10. Mam zły dzień




Perspektywa Raveny:


- Nieuchwytna łap!- kelnerka podała mi mikrofon. Mrugnęłam do niej. Rozpuściłam włosy.

- Zespół gramy takiego starocia. Ravena Black napisała pewien hit.- szepnęłam na ucho facetom z tytuł.

Wybrzmiała gitara. Stanęłam na scenie i wpięłam mikrofon do podstawy. Wybrzmiał mój lekko zachrypnięty głos.

- Mam zły dzień! Mam zły dzień! Jak to tak, właśnie tak! Mam zły dzień!- zaczęłam śpiewać i skakać po scenie. Przewracałam i łapałam mikrofon.

Wskoczyłam do chłopaków na stół. Tańczyłam energicznie. Tancerki się przyłączyły i wywijały na rurach. Na zakończenie oblali mnie whisky. Moja luźny fioletowa bluzka przyległa do mnie i można było zobaczyć mój czarny stanik. Poprawił mi humor na widok tych pół mózgów wpatrzonych we mnie. Nie dla psa kiełbasa! Pstryknęłam palcami i wszystko wróciło na miejsce. Podeszłam do baru i uśmiechnęłam się. Uciekłam choć na chwile od problemów. Ben zepsuł mi to jednak. Podał mi butelkę tequili i powiedział:

- Obok twojego miejsca stoi facet w cieniu. Ciągle się na ciebie patrzy.

- Dzięki idę to załatwić.- zabrałam butelkę i ruszyłam w stronę stolika.

Usiadłam w swojej pozycji i odpaliłam papierosa. Pociągnęłam i gdy dym wyleciał z moich ust powiedziałam w stronę faceta:

- Wiem, że to ty Steve.- powiedziałam bawiąc się na butelką. Facet wyłonił się z cienia.

- Jak?- patrzył na mnie przez ciemne okulary.

- Niech cię to nie interesuje. Po co tu jesteś?- podniosłam na niego wzrok.

- Chcę przeprosić.- zdjął okulary i stanął przed mną.

- Pff, możesz sobie co najwyżej pójść do tych swoich koleszków i poopowiadać im o mnie. O ile już tego nie zrobiłeś.- upiłam łyk.

- Nie zrobiłem tego.- spojrzałam się na niego zaskoczona.- Jak już mówiłem jestem Steve, a nie Kapitan Ameryka.- powiedział ciszej, aby nikt nie usłyszał.

- Masz dwie minuty.- pokazałam, żeby usiadł. Zrobił to, spojrzał się na mnie błagalnie.

- Powtórzę tyle razy ile będzie trzeba... przepraszam. Kiedy dowiedziałem się prawdy powinienem z tobą porozmawiać od razu. Sprawdziłem cię w naszym systemie. Dowiedziałem się, że pracowałaś przy moim serum. Lecz to jest temat na kolejną rozmowę. Doceniam również, że nie szperałaś mi w umyśle. Jesteś jedną wielką niewiadomą, która chciałem odkryć. Jednak nie zwróciłem uwagi na to, że przyjemnie mi się z tobą rozmawiało. Zrozum mnie. Gdy Clint powiedział nam, że współpracujesz z Hydrą i kiedy cię z jej agentami zobaczyłem pomyślałem, że jesteś po ich stronie. Raczej wiesz to, że mam z nią na pieńku. Dalej nie jestem w stanie tego zrozumieć po co to zrobiłaś. Jeśli masz jakieś problemy to możemy ci pomóc. Przez czas spędzony z tobą, polubiłem cię. Chciałbym...

- Czas minął.- powiedziałam nie wzruszona. Jednak wewnętrznie biłam się z myślami.- Teraz możesz wyjść i udawać, że mnie nie znasz.- wypiłam resztę alkoholu.

- Ale...- nie wiedział co powiedzieć. Ruszyłam dłonią, a kelnerka przyniosła litrową butelkę whisky.

- Steve żyje dość długo, aby zawieść się na ludziach. Do tej pory wierzyłam, że są wyjątki.  Zaufałam ci. Zraniłeś mnie. Myślę, że to wystarczy do tego abyś zrozumiał, że nie mam ochoty rozmawiać. Jedyne na co mam ochotę to randka z whisky.- upiłam trunku.

- Czuje się winny tego, że pijesz.- zaśmiałam się na jego słowa.

- Ja zawsze pije.- opróżniłam na raz resztę napoju.- I pije po nic.

- Jak to?- zapytał się mnie marszcząc brwi.

- Chyba ty tego również doświadczasz.- popatrzyłam się na niego i usiadłam normalnie.

- Nie możesz się upić?

- Owszem. Nie mogę się nawet naćpać.- wyciągnęłam skręta z kieszeni.

Przez chwile siedzieliśmy w ciszy. Cały czas Rogers wywiercał we mnie dziurę swoim wzrokiem. Ja oglądałam paznokcie albo buty. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie potrzebowałam jego łaski, ani tych ludzi w przebraniach.

- Mam do ciebie prośbę.- powiedziałam po pewnym momencie.

- Oczywiście.- przybliżył się.

- Lecz najpierw... Ufasz mi?- zapytałam patrząc mu w oczy.

- A czy powinienem zaufać?- powiedział poważnie. Przewróciłam oczami, a on się zaśmiał.- Postaram się zaufać. Ty nic nie zrobiłaś. Tylko ja...- odwrócił wzrok. Chwyciłam jego brodę i odwróciłam żeby spojrzał na mnie.

- Dopilnuj aby wszyscy Avengersi zniknęli z wieży dziś wieczorem.- powiedziałam na co on zmarszczył brwi.

- Co ty chcesz zrobić?- wydusił z siebie. Puściłam jego głowę.

- Jeżeli mi ufasz, to ich wszystkich zabierzesz. Jeśli mi nie ufasz nie zrobisz tego. Chcę w ten sposób sprawdzić co naprawdę uważasz o mnie. Czy jestem zła i wykradnę wam dane, a może mam inne plany. Tego nie wiesz. Jednak możesz mi zaufać. Nigdy.. nie... kłamię.- ostatnie zdanie wysyczałam.- Nie wezmę plików. Nie wezmę danych. Chce tylko porozmawiać. Zabierzesz ich. Ja mam plan jak ich się pozbyć, ale musisz wziąć wszystkich. Wystarczy, że przypilnujesz ich na pięć, dziesięć minut. Muszą zniknąć z wieży. Możesz zadzwonić również do Fury' ego żeby przyszedł.

- Ufam ci.- powiedział z uśmiechem.

~ ~ ~

Jakieś postępy ☺️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top