oszołomiona.

- Ten tu powinien się ocknąć za jakąś godzinę.- powiedziała pochylając się nad Fury' m.

- A ty.- podeszła do mnie.- System wróci jak wyjdę.

- O nie, nie, nie. Nie wyjdziesz.- powiedziała przez zaciśnięte zęby Wdowa. Celowała w kobietę z dwóch pistoletów.

- Oj, nawet Natasho ci się nie śniło co potrafię.- powiedziała kobieta.

Pistolety Rosjanki zaczęły się topić. Kiedy ciepło dotarło do dłoni rudowłosej, odrzuciła broń.

- Do zobaczenia.- powiedziała i ruszyła w stronę balkonu.

Clint próbował ją zatrzymać, ale przerzuciła go nad głową i przycisnęła do podłoża. Następnie poleciał Thor ze swoim młotkiem. Broń przeleciała przez dziewczynę i to dosłownie. Przeszła na wylot i z powrotem. Jedynie Kapitan i Loki się nie ruszyli tylko ją obserwowali.

Kobieta poszła. Zniknęła na balkonie w białej mgle. Wszystkie systemy wróciły. Wreszcie mogłem wyjść z zbroi.

- Co tu się właśnie stało?- spytała z niedowierzania Natasha.

- Chyba mamy do czynienia z kimś silniejszym niż przypuszczaliśmy.- powiedział Clint, który wstał z podłogi.

- Dlaczego nie zareagowałeś?- zapytałem Kapitana.

- Widziałeś co zrobiła. Wolałem najpierw dokładnie ją zaobserwować.- powiedział niewzruszony Steve.- Idę się przewietrzyć.

- Temu co?- zapytał Bruce, po tym jak Rogers wyszedł.

- Nie wiem.- powiedziałem i podszedłem do Jelonka.- No to z tobą sobie pogadamy.

- Czemu bracie nie zdejmiesz tych lin?- zapytał blondasek, czarnowłosy na słowo „brat" zmarszczył brwi.

- Bo mnie spalą. Może dlatego.- powiedział poniżony Loki.

- Widzisz, wreszcie ktoś rzucił cię na kolana.- zaśmiałem się.- To teraz podaj jej lokalizacje.

- Nie znam jej.- powiedział.

- Jak to? To jak cię znalazła?- spytał zszokowany Bruce.

- Przeteleportowała mnie. Mogę wam jedynie podać skąd mnie porwała...- ostatnie słowo powiedział ciszej.

- Dobrze Jelonku, a teraz do klatki.- odparłem i wraz z Thorem odprowadziliśmy do celi. Rozwiązując supeł splecionych lin na nadgarstkach.

~ ~ ~

Biedaczek... 😢

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top