16. Mieszkanie
Perspektywa Loki' ego:
Rano obudziło mnie pukanie do szyby mojego więzienia. Otwarłem leniwie oczy i zobaczyłem wkurzonego czarnoskórego. Na pewno to jest, to co chciałem jako pierwsze zobaczyć. Zwlokłem się z pryczy i usiadłem.
- Śpiący królewicz się obudził?- zapytał z drwiną jednooki. Zignorowałem go.
- Mam rozumieć, że nie mam nic do powiedzenia w sprawie dziewczyny?- zapytałem lecz znałem odpowiedź.
W pomieszczeniu był również Bruce Banner i Tony Stark. Po chwili drzwi od celi się otwarły i naukowcy weszli do środka.
- Proszę, czyli jednak się nie boisz.- powiedziałem patrząc na Iron Man' a.
- Nie wygaduj głupot Jelonku i pokaż nadgarstki.
Mógłbym teraz uciec. Otwarte drzwi. No normalnie droga do lepszego życie, ale czy na pewno?
- Wy wiecie, że teraz bym mógł was wszystkich pozabijać?- spytałem z uśmiechem.
- To dlaczego tego nie zrobisz?- odrzekł nie wzruszony dyrektor T.A.R.C.Z.Y.
Na moich nadgarstkach zacisnęły się metalowe obręcze tylko, że nie ograniczały mocy.
- Wprowadziłem do nich również sygnał S.O.S, gdybyś miał problem.- powiedział naukowiec.
- Po co mi ten sygnał?- zdziwił mnie.
- Jeżeli dziewczyna za mocno skopie ci tyłek.- powiedział z uśmiechem Stark.
Wyszliśmy z celi. Porozciągałem się i teleportowałem obok Fury' ego.
- Pamiętaj w nich masz lokalizacje. Będziemy cię widzieć. Tylko znajdziesz ją spróbuj złapać. Nie uda ci się podajesz miejsce, a my pomyślimy o areszcie domowym.- powiedział z kamienną twarzą czarnoskóry.
- Ahoj kapitanie.- zaśmiałem się i zniknąłem.
Teleportowałem się na dach wieży i napawałem się częściowa wolnością. Patrzyłem na śmiertelników jak na mrówki pod moimi stopami. Po chwili użyłem mocy. Znalazłem teren gdzie mogłaby być dziewczyna. Przeniosłem się do jakiegoś zaułku. Mój strój zamieniłem na czarny garnitur. Popatrzyłem w stronę pustej przestrzeni. Poziom mocy był wyczuwalny, ale niestety nic nie widziałem. Próbowałem zdjąć zaklęcie lecz nie udało mi się to. Odwróciłem się plecami do pola mocy i szukałem czegoś innego co mogłoby mi pomóc. Ludzie się dziwnie na mnie patrzyli. Miałem ochotę przyłożyć kolejnemu, ale obraz się zmienił.
Stałem nagle przed jakąś morską kuchnią. Odwróciłem się i zobaczyłem... Czarnowłosą w samej bieliźnie na kanapie z lodami. Nie wiedziałem co się stało, jak się tu znalazłem i czemu ona jest półnaga...
- Może dlatego debilu, bo jestem u siebie w domu.- odparła poirytowana.
- Kogo ty nazywasz debilem?- zapytałem lekko zdenerwowany.
- Księcia Asgardu.- powiedziała rozśmieszona.
- Mówisz o Thorze? Przecież to jasne, że o nim.- zaśmiałem się.- Jakim cudem tu jestem?- spytałem rozglądając się.
- Hmmm, może dzięki mnie. Nie, czekaj to na pewno krasnoludki.- powiedziała rozbawiona.- Czego chcesz?
- A w celi mi się nudziło.- powiedziałem, a dziewczyna pokazała na kanapę. Usiadłem, a ona wstała i wyrzuciła do kosza pudełko po lodach. Oczywiście nie potrafiłem się oprzeć żeby na nią nie patrzeć. Tyle rzeczy mógłbym teraz...
- Ej bo mi tym swoim wzrokiem dziurę w pośladkach wypalisz.- powiedziała i pstryknęła palcami. Jej nagie ciało okryła biała mgła. Po chwili miała na sobie czarne podkolanówki, spódniczkę i fioletową, obcisłą bluzkę na ramiączkach. Oczywiście na jej twarzy pojawił się mocny czarny makijaż, a usta pokryły się szarością.
- Nie zechciałabyś pójść ze mną?- zapytałem.
- Gdzie? A w sumie wiem... i tam nie pójdę.
- Eh.- no to plan B.- Nie mógłbym u ciebie zostać na parę dni?
- Co?...- była zdziwiona moim pytanie.- Oni wypuścili cię z wieży żebyś mnie dopadł.- zaczęła się śmiać.
- Co cię tak bawi?- byłem zdziwiony jej reakcją.
- Fury pomyślał, że ci się uda.- śmiała się dalej.
- A nie?- zapytałem wstając.
- Prędzej to ja cię im dostarczę.- odpowiedziała z szatańczym uśmiechem.
Złapałem ja za rękę i wygiąłem do tyłu. Nagle zniknęła. Poczułem jak ktoś mnie kopie w plecy. Odwróciłem się nikogo tam nie było. Dostałem z pięści w twarz i zatoczyłem się w bok. Wymierzyła we mnie serie ciosów i padłem na ziemie. Leżałem na plecach. Zdenerwowałem się, ale nie mogłem się ruszyć. Popatrzyłem na dłonie i były całe zamarznięte. Stopy tak samo, bo nie mogłem nimi ruszać. Popatrzyłem do góry, a nad mną stała czarnowłosa w postaci Lodowego Olbrzyma. Otwarłem szerzej oczy.
- Kim ty jesteś?- wydusiłem z siebie.
- Kimś, kto cię intryguje i chciałbyś poznać odpowiedzi na więcej pytań.- odparła klękając obok mojej głowy. Z powrotem zmieniła się w człowieka.
- Jesteś Lodowym Olbrzymem?- chciałem w głębi duszy, aby odpowiedziała twierdząco. Pragnąłem dowiedzieć się, że nie tylko ja jestem skazany na to przekleństwo.
- Tak, może w jakiejś jednej milionowej. Na temat tolerancji samego siebie pogadamy innym razem.- wstała. Podeszła do szafki i wyjęła butelkę z jakimś alkoholem.
- Trochę nie przyjemnie się tak leży.- chciałem jej dać do zrozumienia, że MA MNIE NATYCHMIAST UWOLNIĆ!
- A ja myślałam, że lubisz na ostro oraz być skrępowanym.- powiedziała figlarnie i po chwili owiała mnie biała mgła.
Podniosłem się metr nad ziemią. Moje ręce powędrowały za plecy i zostały związane. Ze stopami stało się to samo, co z dłońmi. Następnie przeniosłem się na kanapę, na której usadził mnie dym.
- Lepiej książę?- spytała i wypiła duszkiem alkohol.
- Trochę. Dlaczego nie widziałem twego mieszkania na zewnątrz?- śledziłem ja wzrokiem.
- Każdy widzi mój dom inaczej. Midgardczycy widzą normalny mały budynek, jednak gdy do niego wejdą, będą widzieć puste pomieszczenia. Magicy czy osoby z nadprzyrodzonymi mocami zobaczą pustą przestrzeń. Aby wejść i zobaczyć musisz dostać moje pozwolenie tak samo jak śmiertelnicy.- powiedziała niewzruszona.
- To bardzo stara magia.- powiedziałem zastanawiając się nad jej wypowiedzią.
- A czy ja jestem młoda? Poza tym to zaklęcie stworzyłam ja sama.- rozłożyła ręce wskazując na pomieszczenie.
- Co chcesz z mną zrobić?- zapytałem i wyczarowałem sztylet. Mogłem dzięki niemu przeciąć sznur.
- Nie próbuj!- wrzasnęła. Przestałem piłować linę.- Jeśli przetniesz sznur, będziesz się czuć jakbyś płonął żywcem. A z tobą mogłabym zrobić wiele rzeczy.- popatrzyłem na nią przerażony.- Pierwszy raz widzę strach w twoich oczach.- uśmiechnęła się.
- Pff, nie boje się ciebie.- kłamałem.- Poza tym, to ty się powinnaś się bać, że cię mściciele znajdą.
- Chodzi o twój nadajnik?- skąd ona o nim wie.- Pole domu zabezpiecza przed każdego rodzaju sygnałem. Ani S.O.S, ani nadajnik nie działają.
- To gdzie ja jestem na ich monitorach?
- Nie ma cię. Już to widzę jak w wieży panikują, że cię zgubili.- zwijała się z śmiechu.- No ale nie chce żeby Fury zszedł na zawał. Więc...
~ ~ ~
Hmmm... 😱
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top