powrót do szkoły.

Pewnie zastanawiacie się, co że szkołą? Otóż mój kochany ojczulek (wyczujcie ten sarkazm) zapisał mnie do innej szkoły, w tym samym mieście. Powiedział tylko, że będę razem w klasie z "pacjentem", i tyle.

-ty chodzisz ubrany na różowo do szkoły? - spytałem się, gdy chłopak wyszedł

-no - odpowiedział

-o matko... Musimy kupić ci kiedyś normalne ciuchy.

-nie podoba ci się różowy?

-nie - odpowiedziałem.

Po chwili wyszliśmy z budynku z plecakami w stronę szkoły.

-daleko jeszcze? - spytałem się po około pięciu minutach. I nie, nie mam zegara w głowie, po prostu zgaduję.

-jeszcze trochę... Nie lubię tam chodzić. Jest tam tak dużo ludzi...

-ja też nie, ale z innego powodu. Uważam, że testy nie uczą plus tylko powodują depresję. I to samo oceny. Kto w ogóle to wymyślił?

-nie wiem... - odpowiedział chłopak. Resztę drogi przeszliśmy w ciszy. Po około dziesięciu minutach znaleźliśmy się na miejscu i weszliśmy do szatni, zmieniając buty. Na szczęście chłopak nie miał różowych butów. Ogólnie ubrany był w różową bluzę z motylkiem (tak. Aż ciężko mi uwierzyć, że to męska bluza) i dżinsowe spodnie. Do tego jeszcze białe buty marki adidas.

-teraz matma - powiedział.

Po dzwonku normalnie wszedliśmy do sali. Gdy wszedłem, nauczycielka mnie zatrzymała.

-a ty co, pomyliłeś klasę? - spytała się

-nie, ja jestem nowym uczniem. Mój ojciec mnie tu wcześniej zapisał...

-w porządku, przedstaw się - powiedziała z uśmiechem. Zgaduję, że uśmiech spowodowany był myślą torturowania kolejnej osoby kartkówkami.

-jestem Niemcy - przedstawiłem się, a następnie skierowałem w stronę ławek i usiadłem z... Polską. Gdy usiadłem, w klasie rozległy się szepty.

-ciszej osły! - krzyknęła nauczycielka sprawiając, że uczniowie się uciszyli. normalnie jakby czas stanął w miejscu.

-no. Jednak macie mózgi - odparła - rozwiązujemy zadania ze strony 69... Nie, przepraszam. Strona 269.

I kto tu jest osłem?...

I ogólnie jakoś tą lekcję przetrwałem. Trochę trudno było się skupić wśród obcych, ale jakoś się udało.

-proszę pani! - nagle ktoś krzyknął - wie pani czym się różni szkoła od psychiatryka?

-nie - odpowiedziała nauczycielka

-tym, że w psychiatryku przynajmniej personel jest normalny!

Nagle cała klasa zaczęła się śmiać oprócz nauczycielki, mnie, Polski i jakiegoś typa z pierwszej ławki przed nauczycielką.

-to Ameryka, taki klasowy klaun- powiedział cicho Polen mając na myśli chłopaka, który powiedział "żart".

Później zadzwonił dzwonek i po przerwie zaczęła się biologia. Ogólnie to w przeciwieństwie do mojej starej szkoły tutaj jakieś dziwne rzeczy się dzieją.

-Dziś będziemy się uczyć o ludzkim ciele! Zaczynamy więc nowy dział. - zaczęła nauczycielka, gdy wszedliśmy

-ona jest trochę świrnięta - szepnął Polen mając na myśli nauczycielkę

-aha - odpowiedziałem

-Proszę pani - znów odezwał się Ameryka

-tak? - odpowiedziała nauczycielka.

-czy będziemy prowadzić zajęcia z Wujkiem Alfredem?

Jaki znowu Wujek Alfred??

-ależ oczywiście! Zaraz go przyprowadzę. Jest w innej sali - odpowiedziała, a następnie wyszła z sali.

Po chwili klasa zaczęła szeptać, niektórzy nawet się śmiali.

-pomysł z tym imieniem był wprost świetny ! - usłyszałem, jak ktoś gadał. Kim jest ten Wujek Alfred?!???

-ej, kim jest ten cały Wujek Alfred i dlaczego będzie z nami na lekcjach? - spytałem się szeptem osoby siedzącej ze mną w ławce

-Sam zobaczysz - dostałem odpowiedź.

Czy to taka tajemnica? Aż taki jest on "fajny", że nie chce mi powiedzieć by nie zepsuć niespodzianki?

Po chwili drzwi od sali się otworzyły i do sali weszła nauczycielka.

-mamy waszego wujka Alfreda. Tak więc przypomnieć musimy... - powiedziała, odstawiając "wujka Alfreda" na biurko.

Dalej już jej nie słuchałem. Że to? Że ten manekin bez nóg w połowie bez skóry z widocznymi organami to "Wujek Alfred"? Ta szkoła mnie przeraża, serio...

-o, a ty w niebieskiej bluzie obok polski to kto? - nauczycielka zwróciła na mnie uwagę

-ja nowy uczeń... Mój ojciec mnie tu zapisał...

-ah! - odpowiedziała - to pewnie nie znasz jeszcze wujka Alfreda?

***

-ta szkoła jest powalona - odezwałem się. Jesteśmy już w drodze do domu.

-wiem - odpowiedział chłopak obok mnie

-co będziemy robić w domu? - spytałem się

-nie wiem, ja bym porysował...

Zapewne ma na myśli swój "tablet graficzny"...

-aha. To ja sobie zagram w roblox.

-grasz w to? - spytał się

-tak. - odpowiedziałem -a chciałbyś zagrać ze mną?

-ja? - odwrócił się - a mogę?

-oczywiście! - odpowiedziałem niemal od razu - poczekaj, wstąpię do sklepu po worki na śmieci.

-mogę z tobą? - spytał się

-nie - odpowiedziałem - to znaczy no wiesz, twoja przypadłość...

-ah, rozumiem - odparł ponuro.

Tak jak powiedziałem, tak wszedłem do sklepu i wziąłem zwykle, czarne worki na śmieci i zapłaciłem, a następnie razem z pacjentem wróciłem do domu. Do jego domu. Już jego obecność coraz mniej mi przeszkadza i da się z nim gadać, jednak i tak wolałbym milion razy bardziej być w swoim domu.

-włącz laptop - powiedziałem, gdy byliśmy w środku. Zdjąłem buty i kurtkę odstawiając na bok w kuchni worki, a następnie skierowałem się do swojego pokoju i włączyłem laptop, zanosząc go z myszką i ładowarką do pokoju chłopaka.

-to... Gramy tutaj? - spytał się zaskoczony

-tak - odpowiedziałem - zaraz przyniosę krzesło.

Krzesło, które przyniosłem, było z mojego pokoju. Dobrze, że na jego biurku zmieszczą się dwa laptopy.

Gdy mój laptop przestał się zamulać i udało mi się włączyć roblox, spytałem się:

-w co gramy?

-możemy w Fashion Famous - odpowiedział

-nie.. zbyt dużo różowego w moim życiu - odpowiedziałem - może w Jailbreak? - spytałem się

-ok. Dawno w to nie grałem - skomentował cicho.

Dodałem go do znajomych, a następnie do niego dołączyłem. Miesiąc temu kupiłem Lamborghini, o którym marzyłem przez wszystkie lata od początku istnienia mojego konta.

-ok, gdzie jesteś? Poczekaj, aż zobaczysz moje lambor- - chciałem powiedzieć gdy jako złodzieje uciekliśmy z więzienia jednak zauważyłem, że on sam jedzie w Javelin'ie, inaczej Koenisegg jesko, który był dostępny tylko przez pięć dni na początku 2022 roku i kosztował około 900k...

-co? - spytał się

-już nic - odpowiedziałem. Moje Lamborghini, na które zbierałem całe życie wygląda jak jakiś złom przy jego aucie.

***
Pisane 31.12.2022
Opublikowane 20.12.2023

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top